Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
– Dla mnie bardzo ważne jest włączanie się kolejnych osób, we wspólnie podejmowane działania – mówi Kinga Dziewit, lokalna liderka osiedla Wólka Profecka w rozmowie z Moniką Makowiecką.
Monika Makowiecka: – Jest pani mieszkanką osiedla Wólka Profecka, proszę powiedzieć, jakie to jest miejsce?
Kinga Dziewit: – Obecnie wybudowanych jest pięć bloków socjalnych, przed najnowszym blokiem przestrzeń jest zagospodarowana, są płotki, posadzone drzewka. Również pod niektórymi oknami są małe ogródki, mieszkańcy starają się o nie dbać. Ale niestety nie wszystko wygląda tak dobrze, wśród mieszkańców nie ma zgrania, trudno jest do kogokolwiek dotrzeć, aby coś zdziałać, każdy ma swoje życie, zdarzają się awantury, interwencje policji.
Czy miejsce to tak wyglądało, gdy osiedlała się pani tutaj siedem lat temu?
K.D.: – Nie, było dużo więcej wolnej przestrzeni, stał pierwszy blok potem dużo wolnego terenu i jako drugi stał nasz blok. Myśleliśmy z mężem, że będzie całkiem inaczej, spokojniej, cicho. Okazało się, że przez pierwsze dwa lata faktycznie była cisza, spokój, nie trzeba się było obawiać o własne dzieci, każdy się znał można było swobodnie porozmawiać.
A czym Wólka Profecka wówczas się charakteryzowała, wyróżniała na tle innych osiedli w Puławach?
K.D.: – Innym budownictwem, nie było klatek schodowych. Nie spodziewaliśmy się innej infrastruktury, byliśmy zaskoczeni, myśleliśmy, że będzie to blok kilkupiętrowy z klatką schodową. Kiedy przyjechaliśmy z mężem zobaczyć, jak wygląda nasz blok, to było trochę rozczarowania, ale cieszyliśmy się, że mamy mieszkanie. Rozczarowały odkryte tarasy, pusta przestrzeń, bo osiedle jest na uboczu, daleko poza miastem.
W ostatnim czasie wiele się tutaj zmieniło, proszę powiedzieć na czym polegają zmiany?
K.D.: – Aby zmieniać nasze osiedle postanowiliśmy utworzyć grupkę osób, w zeszłym roku były to trzy osoby: ja, mąż Krzysztof i pan Dariusz, w tym roku dołączyły jeszcze dwie, pani Sylwia i pan Tomasz. Są one chętne do działania, zmieniania czegokolwiek. Powstał klub osiedlowy, gdzie dzieci mogą spędzać czas na zabawie, odrobić lekcje. Dzisiaj na przykład mieliśmy jasełka, które dzieci przygotowały, od dwóch lat jest ubierana podwórkowa choinka. Klub jest miejscem, gdzie dzieci mogą ciekawie spędzić czas, nie muszą tylko przebywać na zewnątrz w nieprzyjaznym otoczeniu.
Pani Kingo, skąd pomysł aby się organizować i podejmować wspólne inicjatywy?
K.D.: – Zaczęło się w 2011 roku, podczas mojego uczestnictwa w programie aktywności lokalnej, wtedy z inicjatywy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej został zorganizowany festyn rodziny. Później po rozmowach z panią Kasią Kobiałką z MOPS, wyszłam z inicjatywą zorganizowania ogniska i to była nasza pierwsza akcja. Zaczęliśmy wspólnie działać, zaraziłam pomysłem sąsiadkę, która w tym roku weszła do projektu, dołączył sąsiad, który brał aktywny udział w debacie. Ale dobrze by było, gdyby więcej osób angażowało się, no bo wiadomo, nasze dzieci potrzebują przestrzeni i miejsca, w którym mogłyby spędzać czas.
Co, pani zdaniem, można zrobić, żeby więcej osób się zaangażowało?
K.D.: – No, już próbowaliśmy chyba wszystkiego, rozmawialiśmy z sąsiadami, roznosiliśmy plakaty, rozwieszaliśmy informacje, wrzucaliśmy ulotki do skrzynek pocztowych. Mamy nadzieję, że z roku na rok coś się będzie zmieniać. Bo przecież czym więcej osób się włącza, tym fajniej i więcej można zdziałać. Chcemy zorganizować sobie w klubie miejsce, gdzie będziemy się mogli spotykać, rozmawiać, poza tym w klubie mamy taką skrzyneczkę na pomysły, każdy może wrzucić karteczkę ze swoim pomysłem, będziemy je dyskutować i przygotowywać do zrealizowania .
W jaki sposób mieszkańcy zabierają głos w sprawie swojego osiedla?
K.D.: – Mieliśmy jako trójka mieszkańców głos decydujący, w sprawie organizacji ogniska, to od nas wyszła główna inicjatywa. My we troje staramy się zmieniać osiedle, chcemy, żeby nasze dzieci mogły w miłej atmosferze spędzać wakacje. Chcemy, aby wiedziały, że coś jest zorganizowane dla nich, że ktoś o nich myśli. Braliśmy także udział w debatach, były one poświęcone bezpieczeństwu i zagospodarowaniu przestrzeni wokół osiedla. Jest ono w trakcie budowy i podczas debaty był taki decydujący moment, kiedy powiedzieliśmy „stop” następnym blokom, bo wiadomo, tutaj są przesiedlane osoby głównie z eksmisji, są to osoby nadużywające alkoholu, nadużywające narkotyków, wiadomo, nikt nie chce, aby jego dziecko mieszkało w takim sąsiedztwie. Mamy nadzieję, że nasze głosy zostaną wzięte pod uwagę przy rozbudowie osiedla.
