Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Ratusz da lokal na squat? "Szybko, bardzo szybko"
Wojciech Karpieszuk, warszawa.gazeta.pl
Czy będzie przełom? Przy jednym stole usiedli wiceprezydent Warszawy i squattersi. Miasto: - Możemy poszukać innego lokalu dla was. Squattersi: - Wstrzymajcie wszystkie eksmisje w Warszawie
Choć wtorkowe spotkanie przełomu nie przyniosło, niewątpliwie było historyczne. Naprzeciwko siebie usiedli squattersi - to w większości anarchiści, którzy kontestują system - i Włodzimierz Paszyński, wiceprezydent Warszawy. Rozmawiali spokojnie. Nie było przekrzykiwania się. Rekcja władz Warszawy też była błyskawiczna. Spotkanie odbyło się dzień po zajściach na nowym squacie Przychodnia przy Skorupki, kiedy to doszło do przepychanek z policją. Do urzędu dzielnicy przyszli również działacze ze squatów Syrena i Elba oraz aktywiści lokatorscy.Wszyscy oni podkreślali, że nie chodzi tylko o działalność w opuszczonym budynku przy Skorupki. Dodatkowe postulaty to: systemowe uregulowanie reprywatyzacji mienia, zaprzestanie oddawania w prywatne ręce kamienic z mieszkańcami komunalnymi oraz budynków użyteczności publicznej, wstrzymanie eksmisji, powołanie okrągłego stołu związanego z reprywatyzacją. - Wreszcie, rozmowy nie mogą się zaczynać od wjazdu policji. Czujemy się zastraszeni i zagrożeni - stwierdziła jedna z przedstawicielek Kolektywu Przychodnia.
Uratowali budynek przed dewastacją
- Zajmując budynek po byłej przychodni, zapobiegliśmy jego niszczeniu. Chcemy przyczynić się do rozwinięcia więzi społecznych. Chcemy, by miasto wspierało powstawanie oddolnych inicjatyw. Chcemy demokratyzacji procesu decydowania o przestrzeni publicznej- wyliczał Karol Haratyk z Kolektywu Przychodnia.
Wiceprezydent odparł, że postulaty reprywatyzacyjne powinny być kierowane do władz państwa. Przedstawiciel Kolektywu Syrena szybko ripostował:- Miasto ma tysiące pustych lokali, do których są roszczenia. Trwa to latami. A co piąta rodzina żyje w warunkach nędzy lokalowej. Obowiązuje polityka: "Obywatelu, radź sobie sam". Czyli kredyt na 40 lat. Tylko że większość z nas nigdy nie miała pracy na etat. Zawsze śmieciówki. Zajmowanie pustostanów to jedyne wyjście.
Dostało się też obecnemu na spotkaniu burmistrzowi Śródmieścia, Wojciechowi Bartelskiemu. Ktoś wypomniał mu słowa z poniedziałku wypowiedziane podczas policyjnej akcji, że squattersi nie pytali o zgodę na wejście do budynku po przychodni, którym administruje śródmiejski ZGN. - A kto nas pytał o wydanie 11 mln na fontanny na Podzamczu? Kto nas pytał o wydanie 27 mln na strefę kibica. To trzy razy więcej niż miasto zaoszczędzi na likwidacji stołówek szkolnych - wyliczał jeden ze squattersów.
Uratowali budynek przed dewastacją
- Zajmując budynek po byłej przychodni, zapobiegliśmy jego niszczeniu. Chcemy przyczynić się do rozwinięcia więzi społecznych. Chcemy, by miasto wspierało powstawanie oddolnych inicjatyw. Chcemy demokratyzacji procesu decydowania o przestrzeni publicznej- wyliczał Karol Haratyk z Kolektywu Przychodnia.
