Mówi w liczbie mnogiej – „my”, „dla nas”, „z nami”. Nie wyobraża sobie działania poza zespołem zaufanych, bliskich osób. – Najważniejszy jest dla mnie płodozmian. Nie mogłabym poświecić się tylko jednej rzeczy – mówi. Dziś szefuje Stowarzyszeniu 61, współtworzy Pracownię Duży Pokój, jest instruktorką w Stowarzyszeniu Harcerskim. Angażuje się też w badania etnograficzne. Mama dwójki dzieci, której doba już dawno liczy ponad 24 godziny.
Wszystko, co najważniejsze, całą siłę, wyniosła z domu. Ojciec, prof. Andrzej Rzepliński, nauczył ją myślenia, mama, prof. Irena Rzeplińska – zasad. Całą resztę dało jej harcerstwo. Od początku rodzice dają jej bardzo dużo wolności. To nie przeszkadza jej ostro się buntować. Nie chodzi do szkoły, ale w tym samym czasie prowadzi drużynę harcerską. Zaczyna od opieki nad 3-osobowym zastępem, kończy – prowadząc 35-osobową drużynę. Zalicza po drodze sukcesy, ale i ważne porażki.
– W domu nauczyłam się zasad, harcerstwo ukształtowało mnie taką, jaką dziś jestem – mówi. Pokazało jej większość granic, które znalazła i przez które uczyła się przechodzić. – To jest ten szczególny rodzaj odpowiedzialności, którą bierzesz za drugiego człowieka – wspólne wyprawy i momenty, kiedy przestawiasz się na zaspokajanie podstawowych potrzeb – żeby nie było zimno i żeby móc coś zjeść. Jednocześnie masz pod opieką dziewczyny, które patrzą w ciebie jak w obrazek i którym po trosze opowiadasz świat. Macie czas na rozmowy o tym, co jest dla was najważniejsze, na snucie planów i marzeń, co dla wielu pozostaje luksusem – opowiada. Do dziś wspólnie z przyjaciółmi z harcerstwa i własnymi dziećmi pakują plecaki i wyjeżdżają na kilka tygodni w góry lub do lasu, gdzie zaszywają się z dala od prądu i bieżącej wody.
Od zawsze trafia do miejsc i środowisk, w których najważniejsze jest wzajemne zaufanie. Najsilniejsze relację łączą ją z tymi, z którymi wspólnie angażuje się w działanie. – Łączy nas praca nastawiona na długi marsz – podkreśla. Na starcie nie myślą o zysku, ale o zadaniach, przed którymi wspólnie stoją. Marta Świderska, reżyserka filmowa, z Różą poznały się w Stowarzyszeniu Harcerskim w połowie lat 90.: – Tym, co przede wszystkim wyniosłyśmy z harcerstwa, jest świadomość, że w zespole gramy do jednej bramki. To dotyczy także lidera, który działa we wspólnej sprawie, nie zbiera punktów na własne konto. Róża doskonale to rozumie.
Ona sama podkreśla, że żadnej góry nie przeniosłaby samodzielnie. Widzi siebie bardziej jako siłę sprawczą, która nie miałaby szansy wybrzmieć, gdyby nie energia i zaangażowanie zespołów, z którymi pracuje. Od kilku lat szefuje jednemu z nich. Współtworzy Stowarzyszenie 61, którego celem jest udostępnianie informacji na temat osób pełniących wybieralne funkcje publiczne (zgodnie z artykułem 61 Konstytucji). Idea powstała 7 lat temu w piwnicy na Chłodnej 25. Wtedy to Jakub Wygnański, który wrócił ze stypendium w Stanach Zjednoczonych, opowiadał o nieznanych lub nierozpowszechnionych rozwiązaniach i inspiracjach. Jedną z nich była idea Vote Smart – ruchu monitorującego działania osób pełniących w państwie funkcje publiczne. Nikt tego w Polsce nie robił. Grzegorz Lewandowski, Andrzej Bobiński, Jakub Wygnański, Zofia Komorowska spotykali się wspólnie co tydzień o 8.00 rano w kawiarni i godzinami dyskutowali. Budowali od podstaw strukturę i wypracowywali model działań. Współpracownicy i wolontariusze zbierali dane. Zofia Komorowska, która dziś współtworzy Pracownię Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”: – Nie mam pojęcia, jak nam się to udawało. Potrafiliśmy bladym świtem dyskutować o bazie danych posłów. To jest zresztą bardzo charakterystyczne dla Róży. Potrafi z takim samym zapałem i naturalnością iść na spotkanie w którymś z ministerstw, by za chwilę usiąść z wolontariuszem nad kolejną bazą danych. Każdemu zadaniu oddaje się całkowicie. Marta Świderska dodaje: – Róża nie porusza się według ściśle ustalonych szablonów, potrafi otwierać pozornie zamknięte drzwi i takie wyzwania bardzo ją nakręcają.
