„Chcemy, aby przy każdej transakcji w sklepie, aptece czy na stacji benzynowej każdy z nas mógł zaokrąglić płatność do pełnej złotówki, wspierając konkretny cel realizowany przez konkretną organizację”. O projekcie „Zaokrąglamy” opowiadają Tomasz Kiersnowski i Kamila Dembińska z Fundacji Dokładam Się.
Ignacy Dudkiewicz: – Po co powstała Fundacja Dokładam Się?
Tomasz Kiersnowski: – Jesteśmy przekonani, że jest w Polsce miejsce na fundację, która będzie nie tylko zastanawiać się, ale także pracować nad rozwiązaniem poważnych problemów, z którymi boryka się sektor pozarządowy w Polsce.
Jakich konkretnie?
T.K.: – Na przykład dylematu, jak sektor organizacji społecznych powinien się rozwijać. Trzeci sektor to najlepsze miejsce do budowania społeczeństwa obywatelskiego – to jasne. Skoro jednak wiele organizacji wciąż nie jest wystarczająco rozwiniętych, a ciągle powstają nowe, warto sprawdzić, czy gdyby wzmocnić te, które już są, wyzwoliłoby to wystarczający potencjał do tego, by to społeczeństwo obywatelskie tworzyć. Chcemy uruchomić mechanizmy, które temu posłużą.
Jednym z nich jest projekt Zaokrąglamy.
Na czym on polega?
T.K.: – Pomysł jest prosty – chcemy rozkręcić w Polsce mikrofilantropię, opartą na zaokrąglaniu w sklepach kwot, które płacimy za zakupy. Przykładowo, jeśli rachunek wyniesie nas 19 złotych i 60 groszy, moglibyśmy zaokrąglić go do 20 złotych, a owe 40 groszy przekazać na cel społeczny.
By ten pomysł zadziałał, musi zaistnieć jednak efekt skali. Wtedy zaczniemy mówić o bardzo dużych kwotach – tym bardziej, że grupą docelową projektu są nie tylko ludzie, którzy już dziś wspierają organizacje finansowo, ale również ci, którzy tego nie robią, czyli blisko 70% społeczeństwa.
Potencjał jest więc olbrzymi – jeśli nawet połowa osób robiących zakupy zdecyduje się dorzucić te 20 czy 50 groszy, to razem możemy uzbierać pokaźne sumy.
Ponadto, co nie mniej ważne, nawet ci, którzy nie zaokrąglą rachunku za zakupy, dowiedzą się o działaniach, na rzecz których zbierane są środki.
Czyli łączycie cele finansowe z promocyjnymi?
T.K.: – Chcemy wzmocnić trzeci sektor, próbować przełamać problem grantozy i permanentnego borykania się z brakami finansowymi wielu organizacji. Ale tak – jesteśmy również przekonani, że jest to projekt, który może pomóc w promocji działań społecznych. Kluczem do sukcesu organizacji pozarządowych jest wszak świadomość społeczeństwa, że istnieją i robią ważne rzeczy.
Kamila Dembińska: – To szkielet przedsięwzięcia, którego sercem muszą być ludzie – danie im możliwości łatwego, niemal niezauważalnego dla ich budżetu wspierania ważnych społecznie spraw. Chcemy, aby przy każdej transakcji w sklepie spożywczym, aptece czy na stacji benzynowej każdy z nas mógł zaokrąglić płatność do pełnej złotówki, wspierając konkretny cel realizowany przez konkretną organizację.
Pomysł nie jest nowy. Podobne mechanizmy były już testowane w innych krajach.
T.K.: – To prawda – w zachodniej i północnej Europie, w USA, Brazylii czy Izraelu to się sprawdza. Podobne mechanizmy działają lokalnie w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii. Kwoty tam zbierane – na przykład 7 milionów euro w Niemczech w ciągu pięciu lat – są znaczące, choć może nie rzucają na kolana. Warto przy tym podkreślić, że w żadnym z tych państw system nie działa póki co na terenie całego kraju. Tam wybrano metodę małych kroków – w tym kontekście zebrane pieniądze jednak robią wrażenie.