Brała pani także udział w spotkaniach obywatelskich, czemu one służyły?
K.D.: – Rozmawialiśmy o tym, co chcielibyśmy zmienić u nas na osiedlu, jak można zaradzić problemom. Każdy ma podzielone zdania, nasza piątka jest zdania, że bezpieczeństwo jest podstawą, o którą chcemy i będziemy walczyć, dlatego planujemy, co i jak możemy wspólnie zrobić. Na razie nie będziemy się poddawać, myślę, że znajdziemy osoby do pomocy. Wierzymy w powodzenie naszych planów, bo już dużo udało się nam zdziałać, na przykład zajmowaliśmy się zagospodarowaniem przestrzeni przed nowo powstałym klubem, posadziliśmy drzewka, postawiliśmy dekoracyjne płotki, dbamy o to miejsce.
Dominującym problemem jest niski poziom bezpieczeństwa, jakie działania podejmujecie, aby go rozwiązać?
K.D.: – W urzędzie miasta zostało złożone pismo z prośbą o monitoring, uzyskaliśmy informacje, że nasze starania zostaną wzięte pod uwagę podczas planowanego budżetu. Rozmawialiśmy z dzielnicowym o monitoringu, żeby było wiadomo, że jest prowadzona obserwacja. Sprawa ta jest cały czas omawiana wśród mieszkańców.
Jest pani bardzo zaangażowana w prowadzone działania, co panią zmotywowało do współpracy z mieszkańcami, aby łagodzić problemy występujące na osiedlu?
K.D.: – Chęć zmiany i poprawa bezpieczeństwa naszych dzieci. Chcemy wciągnąć więcej osób do pomocy, jest sporo ludzi, którzy się dopytują, obserwują nas z boku, są zadowoleni, że coś się dzieje, że ktoś zaczął działać, ale sami jeszcze boją się dołączać. Wólka Profecka to specyficzne osiedle, gdzie każdy każdego zna, wie, że może usłyszeć na swój temat coś nieprzyjemnego. Mnie to nie zraża, ja każdemu powtarzam, że mnie zależy na dobru naszych dzieci.
Na czym polega pani zaangażowanie ?
K.D.: – Na przykład w ubiegłym roku, w trójkę organizowaliśmy ognisko, każdy miał podzielone role, ja pozyskiwałam sponsorów, mąż drewno, pan Dariusz zajmował się organizacją. W tym roku pan Dariusz zajmował się nagłośnieniem, bo miał swój sprzęt, mąż zajmował się organizacją i zabawianiem dzieci, a moim zadaniem było wydawanie owoców, ciastek, wędlin.
Co uczestnicy ogniska mówili o tej akcji?
K.D.: – Sąsiedzi byli bardzo zadowoleni, że dzieci mogły ciekawie spędzić czas, mówili, że nie było to takie zwykłe ognisko z pieczeniem kiełbasek, bo dzieci mogły się pobawić, wziąć udział w konkursach. Powiedziały, że było naprawdę super. Słyszałam od kilku osób, że jeżeli będziemy potrzebować pomocy, to one są chętne do zaangażowania się. Również moje dzieci widzą, jak można się bawić, mnie sprawia przyjemność.
Co dla pani jest największym owocem wspólnego działania mieszkańców?
K.D.: – Otwarcie klubu, podczas rozmów z pracownikami MOPS zaproponowaliśmy, aby powstało miejsce gdzie moglibyśmy się spotkać, udało się pozyskać lokal w nowo wybudowanym bloku na stałe, to ważne bo jest nim duże zainteresowanie. Dla mnie bardzo ważne jest włączanie się kolejnych osób, we wspólnie podejmowane działania, sama staram się wciągać ich, jak najwięcej.
Czym przejawia się duże zainteresowanie klubem?
K.D.: – Teraz jest coraz większe zainteresowanie, rodzice zaczęli zapisywać dzieci do klubu, żeby mogły pograć w różne gry, wykonywać prace plastyczne, rozwijać zainteresowania. Stworzyliśmy bank czasu, gdzie rodzice na razie w środy, mogą przyprowadzić dzieci, które nie uczęszczają do przedszkoli, jest zorganizowana opieka, prowadzimy dyżury, rodzic może zostawić dziecko pod opieką innych mam i w tym czasie może pojechać do centrum, na przykład załatwić swoje sprawy urzędowe.
Co było dla pani w dotychczasowej współpracy największym zaskoczeniem?
K.D.: – Chyba to, że ktoś potrafi powiedzieć miłe słowo, na przykład: „wiesz, fajnie to wyszło, że zrobiliście, zorganizowaliście, że myślicie nie tylko o sobie, ale także o innych dzieciach”. Ważne było to, że podchodziły do nas osoby i mówiły: „dziękuję, fajnie, że zrobiliście ognisko”, „następnym razem ja też się przyłączę”. Takie słowa nie zdarzają się na co dzień.
Pani Kingo, czego by pani życzyła sobie i społeczności Wólki Profeckiej?
K.D.: – Żeby więcej osób angażowało się w życie osiedla, żeby ludzie się dołączali, chcieli coś zmienić, aby działania były prowadzone w większym gronie.
Dziękuję za rozmowę, trzymam kciuki, aby pani życzenia się spełniły.
Artykuł pochodzi z serwisu www.osl.org.pl.
Projekt „Tworzenie i rozwijanie standardów usług pomocy i integracji społecznej” jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Projekt „Tworzenie i rozwijanie standardów usług pomocy i integracji społecznej” jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.