PrAwokacje Izdebskiego. Odporność na kryzysy, odporność na głupotę
Głośniejsze od padającego deszczu znowu okazały się wzajemne oskarżenia polityków. Nie znaczy, że nie powinno się od nich oczekiwać poniesienia odpowiedzialności za swoje decyzje. Ale na to jest czas po dostarczeniu niezbędnej pomocy, a i tego nie można robić z myślą o tym, komu wzrosną słupki poparcia. Potrzebujemy przede wszystkim wzrostu zaufania do państwa, a nie tej czy innej partii. Wydaje się, że dobrze sprawdziła się praktyczna realizacja zasady pomocniczości. Samorządy i organizacje coraz lepiej radzą sobie w walce z kryzysami.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Choć było to do przewidzenia, zaskoczyła mnie skala komentarzy polityków do tragedii, która dzieje się na południowo-zachodnich krańcach Polski. Tak jakby żadna dotychczasowa tragedia niczego ich nie nauczyła. Na rozliczenia nieprawidłowości, do których z pewnością w wielu ostatnich latach dochodziło, jeszcze przyjdzie czas. Ale temperatura sporu politycznego, znacznie wyższa niż suma rekordowych opadów, nie pozwala mi na zbytni optymizm, że będą to rozliczenia konstruktywne.
Stracono również szansę na zmniejszenie polaryzacji społecznej. Duża część polityków pokazała, że wykorzysta każdą okazję, by podziały jeszcze bardziej utrwalać i wzmacniać.
Selfie na wałach
Polityczna hienizacja wielu tragedii może przynieść ewentualne krótkoterminowe korzyści, sprowadzające się głównie do ilości lajków i udostępnień w mediach społecznościowych. Broń Boże nie oczekuję od polityków, że zamiast siedzieć przed komputerem będą jeździć w okolice doświadczone przez powódź, żeby tym razem licytować się, kto pomaga bardziej.
Choć duża część polityków obozu Zjednoczonej Prawicy wściekle rzuciła się do mało konstruktywnych ataków na rząd, to doceniam w tym kontekście np. postawę Andrzeja Dudy, który zapowiedział swoje przybycie na teren ogarnięte przez żywioł dopiero po zakończeniu akcji bezpośredniej pomocy.
Nie wybieraliśmy naszych przedstawicieli po to, by robili sobie zdjęcia przy workach z piaskiem.
Państwo musi mieć procedury
Wybraliśmy ich po to, by brali wspólnie odpowiedzialność za państwo, jego infrastrukturę i działanie służb. Nie tylko w czasie kryzysów i klęsk żywiołowych, ale i przed i po nich. Dopiero teraz kończy się etap prac rządowych nad kompleksową ustawą o ochronie ludności i obronie cywilnej. Nie jest pewnie idealna, ale czekaliśmy już na nią tyle lat, że można się cieszyć, że prace nad nią zbliżają się do końca. Potrzebujemy koordynacji różnych działań oraz systemowego podejścia do edukacji obywatelskiej w tym zakresie oraz budowania partnerstw z organizacjami społecznymi w oparciu o jasne i stabilne ramy.
W projekcie dużo uwagi poświęcono również potrzebie budowy odporności społecznej, która polega m.in. na zdolności do współdziałania obywateli i obywatelek „z podmiotami ochrony ludności [m.in. strażą pożarną czy Polskim Czerwonym Krzyżem], a także w celu zdobywania kompetencji w zakresie kształtowania świadomości zagrożeń i zapobiegania zagrożeniom oraz pożądanych zachowań na wypadek wystąpienia zagrożeń”.
Społecznie odporni obywatele
Siła i skuteczność reakcji na kryzysy nie wynika tylko z procedur używanych w trakcie ich trwania, ale również od tego, jak my, obywatele i obywatelki, sami się do takich sytuacji przygotujemy.
Co równie ważne, powinniśmy przyjąć kolektywną perspektywę owej odporności społecznej – czyli brać odpowiedzialność nie tylko za siebie i najbliższych, ale również mieć świadomość, że nasze zachowania mają wesprzeć sąsiadów, kolegów ze szkoły i pracy czy działania służb. Chodzi bowiem nie tylko o odporność indywidualną, ale właśnie społeczną. Trochę jak w motcie słynnych trzech muszkieterów – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Wsparcie na wielu poziomach
Wreszcie, owa odporność może mieć różne przejawy. Nie musi objawiać się wyłącznie w umiejętności układania worków z piaskiem czy organizowania bezpośredniej pomocy osobom dotkniętym kryzysem. Typowym elementem takich wyjątkowych sytuacji jest np. dezinformacja, która może wywoływać panikę, czy zmniejszać zaufanie do służb. Dlatego tak ważne, by wiedzieć, w jaki sposób na nią reagować i gdzie szukać źródeł wiarygodnych informacji.
Nie mam większych nadziei, że przy okazji kolejnych kryzysów politycy zachowają się lepiej – zbyt chyba silna jest pokusa, by wykorzystać dosłownie każdą okazję, by „dowalić” przeciwnikowi. Ale jeśli urzędnicy, służby, organizacje społeczne i wreszcie sami obywatele będą dobrze przygotowani do odpowiednich reakcji, to niektórzy politycy będą się nadal „nawalać”, ale najważniejsze, że bez większego uszczerbku dla procesu walki z samym kryzysem.
Jednak nie oznacza to, że nic nie mają robić – bez nich nie uda się utrzymać systemowych rozwiązań wspierających odporność społeczną. Bez ich zaangażowania nie da się wreszcie przeprowadzić efektywnego procesu odbudowy tego, co zostało zniszczone i budowy kolejnych zabezpieczeń na przyszłość.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: informacja własna ngo.pl