Zespół Stowarzyszenia 61 prowadzi serwis MamPrawoWiedziec.pl, nie kieruje się przy tym prywatnymi sympatiami i antypatiami politycznymi. Tworzy za to najpełniejsze archiwum polskiej polityki ostatnich 7 lat. Zbiera informacje dotyczące poszczególnych kandydatów w wyborach. Stara się ustalić, kim są i jaką mają wizję swojej pracy. Podczas ostatnich wyborów na 7,5 tys. kandydujących do 5,5 tys. rozesłano maile z prośbą o wypełnienie opracowanej przez zespół Stowarzyszenia 61 ankiety. Ok. 1000 osób odpowiedziało – z tego 120 posłów jest dziś w Parlamencie. – Obywatel powinien mieć pewność, że ludzie, którzy decydują o polityce kulturalnej, gospodarce czy finansach państwa, dają sobie faktycznie zęby zedrzeć za postulaty wyborcze – podkreśla Róża i dodaje: – Wybory są jak rozmowa o pracę. Wyborcy mają prawo do pełnej, czytelnej informacji o poglądach kandydatów, a po wyborach – do informacji o tym, które z obietnic wyborczych są faktycznie są realizowane i w jaki sposób. Na profilach facebookowych posłów i senatorów królują zdjęcia i relacje z przecinania wstęg i towarzyskich meczy w piłkę. Nie z tego są przecież rozliczani.
Od kilku lat Róża współgospodarzy miejscem, które stało się ważnym punktem na mapie warszawskich inicjatyw pozarządowych. Róża: – Pracownię Duży Pokój wymyślałyśmy wspólnie z dziewczynami z mojego hufca. Trzon pracowni stanowią cztery organizacje: Stowarzyszenie Rozwój w biały dzień, Stowarzyszenie 61, Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna i Inicjatywa Wolna Białoruś. W kamienicy przy Koszykowej 24/12 stworzyły przestrzeń, przez którą przewijają się początkujący artyści, nieprofesjonalne grupy teatralne i muzyczne szukające miejsca na próby, młodzi filmowcy, animatorzy kultury, wreszcie – profesjonalni twórcy, którzy szukają przestrzeni do prezentacji swoich prac. Wszyscy mogą przyjść i skorzystać z dużej sali. – Naszym sukcesem jest to, że stworzyliśmy miejsce naprawdę otwarte. Przez Duży Pokój przewijają się tłumy, a do tej pory nic nam nie zginęło i nic nie zostało zniszczone. Kto może, wrzuca parę złotych na papier toaletowy do świnki skarbonki. Niedawno grupa fotograficzna pomalowała nam ściany – opowiada Róża i dodaje: – Najbardziej niesamowity jest przekrój ludzi, z którymi udaje mi się spotkać dzięki temu miejscu. Ten kolaż grup i osób, które przechodzą przez to miejsce, pozwala mi doświadczać tego, w jak różnorodnym społeczeństwie żyjemy. Tutaj to po prostu widać. Zofia Komorowska komentuje: – Wydaje mi się, że Duży Pokój w pewien sposób odzwierciedla całą szeroką sieć relacji i kontaktów, jakie ma Róża, ale oczywiście także innych osób, które współtworzą Duży Pokój. Ta różnorodność ją inspiruje.
Korzystających z Dużego Pokoju obowiązuje podstawowa zasada – muszą pamiętać o pozostałych mieszkańcach, sąsiadach pracowni. Gospodarze nie krygują się już, gdy muszą zwrócić uwagę artystom, by byli nieco ciszej. Bywalcy Pokoju muszą zrozumieć, że ich działanie nie dzieje się w próżni i że musi jakoś korespondować z otoczeniem.
– Mam taką cechę, że jak widzę przed sobą falę, to na nią wskakuję i nie zastanawiam się, dokąd mnie poniesie – opowiada Róża. Choć trudno w to uwierzyć, to twierdzi, że nie wyznacza sobie celów i ma poczucie, że wszystko wokół niej dzieje się naturalnie, przez osmozę. Małymi krokami wyznacza ścieżkę dla MamPrawoWiedziec. Za swój największy sukces uważa nagrodę za pracę magisterską, którą poświęciła antropologicznej analizie tekstu „Sąsiadów” J.T. Grossa. Za porażkę – przerwanie studiów doktoranckich. Uwielbia stawiać pytania. Kiedy prowadzi badania etnograficzne, skupia się na jednostkowych zjawiskach i na ich znaczeniu dla pojedynczych osób. Kiedy pracuje z ludźmi, najważniejsza jest dla niej uczciwość i wspólna droga do przejścia. – W tym wszystkim potrafię być demonem – śmieje się. Zofia Komorowska: – Róża przechodzi płynnie od stanu totalnej euforii do stwierdzenia, że coś jest do niczego. Dla nowych osób w jej zespole to często duży szok. Daje się unosić emocjom, potrafi słuchać, ale ma też silne poglądy, których broni – dodaje.
Ta intensywność jest dla niej kluczowa także w relacjach – przyznaje, że najsilniej związana jest z ludźmi wtedy, kiedy wspólnie z nimi działa. Ta sieć istnieje dla niej w świecie realnym. Potrafi ją podtrzymywać. I nie ma jej na Facebooku.
Róża Rzeplińska
Źródło: inf. własna (ngo.pl)