Wiceprezydent odparł, że postulaty reprywatyzacyjne powinny być kierowane do władz państwa. Przedstawiciel Kolektywu Syrena szybko ripostował:- Miasto ma tysiące pustych lokali, do których są roszczenia. Trwa to latami. A co piąta rodzina żyje w warunkach nędzy lokalowej. Obowiązuje polityka: "Obywatelu, radź sobie sam". Czyli kredyt na 40 lat. Tylko że większość z nas nigdy nie miała pracy na etat. Zawsze śmieciówki. Zajmowanie pustostanów to jedyne wyjście.
Dostało się też obecnemu na spotkaniu burmistrzowi Śródmieścia, Wojciechowi Bartelskiemu. Ktoś wypomniał mu słowa z poniedziałku wypowiedziane podczas policyjnej akcji, że squattersi nie pytali o zgodę na wejście do budynku po przychodni, którym administruje śródmiejski ZGN. - A kto nas pytał o wydanie 11 mln na fontanny na Podzamczu? Kto nas pytał o wydanie 27 mln na strefę kibica. To trzy razy więcej niż miasto zaoszczędzi na likwidacji stołówek szkolnych - wyliczał jeden ze squattersów.
Szybko nowy lokal?
Wiceprezydent Paszyński powtórzył to, co mówił we wczorajszej "Gazecie": że do terenu, na którym jest squat są roszczenia i zostanie on zwrócony w ciągu trzech, czterech miesięcy. Ale jednocześnie zaproponował rozwiązanie, które wydaje się rewolucyjne, choćby w stosunku do niefortunnej wypowiedzi Hanny Gronkiewicz-Waltz sprzed kilkunastu dni, że squaty to niebezpieczne miejsca, a w Warszawie jest wystarczająco dużo noclegowni dla bezdomnych. - Pomożemy wam znaleźć takie miejsce, w którym będziecie mogli prowadzić działalność kulturalną, a jednocześnie nie popadniecie w ruinę finansową. Możemy to załatwić szybko, bardzo szybko - powiedział.
Przedstawiciele Kolektywu Przychodnia byli chyba zaskoczeni taką propozycją. Odparli, że muszą przedyskutować ją z pozostałymi członkami kolektywu. Zaprosili też urzędników na kolejne spotkanie, ale tym razem w Przychodni. Zachwalali, że w ciągu ostatniego weekendu zorganizowali tam dla mieszkańców kilka imprez, m.in. częstowali ich darmowym wegańskim obiadem.
Wiceprezydent Paszyński obiecał również, że urzędnicy na razie nie będą prosić o interwencję policji. A jeżeli będą chcieli wejść na teren squattu, wcześniej uprzedzą o tym mieszkańców.
Nie ulega jednak wątpliwości, że najtrudniejsze rozmowy przed nimi. Nawet jeżeli squattersi zgodzą się przenieść do budynku wskazanego przez miasto, to wielką niewiadomą jest to, na jakiej podstawie miasto przekaże obiekt tej nieformalnej grupie. Czy anarchiści zarejestrują swoją działalność?
Zarzuty dla obrońców Przychodni
Tymczasem we wtorek po południu śródmiejska prokuratura postawiła zarzuty dwóm zatrzymanym w poniedziałek squatterom. - Jan O. odpowie za znieważenie policjanta oraz naruszenie jego nietykalności, Mateusz O. za uszkodzenie ciała tego samego policjanta - mówi Monika Lewandowska, rzeczniczka stołecznej prokuratury.
Według prokuratury Jan O. uderzył policjanta pięścią w twarz. Gdy funkcjonariusz próbował go zatrzymać, z pomocą przyszedł Mateusz O. Kopnął policjanta w prawą rękę.
Prokuratura przyjęła, że oba te przestępstwa miały charakter chuligański. Oznacza to, że obu mężczyznom grożą surowsze kary. Jednocześnie prokuratura uznała, że policja ma prowadzić dochodzenie w sprawie zniszczenia mienia na terenie dawnej przychodni oraz wtargnięcia bez zezwolenie na cudzy teren, czyli tzw. naruszenia miru domowego. To drugie przestępstwo jest ścigane z urzędu, policja nie potrzebuje więc formalnego wniosku o ściganie z ZGN.
Źródło: www.warszawa.gazeta.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.