W Polsce to również powinno zadziałać, chociaż uruchomienie systemu zaplanowaliśmy w inny sposób niż na Zachodzie.
Obieracie inną strategię?
K.D.: – Tak. Chcemy zadziałać wielkoskalowo i ruszyć z projektem od razu w całym kraju. Stworzyliśmy koalicję organizacji pozarządowych, które chcą wziąć udział w przedsięwzięciu nie tylko jako beneficjenci, ale także propagatorzy mechanizmu. Dzięki całościowemu podejściu i wsparciu od dużych, popularnych organizacji, liczymy, że dotrzemy z tą informacją do wszystkich w Polsce. Kiedy już ludzie zaufają mechanizmowi, zyska on pełną wiarygodność, a klienci się do niego przyzwyczają, będzie można tworzyć akcje regionalne, nastawione na wspieranie mniejszych i działających lokalnie organizacji.
T.K.: – Dzięki temu, że wypromujemy hasło, logotyp i markę akcji, stanie się ona wiarygodnym „znakiem jakości” dla tej metody. Chcemy bowiem, by wszystkie zbiórki prowadzone pod szyldem Zaokrąglamy były wiarygodne i w pełni transparentne. Sukces ma gonić sukces.
Ponadto doświadczenia państw zachodnich pokazują, że wiele osób, które zaczynały swoją filantropię od zaokrąglania kwot przy kasie w sklepie, później stawało się stałymi darczyńcami danej organizacji.
Efekt promocyjny został osiągnięty. Zależy nam więc nie tylko na tych 20 groszach, ale również promocji filantropii jako takiej, na przełamaniu obecnego w wielu ludziach poczucia, że nie warto lub nie mają jak pomagać.
O których dużych organizacjach mówimy?
T.K.: – Współpracują z nami Polski Czerwony Krzyż, Polska Akcja Humanitarna, Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia, Federacja Banków Żywności oraz diecezjalne oddziały Caritas.Wspierają nas też – choć nie będą beneficjentami zbiórek – Stowarzyszenie Klon/Jawor, Akademia Rozwoju Filantropii w Polsce i Fundacja Wspomagania Wsi.
Dodajmy, że jesteśmy też pro bono wspierani przez prawników z Kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka – cały mechanizm trzeba wszak umieścić w polskich realiach prawnych. Wspiera nas też firma Skyboat, która przygotowała nam oprawę wizualną, wygląd strony internetowej, a obecnie pracuje nad spotem. W kwestii tłumaczeń pomaga nam TexteM. Mocno wspiera nas również nasz fundator, czyli warszawski Klub Inteligencji Katolickiej.
Dzięki temu szerokiemu wsparciu mamy już gotowy produkt, który możemy proponować sklepom. One zaś mają bardzo niewielkie koszty wejścia w akcję: muszą przystosować system kasowy, przeszkolić kasjerów i pomóc w kampanii medialnej. Dzięki temu mamy szansę dotrzeć do naprawdę dużej grupy klientów z poważną ofertą, obejmującą dużą koalicję NGO, dużą koalicję sklepów, a także dużą koalicję mediów, z którymi zorganizujemy szeroką akcję pokazującą, że pomaganie jest proste i możliwe w każdym sklepie.
Ostatecznie chcemy docierać do 10 milionów klientów dziennie.
Projekt tworzą poważne instytucje. Z drugiej strony mechanizmu są natomiast sklepy.
K.D.: – Staramy się dotrzeć do wielkich i mniejszych sieci handlowych. Razem z partnerami prowadzimy rozmowy z Biedronką, Lidlem, Tesco, Auchan, z Lotos, z BP, Castoramą, Selgrosem i Carrefourem oraz kilkoma polskimi lokalnymi sieciami. Docelowo chcemy włączyć w akcję wszystkie sieci handlowe, zarówno spożywcze, jak i koncerny paliwowe, drogerie, apteki, a także kasy kolejowe czy urzędy pocztowe.
