Środowisko niepełnosprawnych z satysfakcją przyjęło ratyfikowanie przez Polskę Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych - długo czekano na ten moment. Ożywiła się dyskusja, co trzeba zmienić w prawie. Na etapie ratyfikacji wydawało się, że niewiele. Po ratyfikacji Konwencja zaczęła dostarczać inspiracji i argumentów, za tym, że zmienić należy cały system.
– Konwencja przewraca wszystko do góry nogami – zauważył jeden z uczestników spotkania w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, które odbyło się 31 stycznia 2013 r. Podczas spotkania przedstawiono wydaną właśnie przez Biuro publikację „Najważniejsze wyzwania po ratyfikacji przez Polskę Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych”. Niepełnosprawni nie są przez polskie regulacje traktowani podmiotowo. Promowana jest bierność, a podejmowanie pracy to dla nich ogromne ryzyko. Oferowane wsparcie jest luźno związane z realną sytuacją niepełnosprawnych. Środki kierowane są nie tam gdzie trzeba. Polityka orzecznicza jest arbitralna – bardziej stymulowana przez możliwości finansowe państwa niż potrzeby niepełnosprawnych.
Głównym tematem spotkania była sytuacja niepełnosprawnych na rynku pracy. – Bez przełomu na rynku pracy, nie możemy mówić o zmianie w dostępie do praw osób niepełnosprawnych – inicjowała debatę Rzecznik Praw Obywatelskich, Irena Lipowicz. – W zatrudnieniu skupiają się jak w soczewce wszystkie działania kierowane do osób niepełnosprawnych: edukacja, rehabilitacja, zabezpieczenie społeczne, projektowanie uniwersalne i włączenie cyfrowe oraz likwidacja barier – rozwijała Katarzyna Roszewska, jedna z autorek „Najważniejszych wyzwań...”. Miejscem zatrudnienia powinien być otwarty rynek pracy. Epoka dominacji rynku chronionego skończyła się. System dofinansowania do zatrudnienia osób niepełnosprawnych (czyli środki kierowane do pracodawców) należy zastąpić systemem, który będzie kompensował zwiększone koszty funkcjonowania. Postuluje się, żeby większe środki trafiły bezpośrednio do osoby niepełnosprawnej. To pozwalałoby jej pokonać bariery komunikacyjne czy swobodnie korzystać z asystentów. Indywidualne historie uczestników spotkania, którzy mimo niepełnosprawności są osobami aktywnymi i pracującymi, zilustrowały obecne problemy w zatrudnieniu ON. Praca daje satysfakcję, pozwala się realizować, decyduje o statusie ekonomicznym i społeczny. Ale dla niepełnosprawnych jest też powodem do zmartwień. Zamiast stabilizować i poprawiać ich sytuację może ją całkowicie zmienić – na gorsze.
Wszystko zaczyna się od definicji. Czym jest niepełnosprawność? Kto, po co, w oparciu o jakie przesłanki ma decydować o niepełnosprawności? Dziś orzecznictwo stara się ustalić głównie poziom utraty zdolności do pracy. Zdolność tę badają lekarze. Jak tłumaczył Aleksander Waszkielewicz, prezes Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego, specjaliści od medycyny decydują o sprawach, które powinny być domeną ekonomistów. Orzecznictwo koncentruje się na deficytach. Wszystko to są podejścia nieadekwatne do tego, co proponuje Konwencja. Po pierwsze, zaleca się odejście od medycznego modelu niepełnosprawności na rzecz modelu społecznego. Po drugie, to nie urzędowo potwierdzone deficyty, ale odkryte możliwości, muszą stanowić główną treść orzeczenia. Takie traktowanie niepełnosprawności pozwala na bardzo indywidualne podejście, zmniejsza arbitralność orzeczeń i ich oderwanie od realnej sytuacji niepełnosprawnego. W orzecznictwie musi również obowiązywać pewien standard etyczny – zaapelowała Krystyna Mrugalska.
Orzecznictwo powiązane jest z systemem wsparcia zatrudnienia i z systemem rentowym. Prawo, które kształtowało się przez ostatnie 20 lat, stawia osoby niepełnosprawne w wielu dwuznacznych i kuriozalnych sytuacjach. Są karane za aktywność – nagradzane za bierność. Zachęca się je do podejmowania zatrudnienia, chociaż może to oznaczać „karę” w postaci zmiany orzeczenia (bez zmiany stanu zdrowia, a nawet przy jego pogorszeniu) i utraty uprawnień rentowych. W takich realiach wybór „pułapki świadczeniowej” jest ekonomicznie i psychologicznie racjonalny. Łatwo zrozumieć dlaczego poziom aktywności osób niepełnosprawnych w Polsce jest jednym z najniższych w UE.
Przyjęte dziś rozwiązania opierają się m.in. na założeniu, że osoba niepełnosprawna, im jest aktywniejsza, im więcej podejmuje wyzwań, tym mniej należy jej się wsparcia. To fałszywe założenie. To aktywność rodzi większe koszty. Osoba niepełnosprawna musi zwykle więcej zapłacić za dojazd do pracy niż osoba sprawna i więcej niż… niepełnosprawny, który nie pracuje i siedzi w domu „na rencie”. Trzeba uwzględnić tego typu sytuacje budując system wspierania w zatrudnieniu i system rentowy. Aleksander Waszkielewicz proponuje dwie formy świadczenia rentowego: po pierwsze: stałą rentę z tytułu niepełnosprawności, która kompensowałaby zwiększone koszty funkcjonowania osoby niepełnosprawnej, po drugie: rentę wspierającą pracę – np. w sytuacji zatrudnienia na część etatu. Taka propozycja to nic innego jak proste wyrównanie szans osób niepełnosprawnych.
Wystąpienia, podczas których omówiono poruszone powyżej zagadnienia oraz debata zamykająca spotkanie, wskazują na potrzebę zainicjowania licznych zmian w regulacjach dotyczących niepełnosprawności. Nie wydają się to zmiany kosmetyczne, dostosowujące czy precyzujące. Konieczna jest gruntowna przebudowa systemu, który jest dysfunkcyjny – całkowita zmiana paradygmatu – podsumowywała Irena Lipowicz. Podobnie oceniła sytuację Elżbieta Głogowska, prezeska Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Dziś dominuje podejście paternalistyczne: niepełnosprawnego traktuje się jak dziecko – nie jest podmiotem skierowanych do niego regulacji – argumentowała.
Rzecznik Praw Obywatelskich świadoma jest swoich ograniczeń: jej wystąpienia i aktywność nie wystarczają, żeby wprowadzić w życie zgłaszane podczas spotkania postulaty, czy choćby skutecznie zainicjować działania innych podmiotów. Dlatego gospodarz spotkania zwróciła się z apelem do jego uczestników: potrzebne jest wsparcie informacyjne (każdy kolejny indywidualny przypadek, to dla RPO argument za potrzebą zmiany) i integracja środowiska. Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka przestrzegał przed rozproszeniem nakreślonych na spotkaniu celów w gąszczu szczegółowych, drobnych nowelizacji. Zasugerował, że dobrym wyjściem byłby lobbing na rzecz Rządowego Programu, który określiłby priorytety i perspektywę czasową zmiany.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)