Z tematem barier, zwłaszcza finansowych, jakie stoją na przeszkodzie rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i trzeciego sektora, zmierzyła się Senacka Komisja Rodziny i Polityki Społecznej na posiedzeniu z udziałem przedstawicieli organizacji (28 lipca). Powtarzano dość powszechnie znane prawdy dotyczące problemów trzeciego sektora – o nierówności w dostępie do środków finansowych dla różnych organizacji, rozwarstwieniu, oligarchizacji, kryzysie zaangażowania społecznego. Szukano przyczyn tego impasu i rozważano możliwości działań, które poprawią sytuację.
W czym tkwi problem?
Jakub Wygnański ze Stowarzyszenia Klon/Jawor wymienił pola deficytu finansowego sektora. Po pierwsze, brakuje środków na eksperymenty i innowacje. Grantodawcy nie chcą podejmować ryzyka, a mechanizmy ocen wniosków są nierozsądne. Po drugie, nie ma zapewnionego finansowania skromniejszych przedsięwzięć – brakuje konkursów grantowych dla małych organizacji. Po trzecie, nie ma pieniędzy na tworzenie instytucji w sektorze - umacnianie administracyjne, a co za tym idzie budowanie kapitału społecznego organizacji.
Dr Marek Rymsza z Instytutu Spraw Publicznych, wskazał jakie są najbardziej niepokojące tendencje w kwestii finansowania sektora pozarządowego, które koniecznie należy wyhamować. Przede wszystkim odejście i częściowa deformacja systemu transferów pośrednich dla sektora – czyli wszelkiego rodzaju ulg obniżających koszty działania organizacji (ulgi podatkowe, zwolnienia z opłat itd.). Niegdyś – tuż po transformacji – wprowadzone rozwiązania były bardzo korzystne dla organizacji, jednak samo wsparcie pośrednie i finansowanie z zagranicy nie mogły zapewnić im rozwoju. Aż do czasu uchwalenia ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie dla trzeciego sektora trwał „czas postu”. Jednak gdy głód zajrzał w oczy także wielkim organizacjom wzięły one sprawy w swoje ręce i, wywierając odpowiednie naciski na władze, doprowadziły do ustanowienia rozwiązań dotyczących finansowania trzeciego sektora. Naturalnie jednak rozwiązania te dostosowano do oczekiwać tych właśnie, dużych organizacji.
Wraz z ustawą pojawiło się także pojęcie organizacji pożytku publicznego, które grubą kreską, podzieliło sektor na tych uprzywilejowanych i „zwykłych”. Z początku niejasne były intencje twórców tego pojęcia, nie wiadomo było jaka interpretacja zostanie przyjęta – czy za modelem brytyjskim OPP będzie powszechnie dostępne, jak „charity”, czy może będzie to ekskluzywna, starannie wybrana, grupa organizacji, dla których specjalną nagrodą stanie się możliwość pozyskiwania środków z 1%. Jak się okazało rzeczywistość jest jeszcze inna – OPP to raczej ekskluzywna grupa (status posiada jedna na osiem organizacji w kraju), ale ciężko powiedzieć, by był to grupa starannie wybrana. 1% zaś stał się powodem do ubiegania się o status, a nie dodatkową nagrodą. Mimo to szereg przywilejów dotyczących m.in. transferów pośrednich jest ograniczany właśnie do grupy OPP. Zapomina się, że pozostałe organizacje potrzebują takich ulg nie mniej, a może nawet bardziej. Zdaniem M. Rymszy bardzo istotne jest, by przywileje dotyczące transferów pośrednich zostały utrzymane i stały się dostępne dla szerokiej gamy NGOs. Przywrócenie znaczenia elementów pośrednich wspomagać będzie budowanie kapitału społecznego w sektorze.
Wprowadzenie statusu organizacji pożytku publicznego miało też inne, daleko idące konsekwencje dla całego sektora. Administracja państwowa, samorządy, darczyńcy, nawet inne organizacje często faworyzują OPP, bywa że organizacji bez tego statusu nie chcą dopuszczać do rozmów czy wnioskowania o finansowanie. Ciekawe jest, że podczas gdy uczestnicy spotkania zgodnie zwracali uwagę na zależność między kryzysem trzeciego sektora a niezdrowym przywiązaniem administracji państwowej i darczyńców do pojęcia „organizacji pożytku publicznego”, tytuł posiedzenia brzmiał „Finansowanie organizacji pożytku publicznego - stan obecny i przyszłość”.