Czy nie ma zagrożenia, że jeśli wejdą w to wszystkie sieci, to oferta przestanie być atrakcyjna dla sklepów, które nie będą mogły tego wykorzystywać promocyjnie?
K.D.: – Będą mogły chwalić się konkretnymi sukcesami osiągniętymi w swoich sklepach. Faktem jednak jest, że w rozmowach z sieciami handlowymi wyczuliśmy, że wielcy gracze chcieliby mieć tę akcję na wyłączność. Takiej opcji jednak nawet nie rozważamy.
Wierzymy, że kiedy zaokrąglanie wejdzie już Polakom w krew, to klienci będą się dziwili, gdy w jakimś sklepie czy sieci tej możliwości nie dostaną.
T.K.: – Dla sklepów wiele będzie do ugrania na poziomie lokalnym – chcemy, by ostatecznie to akcje lokalne dominowały wśród wspieranych w projekcie. Można też o tym myśleć tematycznie – w drogeriach zbierać raczej na działania humanitarne, w sklepach spożywczych na dożywianie, a w budowlanych na remontowanie domu po pożarze. Dzięki temu sklepy będą mogły dostosować rodzaj akcji do swoich klientów.
Na jak konkretny cel planujecie organizować zbiórki? Czy organizacja wspierająca chore dzieci będzie mogła zbierać na konkretną operację, czy raczej na ogólnie pojętą opiekę nad nimi? Dużym problemem organizacji pozarządowych w Polsce jest wszak brak pieniędzy na koszty stałe, administracyjne, wzmacnianie się…
K.D.: – Na początku na pewno potrzebny jest konkretny cel. To bardziej przemawiające do serc ludzi i bardziej transparentne. Mam jednak nadzieję, że za jakiś czas, w kolejnym etapie działalności, gdy ludzie zauważą, że to działa, że ma sens, że przynosi efekty, uda się ich namówić również na wspierania ogólnie pojętych działań organizacji, również tych lokalnych, do obdarzenia ich zaufaniem.
T.K.: – Zależy nam również na działaniu edukacyjnym, uświadamiającym ludziom, że za tymi wszystkimi świetnymi akcjami stoją konkretne organizacje, bez których byłoby to niemożliwe. I że te organizacje, by działać, potrzebują wsparcia – nie tylko zresztą finansowego, ale także opartego na przekazywaniu darów czy wolontariacie. Wierzę, że ta akcja przyniesie skutki nie tylko finansowe.
A nie boicie się, że to pytanie o zaokrąglanie wyjdzie ludziom nosem?
T.K.: – Z badań wynika, że ludzi denerwuje propozycja kolejnego szamponu czy innego produktu w obniżonej cenie. Mamy jednak dużo większą tolerancję na pytania zadawane przy kasie, jeśli dotyczą możliwości zrobienia czegoś dobrego. To nam nie przeszkadza. Ryzyko będzie też zmniejszone przez kampanię medialną, która będzie uświadamiała ludziom, że dzięki zaokrąglaniu pomaganie jest proste.
Żeby to wszystko działało, musi być przejrzyste. Musicie też jasno komunikować, jak transferowane są pieniądze.
T.K.: – To prawda. Nie może być co do tego żadnych wątpliwości. Musimy unikać wszelkich wpadek – dlatego nie udostępniamy hasła i logotypu na wolnej licencji, tylko koordynujemy całość przedsięwzięcia.
K.D.: – Również po to istnieje nasza fundacja – z jednej strony żeby ułatwiać przebieg akcji, a z drugiej żeby zagwarantować, że zbierane pieniądze na dany cel zostały zgodnie z nim wydane.
Dbamy o bezpieczeństwo całego systemu i jego wiarygodność.
