TRUDNOWSKI: Tak duże pieniądze przeznaczone na działania misyjne i działalność instytucjonalną mogą bardzo poważnie poprawić realia funkcjonowania organizacji pozarządowych w Polsce.
Są powody, by z optymizmem patrzeć na te programy i to, co przyniosą.
Nie spełniają się obawy wobec NIW
Po pierwsze, zasadniczo ceni się, gdy pewne rzeczy są robione konsekwentnie. A powstanie Narodowego Instytutu Wolności oraz programów, o których mowa, jest konsekwentną realizacją programu Prawa i Sprawiedliwości, a potem rządowych zapowiedzi. Były to propozycje przepracowane, zapowiadane, a teraz wcielane w życie – biorąc pod uwagę, jak na ogół są realizowane obietnice wyborcze, postawa rządu w tej sprawie jest godna podziwu.
Po drugie, dobrze, że projekty programów są konsultowane, że zostały zaprezentowane sektorowi wraz z częścią diagnostyczną, że nie są wprowadzane na wariackich papierach, tylko w miarę spokojnie.
Po trzecie wreszcie, na ten moment wydaje się, że w sprawie NIW nie spełniają się wszystkie najczarniejsze obawy, jakie były artykułowane przed jego powstaniem. Widzimy to choćby po tym, jak została przeprowadzona najnowsza edycja Funduszu Inicjatyw Obywatelskich i jak została odebrana. To dobra informacja, zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się w różnych konkursach resortowych.
Można mieć nadzieję, że istnieje tu szansa na wyznaczenie wyższych standardów na szczeblu rządowym.
Potrzebne pieniądze na misję i instytucję
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że te programy są co do zasady potrzebne. Program Rozwoju Organizacji Obywatelskich może cieszyć przede wszystkim ze względu na wielkość środków w nim zapisanych. To bardzo duże i, co równie ważne, nowe pieniądze dla sektora. Na etapie kampanii wyborczej byłem sceptyczny co do tego, czy rządowi rzeczywiście uda się wygospodarować realne, znaczące środki na tego typu działania. Miło się w ten sposób rozczarować w kwestii własnych prognoz.
Tak duże pieniądze przeznaczone na działania misyjne i działalność instytucjonalną mogą bardzo poważnie poprawić realia funkcjonowania organizacji pozarządowych w Polsce. Jednocześnie szkoda, że na dziś dzień brakuje w programie lepiej opisanego sposobu rozdzielania tych pieniędzy – nie wiemy, jakie kryteria będą ostatecznie i realnie decydowały o tym, które organizacje będą miały szansę zdobyć te środki, a które nie. Siłą rzeczy w tym przypadku znacznie trudniej zastosować kryteria czysto merytoryczne, podobne jak w konkursach projektowych. Zasady są więc znacznie trudniejsze do stworzenia, co powoduje ryzyko, że w ciągu dwunastu lat obowiązywania programu – obecnie lub później – pieniądze będą rozdawane w sposób budzący wątpliwości.
Na to niebezpieczeństwo trzeba bardzo mocno zwracać uwagę Narodowego Instytutu.
Kapitały żelazne to rewolucja
Za najciekawszą, najbardziej potrzebną i najodważniejszą w PROO uważam decyzję o wydzieleniu środków na kapitały żelazne. Już na etapie polemik dotyczących powstania NIW-u i jego priorytetów, wskazywaliśmy wielokrotnie, że potrzebny jest mechanizm premiujący różne formy fundraisingu budującego niezależność organizacji. We wspieraniu tworzenia kapitałów żelaznych widzę szansę na przesunięcie akcentu w działaniach sektora na długofalowe uniezależnianie organizacji od grantów, środków publicznych i zagranicznych. To pieniądze niezbędne, bo wszyscy, którzy myśleli o budowaniu kapitału żelaznego, wiedzą, jak dużych nakładów to wymaga. Wspieranie ich tworzenia to bardzo potrzebny, wręcz rewolucyjny pomysł.
Równocześnie w PROO brakuje innych mechanizmów wspierania bardziej bieżącego fundraisingu, nie stało się to priorytetem programu – to uważam za jego słabość. Warto byłoby na przykład wprowadzić możliwość uzależniania wysokości pozyskiwanych kwot z dotacji od wielkości środków, które organizacja dostaje od indywidualnych darczyńców. Mam nadzieję, że konkursy na dotacje na działalność misyjną i instytucjonalną zostaną tak sformułowane, żeby można było w ich ramach pozyskiwać również pieniądze właśnie na fundraising.
PKS – cele dobre, pieniądze za małe
Nieco gorzej oceniam projekt Polskiego Korpusu Solidarności. Sam pomysł nie jest zły, natomiast skala przeznaczonych na jego realizację środków wydaje się dalece nieadekwatna w stosunku do wielości opisanych zadań i wyzwań.
Wydaje się, że za te pieniądze nie uda się przeprowadzić tak poważnej zmiany w podejściu do wolontariatu, jakiej chciałby NIW.
Być może jest to więc póki co pomysł na zapewnienie środków pilotażowych przy jednoczesnym szukaniu funduszy z innych źródeł? Wtedy miałoby to sens. W innym wypadku potrzebne będzie sensowne obcięcie programu i wybranie w jego ramach określonych priorytetów, by uniknąć marnotrawstwa środków na zbyt dużą, ale niewystarczająco dofinansowaną liczbę działań. Trudno będzie zrealizować wszystko: i wolontariacki „gap year”, i portal na dużą skalę, i wsparcie dla koordynatorów wolontariatu, i jeszcze szereg innych aktywności. To wszystko byłoby możliwe przy budżecie – szacuję – pięciokrotnie wyższym niż przewidziany.
Jednocześnie bardzo cieszy mnie pomysł wspierania owego „gap year” na działalność społeczną. Wiele organizacji boryka się z tym, że przy obecnej sytuacji na rynku pracy trudniej jest namawiać młodych ludzi do działania społecznego. Organizacje się starzeją, bo studenci, którzy wcześniej decydowali się na wolontariat i zaangażowanie społeczne, dużo wcześniej zaczynają pracę zawodową – w efekcie wysycha naturalne źródło żywotności organizacji.
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
W kwestii NIW nie spełniają się wszystkie najczarniejsze obawy, jakie były artykułowane przed jego powstaniem.