Zasadziły ponad tysiąc krzewów i kwiatów, pielą, porządkują, wspierają. W Naszym Parku na Kabatach rządzą sąsiadki…oraz Jacek Powałka, który specjalnie dla nich zorganizował weekendowy piknik.
W niedzielny poranek na zielonej trawie, tuż przy wyjściu ze stacji metra Kabaty pojawiło się kilkanaście różowych karimat. - Wdech, wydech! Powolutku! - podpowiada instruktorka aerobiku. Przed nią grupa kobiet w sportowych dresach ćwiczy Pilatesa. Wszystkie mieszkają na pobliskich osiedlach. To im dedykowany był piknik "Sąsiadki rządzą w Naszym Parku", który odbył się w weekend na Kabatach. Nasz Park powstał w 2007 r. z inicjatywy Jacka Powałki, znanego w okolicy społecznika i zmory ursynowskich urzędników. Mimo sprzeciwu dzielnicy, zmobilizował sąsiadów do samodzielnego sadzenia drzew i stworzenia zielonego zakątka na skwerze przy północno-zachodnim wyjściu ze stacji metra Kabaty. Na trzecim już sąsiedzkim pikniku można było kupić świeże kwiaty, panie mogły poćwiczyć na trawie, a dzieci poskakać na trampolinie. Wieczorem odbywały się pokazy filmowe, wyświetlane, jak zawsze, na ścianie wentylatornii metra. Sobotni seans przyciągnął aż 200 osób.
W niedzielę Jacek Powałka od rana biegał po placu - robił zdjęcia, podawał napoje, puszczał muzykę, pokazywał najnowsze sadzonki i tabliczki z nazwami roślin. - Jak pięknie to wszystko wygląda! Mamy kosodrzewinę, kocimiętkę, lawendę, nawet przepyszne porzeczki. Od zeszłego roku przybyło nam ponad tysiąc krzewów i kwiatów. To w dużej mierze zasługa pani Tereski, naszej sąsiadki. Czy deszcz, czy słońce, przychodzi tu codziennie - pieli, sadzi, wyrywa chwasty, pcha ciężkie taczki. To bardzo skromna osoba, dlatego nie ma jej tu dzisiaj. Ale i tak wiadomo, że ona wszystko robi.
W najbliższych planach Jacka Powałki i sąsiadów jest budowa chodnika, na który od kilku lat nie chce się zgodzić dzielnica. Projekt został demokratycznie wybrany na poprzednim pikniku. Będzie z biało-czarnego kamienia jak na plaży Copacabana w Rio de Janeiro. Koszt to ok. 32 tys. zł - sfinansują go z sąsiedzkiej zrzutki. Ma też powstać strumyk i oczko wodne oraz plac do gry w bule. W przyszłym roku Jacek Powałka chciałby zorganizować koncerty fortepianowe na trawie. - 2010 będzie Rokiem Szopenowskim, a ja akurat niedawno kupiłem fortepian. Wysłałem w tej sprawie pismo do dzielnicy, ale pani burmistrz nawet mi nie odpowiedziała. Na szczęście jedna z pań współpracuje z Instytutem Fryderyka Chopina i zaoferowała, że pomoże zorganizować koncert. Na sąsiadkę zawsze można liczyć!
Źródło: Gazeta Wyborcza (Stołeczna)