Polska Akcja Humanitarna czy Polski Czerwony Krzyż to uznane marki. Ale zaczną się zgłaszać do was mniejsze, mniej znane organizacje. Jak w praktyce chcecie je sprawdzać?
T.K.: – Mamy dwa zasadnicze pomysły. Jednym z nich jest rozpoczęcie od działań z lokalnymi organizacjami uwiarygodnionymi przez nasze organizacje partnerskie, takie jak Akademia Rozwoju Filantropii, Fundacja Wspomagania Wsi czy Klon/Jawor. Zgłoszenia będziemy więc przepuszczać przez swego rodzaju „sita” ekspertów. Będziemy działać ostrożnie i bez pośpiechu, bo każda ewentualna wpadka może dużo kosztować cały pomysł.
W doborze organizacji, które będziemy wspierać, pomagać będzie nam Rada Programowa Fundacji, którą tworzą świetni ludzie – Janina Ochojska, Kuba Wygnański, Piotr Ciacek, ksiądz Jan Drob i Szymon Hołownia. To nie ma być fasada, ale aktywne ciało, które ma nam pomóc projektować kolejne działania, wyznaczać kierunki rozwoju i unikać raf.
Kolejna wątpliwość: ludzie coraz częściej robią zakupy przez internet.
T.K.: – Chcemy to uwzględnić i docelowo wprowadzić mechanizm zaokrąglania również przy płatnościach internetowych. Najpierw jednak musi zaistnieć w świadomości społecznej. Co więcej, rozważamy, żeby w ramach płatności internetowych stworzyć fundusz, który miałby na celu właśnie wspieranie działań statutowych organizacji i ich rozwoju instytucjonalnego.
Mówimy o sieciach handlowych. A czy mały sklep, rodzinna firma ma szansę się zaangażować w projekt?
T.K.: – Najprostszą drogą do tego jest oczywiście system franczyzowy – wtedy można to zrobić stosunkowo łatwo. Gdy moce przerobowe w fundacji będą większe, będziemy również myśleć o współpracy z pojedynczymi, małymi sklepami. W tej chwili jednak w działania fundacji zaangażowanych jest 15 osób i wszystkie robią to pro bono…
Moce przerobowe w naturalny sposób prowadzą nas do pytania o koszty operacji. Fundacja musi za coś działać. Za co?
T.K.: – Chcemy zrobić wszystko, by 100% przekazywanych pieniędzy szło do organizacji.
Chcemy więc wprowadzić dla sklepów system zakupu licencji na projekt Zaokrąglamy. Słowem: przerzucić te koszty na sieci handlowe, zwłaszcza największe, które na to stać.
Utrzymanie systemu jest przecież w ich interesie, bo pozwala im na osiąganie kolejnych sukcesów, które można wykorzystać komunikacyjnie. A w skali dużych sieci nasze koszty nie są wysokie.
K.D.: – Może to być bardziej kłopotliwe dla małych sklepów. Ale w ich przypadku będziemy myśleć o opłacie adekwatnej do ich wielkości i obrotu. Tak, żeby nikogo nie wykluczać.
T.K.: – Zyski, jakie sklepy mogą wynieść z udziału w akcji, są zresztą nie tylko promocyjne. Wiele osób myśli, że pytanie przy kasie o zaokrąglanie wydłuży kolejki. A będzie dokładnie odwrotnie! W sytuacji, gdy w Polsce nawet 80% płatności wciąż dokonywanych jest gotówką, zlikwidowanie konieczności wydawania reszty przy wielu transakcjach skróci, a nie wydłuży kolejki. Przy tej liczbie płatności to są konkretne zyski dla sklepu.
Mówimy dużo o handlu. A z co usługami i restauracjami? Taki McDonald’s to też sieć z ogromem transakcji dziennie.
K.D.: – W przypadku sieci fast foodowych łatwo sobie to wyobrazić i będziemy to rozwijać. Inaczej jest w przypadku restauracji, w których dochodzi problematyczna kwestia napiwków.
