Potrzebna jest wspólna przestrzeń - chociażby placyk czy ławka – żeby było się gdzie spotkać, porozmawiać i poczuć, że mamy coś wspólnego. Musimy mieć też poczucie wpływu na to, co dzieje się wkoło nas i poczucie przynależności, dumy ze swojej społeczności. No i do tego wszystkiego konieczny jest „zapalnik” – może nim być zarówno lokalny lider zachęcający do działania i pokazujący, co można zrobić, jak i grant, który to działania umożliwia. Takie trzy czynniki, konieczne aby zaistniała prawdziwa, aktywna wspólnota wymieniła Waja Jabłonowska z Fundacji Pokolenia, panelistka sesji „Aktywne wspólnoty” w ramach V Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych.
W trakcie sesji udało się ten „przepis na aktywną wspólnotę”
uzupełnić o elementy diagnozy i rekomendacji. Profesor Anna
Giza-Poleszczuk rozpoczęła swoje wystąpienie od stwierdzenia, że
często w myśleniu o społeczeństwie zapominamy o tym, że składa się
ono z wspólnot. Próbując diagnozować jego stan odwołujemy się do
zdania jednostek wypowiadających się w badaniach opinii publicznej,
a nie bierzemy pod uwagę potrzeb i problemów różnego rodzaju
społeczności – na przykład sąsiedzkich, osiedlowych czy szkolnych.
O wspólnocie zapomniała też urbanistyka. Krzysztof Herbst
przypomniał o organizującym kiedyś myślenie o mieście i przestrzeni
publicznej osiedlu, odwołującym się do ideałów wspólnoty, którego
idea została zupełnie zapomniana lub wypaczona – np. przez tzw.
osiedla zamknięte czy deweloperów budujących osiedla - sypialnie, w
których nie ma miejsca na szkołę i przedszkole.
Na szczęście w trakcie sesji nie zabrakło pozytywnych przykładów
– Iwona Radzimirska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w
Michałowicach i Bogdan Skrzypczak ze Stowarzyszenia Centrum
Wspierania Aktywności Lokalnej CAL opowiadali o sukcesach, jakie
przynosi praca metodą „CALowską”. Paweł Łukasiak z Akademii Rozwoju
Filantropii mówił o programie Działaj Lokalnie, który w formie
małych grantów staje się „zapalnikiem”, koniecznym do
zaktywizowania lokalnych wspólnot. Małgorzata Golak, przedstawiła
program rewitalizacji, także społecznej, prowadzony przez Urząd
Miejski we Wrocławiu, w ramach którego organizowany jest m.in.
Europejski Dzień Sąsiada.
Głosy z sali dostarczały kolejnych przykładów dobrych praktyk
(np. Festiwal Otwarte Ogrody w Podkowie Leśnej), ale również
wskazywały na problemy i deficyty. Konsultacje społeczne programów
(np. Programów Rewitalizacji), choć obowiązkowe, są często fikcją i
można je nazwać „wyłożeniem” gotowych już dokumentów, a nie
prawdziwą dyskusją. Nie można też zapominać, że aktywność społeczna
i lokalne inicjatywy działają zazwyczaj w mikroskali, ich
rezultatem jest festyn czy plac zabaw dla dzieci, ale brakuje nam
narzędzi (lub nie umiemy z nich skorzystać), żeby wpływać na to, co
dzieje się w skali makro – na przykład, że obok domu zbudują nam
hipermarket lub biurowiec.