Rybny emotikon symbolem walki NGO z zanieczyszeniem flory i fauny morskiej
W naszej pracy często koncentrujemy się na najlepszych praktykach, które może wprowadzić organizacja. Opisujemy zbieranie funduszy, kultywujemy właściwe podejście do wolontariuszy, staramy się zrozumieć i wspomóc wiedzą zarządy organizacji, namawiamy także darczyńców do wspierania sektora non profit i wybrania właściwego NGO, który chcą wspomóc.
Właśnie, właściwe NGO. Organizacji pozarządowych, na całym świecie jest wiele. Mają różne cele i misje, wśród nich są i takie, które za cel obrały sobie działalność nie idącą w parze z wizją organów rządzących państwem. Chcielibyśmy przytoczyć dziś przykład takiej organizacji oraz jednego z jej kontrowersyjnych projektów.
W ostatnich latach nie spotkaliśmy się z dużą liczbą niezapowiedzianych i „gwałtownych” kampanii aktywistów, choć wiemy, że ich skomplikowane przygotowanie odbywa się pewnie nawet w chwili, gdy piszę te słowa. Dlatego ostatnio uwagę świata przykuła, niezapowiedziana, zmuszająca do refleksji i mobilizująca, kampania odbywająca się na portalach społecznościowych w Ameryce Południowej. Chociaż może ona przypominać znany już w Polsce łańcuszek, tak Greenpeace ponownie wykorzystał okazję do maksimum i poparł swoją kampanię petycją online.
Organizacje takie jak Greepeace od lat potępiały nadmierną eksploatację zasobów morskich na całym świecie. Poczynając od walki z wielorybnikami na Morzu Japońskim, po pomoc florze i faunie wodnej po najmniejszym nawet wycieku ropy. Tym razem ich wparcie dla ochrony Ziemi zaprowadziło działaczy Greenpeace do południowego Chile, gdzie niespotykany na taką skalę odłów łososia spowodował olbrzymie zniszczenia dla lokalnej ekosfery.
Ich ostatnia kampania skoncentrowała się na bezprecedensowym wydarzeniu. Otóż miejscowy rząd zaakceptował utylizację dziewięciu tysięcy ton martwego łososia (już mocno zgniłego) w sposób pozostawiający wiele do życzenia. Postanowiono wyrzucić go do głębszych lokacji ich wód przybrzeżnych. Nie trzeba było długo czekać na skażenie spowodowane tym faktem. Efekt? Mnóstwo martwych gatunków ryb, skorupiaków i ptaków.
Rekacja Greenpeace na postępowanie rządu Chile nastąpiła bardzo szybko. Organizacja stworzyła hasztag #GobiernoPasaoAPescao (rząd śmierdzi rybą) i zaprosiła ludzi do wykorzystywania w komunikacji na portalach społecznościowych, emotikona o symbolu rybki. Ich celem był zwrot rządowi dziewięciu tysięcy ton ryb. Gdzie miały trafić, pytacie? Na stronę główną rządowego profilu. Efekt ma zmusić rząd do walki ze spowodowanym skażeniem i jego konsekwencjami.
„Zautoryzowali wyrzucenie 9000 ton gnijącego łososia do Morza Chilijskiego. Teraz oddamy im 9000 wirtualnych ton na ich profilu.” #GobiernoPasaoAPescao
Kampania stała się tak popularna, że zyskała poparcie sąsiadującego kraju – Argentyny, powyższy zapis dosłownie zalał główny profil rządu chilijskiego.
Za wcześnie jest, by mówić o efektach samej kampanii, jednak pewne już jest, że zaangażowały się w nią dziesiątki tysięcy ludzi, gotowych poprzeć ochronę środowiska morskiego. Czy rząd Chile ulegnie i postanowi po sobie posprzątać? Na tą odpowiedź przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Źródło: osocio
Źródło: technologie.ngo.pl