T.K.: – By przekonać fast foody, będziemy musieli umieć udowodnić, że ten system rzeczywiście skraca kolejki – dla nich jest to sprawa najważniejsza. Nie ma jednak żadnego sektora, który z góry wykluczamy. Warto też zauważyć, że w różnych miejscach ludzie zostawiają różne pieniądze. I są takie lokale, w których powinniśmy myśleć od razu o zaokrąglaniu do pełnej dziesiątki złotych, a nie do złotówki.
Czy, gdy płacę 37,68, będę mógł wybrać, czy zaokrąglam do 38, czy do 40 złotych?
T.K.: – Na początku nie. Początkowo cała akcja musi być jak najprostsza komunikacyjnie i organizacyjnie. Być może w kolejnych etapach będziemy myśleć o tym, by klienci – przynajmniej w niektórych sklepach, gdzie kolejki nie są problemem – mogli wybrać, do ilu chcą zaokrąglić albo jaką organizację wesprzeć. Ale to pieśń przyszłości. Zaczynamy od prostego mechanizmu: zaokrąglamy do pełnej złotówki na konkretny, jeden cel w danym sklepie. Chociaż cel ten może być realizowany przez kilka organizacji.
PCK, Caritas, PAH – to wszystko organizacje pomocowe. Czy docelowo mechanizm ma być otwarty na wszystkie organizacje, czy przede wszystkim na te charytatywne? Czy z zaokrąglania będą mogły skorzystać na przykład organizacje działające na rzecz mniejszości, ekologiczne, kulturalne i tak dalej?
K.D.: – Pierwsze edycje akcji przyniosą nam wiele wiedzy, którą będziemy mogli przeanalizować. Liczymy w tej kwestii również na wsparcie sieci handlowych, że podzielą się z nami swoją wiedzą o nawykach klientów i ich potrzebach. Mając taką wiedzę, będziemy mogli wspólnie profilować zbiórki. Żadnej tematyki jednak nie wykluczamy z góry.
W razie wątpliwości liczymy na wsparcie wspomnianej Rady Programowej.
Kiedy zatem ruszacie z akcją medialną i samym systemem?
T.K.: – Przeszliśmy już dwa pierwsze etapy projektu: zbudowaliśmy koalicję organizacji i określiliśmy ramy prawne prowadzenia zbiórek metodą zaokrąglania. Przed nami trzeci etap, czyli wdrożenie. Zaczniemy od zbiórek pilotażowych w tym roku. Towarzyszyć im będzie podstawowa komunikacja, czyli stworzymy stronę zaokraglamy.pl, opublikujemy spot informacyjny, w sklepach pojawią się plakaty i wolontariusze.
Wnioski ze zbiórek pilotażowych pozwolą nam dopracować wszystkie elementy i wtedy zorganizujemy dużą zbiórkę ogólnopolską. Dobrym terminem na taką zbiórkę jest marzec lub maj przyszłego roku.
Kamila Dembińska – Przewodnicząca Rady Fundacji Dokładam Się. Wieloletni wychowawca grup Sekcji Rodzin Klubu Inteligencji Katolickiej (1992-2001), członkini Zarządu KIK w latach 2002-2006 oraz 2016-2018, lektor języka polskiego jako obcego (jpjo), założycielka szkoły jpjo „Klub Dialogu” i trenerka szkoląca lektorów, współautorka serii podręczników do nauki jpjo START, doktorantka Instytutu Lingwistyki Stosowanej UW.
Tomasz Kiersnowski – prezes zarządu Fundacji Dokładam Się, członek zwyczajny Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, od 17 lat zaangażowany w projekty społeczne i charytatywne.
Jeśli rachunek wyniesie nas 19 złotych i 60 groszy, moglibyśmy zaokrąglić go do 20 złotych, a owe 40 groszy przekazać na cel społeczny.