M. Rymsza wspomniał też o problemach wiążących się z transferami bezpośrednimi - systemie jednego procenta i zlecaniu zadań publicznych. Paneliści zgodzili się, że obydwa systemy pogłębiają polaryzację sektora. Mechanizm jednego procenta wypacza, koroduje pojęcia filantropii – stawia się na rytualizację i mechanizację, za czym wcale nie musi iść dobra wola. W organizacjach brakuje „dobrych pieniędzy” – z filantropii będącej odruchem serca i ze składek członkowskich. Wraz ze zleceniem zadań publicznych obok podziału na „OPP i resztę” pojawia się podział na „usługówkę” (tania siła robocza) i resztę. Niestety także fundusze unijne, przy tak restrykcyjnych i skomplikowanych procedurach przyznawania grantów, pogłębiają rozwarstwienie sektora.
Linia musi być ciągła
Z rozmów wypłynął wniosek, że polaryzację uznać należy za najważniejszy problem trzeciego sektora. Uczestnicy spotkania dyskutowali o tym, czy takie stawianie sprawy (konfrontowanie organizacji małych i dużych) nie przyniesie szkody. Uznano jednak, że nie chodzi tu o szukanie winnych czy „napuszczanie na siebie” organizacji, a o pokazanie, że dla zdrowia sektora konieczne jest funkcjonowanie pełnej gamy typów NGOs. Zarówno małe, utrzymujące się głównie z pracy wolontariuszy organizacje, jak i wielkie tuzy pozarządowe mają tu swoje miejsce. Nie chodzi o to, by małe organizacje uszczęśliwiać wielkimi środkami, a o to by ułatwić im codzienne działania i zdobywanie niewielkich, acz koniecznych dla realizacji statutowych celów, środków. Nie chodzi także o to by zabierać środki organizacjom dużym i w jakikolwiek sposób narażać na szwank wypracowane przez nich dobre praktyki, stworzone ramy instytucjonalne czy zbudowany kapitał ludzki. Chodzi o to, by stworzyć miejsce dla „klasy średniej” trzeciego sektora, by spectrum organizacji pozarządowych było linią ciągłą. Zdaniem M. Rymszy jednym ze sposobów wyjścia z tego impasu jest dywersyfikacja źródeł finansowania sektora, który dzięki temu będzie się sam porządkował, a także kładzenie nacisku na budowanie w organizacjach, zwłaszcza mniejszych, kapitału ludzkiego - co pozwoli im przetrwać nawet w sytuacjach zagrożenia finansowego.
Komisja obiecuje
Prowadzący spotkanie Mieczysław Augustyn, przewodniczący Senackiej Komisja Rodziny i Polityki Społecznej, podkreślał, że Komisja traktuje kwestię polepszenia sytuacji trzeciego sektora bardzo poważnie i ma zamiar podjąć wymierne kroki, które pomogą znosić bariery administracyjne i prawne dla organizacji i ułatwiać dostęp do finansowania. Komisja zobowiązała się do wychodzenia z propozycjami konkretnych zmian legislacyjnych.
- Obchodzimy 20-lecie odrodzonej polskiej demokracji. Aktywność obywatelska i pozarządowa to jej fundament i bardzo ważny sposób realizacji idei demokratycznych, którego nie wolno zaniedbywać – powiedział M. Augustyn.
Dość odważnym i zaskakującym wnioskiem podsumowującym spotkanie, wypowiedzialnym przez przewodniczącego Komisji, było zdanie że „problem finansowania III sektora leży głównie w postawach, a nie finansowaniu”. Postawy Polaków zmieniają się na niekorzyść, staliśmy się krajem indywidualistów i egoistów. Trzeba przywrócić tradycyjne rozumienie filantropii, trzeba obudzić ducha współdziałania i pomocniczości w społeczeństwie, promować postawy pro-obywatelskie wśród Polaków, już od najmłodszych lat - poprzez edukację szkolną, wolontariat w organizacjach czy wychowanie według przedwojennych, skautowskich idei.
Źródło: inf. własna ngo.pl