Zdzisław Krasnodębski i Maciej Gdula dyskutujący o cywilizacyjnym skoku Polaków i narodowej dumie? Tak – na zakończonym niedawno w Warszawie Kongresie Obywatelskim.
„Razem wobec przyszłości, w stronę odpowiedzialności i sukcesu zbiorowego” – to hasło przyświecało zakończonemu niedawno IV Kongresowi Obywatelskiemu. Dzięki demokratycznej formule spotkania o wspólnej przyszłości debatowali przedstawiciele wszystkich środowisk i pokoleń. Zadaniem przedstawicieli władzy było wysłuchanie ich głosów.
Kongres inny niż wszystkie
Kongres Obywatelski nie jest typową konferencją, podczas której uczestnicy, reprezentujący wybrane sektory czy profesje, dyskutują o swoich problemach.
Do udziału w debatach tematycznych zaproszono 64 panelistów. Rozmawiano o sytuacji młodego pokolenia, o priorytetach edukacji Polaków w XXI w, o kulturze przestrzeni wobec presji rynku, priorytetach rozwoju gospodarczego i szkolnictwa wyższego do roku 2030, o tym co można zrobić by regiony stały się motorami modernizacji i rozwoju Polski oraz jakie powinno być „Razem” Polaków w XXI w.
Kapitał społeczny najważniejszą inwestycją
Jak ocenił prezydent Lech Wałęsa, jesteśmy pokoleniem międzyepokowym i dlatego spędzamy życie na wielkiej dyskusji. Z epoki państw, granic, konfrontacji, wojowania przechodzimy do epoki intelektu, informacji, globalizacji. Na razie określenia te są puste, trzeba wypełnić je treścią, programami i strukturami. Nadchodzi czas, gdy wartości stają się siłą.
– Uważam, iż do karty „Praw i obowiązków” ONZ dodać należy trzecie słowo: „Praw, obowiązków i wartości”. W XX w rywalizowaliśmy o pozycję, teraz trzeba służyć społeczeństwu – zobaczyć jakich mamy ludzi, jakie są ich potrzeby i realizować je. Warunki zmieniły się. Trzeba dążyć do szczęśliwości społeczeństw – mówił prezydent Wałęsa.
Przez lata inwestowaliśmy w kapitał ludzki. Polska w ciągu 20 lat zrobiła ogromny skok edukacyjny. Kapitał ludzki jest motorem rozwoju krajów uboższych, sposobem na wybicie się i awans całego kraju. Jednak w bogatych krajach europejskich to kapitał społeczny (rozumiany jakosieci społeczne regulowane normami moralnymi i zwyczajami, wiążące jednostkę ze społeczeństwem w sposób umożliwiający jej współdziałanie dla wspólnego dobra) zapewnia sukces i bogactwo. Jesteśmy na takim etapie, że nieinwestowanie w kapitał społeczny będzie czynnikiem hamującym rozwój kraju. Ważne jest jednak, że aby to zrobić konieczne jest działanie wspólnotowe i zaangażowanie wszystkich podmiotów – od szkół, przez administrację publiczną, po biznes. Ciekawe jest – jak zauważył prof. Janusz Czapiński z Uniwersytetu Warszawskiego – iż na problem ten szczególną uwagę zwracają szefowie oddziałów międzynarodowych korporacji, którzy mają trudności z zarządzeniem polskim personelem, niezdolnym do efektywnej komunikacji i współpracy, w duchu wzajemnego zaufania. Polacy nie wierzą w model „wygrany-wygrany”, w ich wyobrażeniu ktoś musi przegrywać.
– Przekraczamy Rubikon. Wkrótce „zasady gry” zmienią się diametralnie. Ale Polska i Polacy nie są przygotowani do tego. Te zmiany jednak są paliwem rozwojowym – przekonywał J. Czapliński
Wspólnota tożsamości, zasad czy działań?
Po co nam sukces zbiorowy? Czy nie lepiej skupić się na swojej pracy i rodzinie, a reszta przyjdzie sama, gdy dobrze będziemy wywiązywać się ze swoich obowiązków? Otóż nie – sukces i prestiż narodu liczyć się w świecie i wpływa na samopoczucie jednostek. Bez mobilizacji zbiorowej nie osiągniemy skoku cywilizacyjnego. Nie w pełni wykorzystujemy nasz potencjał zbiorowy – jako naród stać nas na więcej. Cierpimy na głód dumy narodowej i „bycia razem”. Jednak wolimy nasz patriotyzm ograniczać do lokalności.
– Pojawia się pokusa uwolnienia Polaków od Polski. Zbyt długo oczekiwano podporządkowywania aspiracji jednostki wspólnym celom, takim jak walka o niepodległość czy transformacja systemu. Teraz, gdy nie ma nagłej potrzeby wyrzekania się indywidualności na rzecz ogółu, zdaje się nam, że sukces zbiorowy może być sumą sukcesów jednostkowych. Jednak nie jest to do końca prawdą. Nie trzeba uwalniać Polaków od Polski. Trzeba przekonać ich, że jej potrzebują. Nie chcemy już wielbić Polski naiwnie i prowincjonalnie. Za granicą często bywamy Polską zażenowani. Musimy połączyć tradycję i nowoczesność, by obudzić narodową dumę – tłumaczył Zdzisław Krasnodębski z Uniwersytetu im. Kardynał Stefana Wyszyńskiego.
Jaka polskość?
Krzysztof Mazur, Prezes Klubu Jagiellońskiego, zwrócił uwagę, iż mówiąc o wspólnocie operujemy w sferze mitu. Jednak nie powinniśmy się mitów narodowych bać, a konfrontować się z nimi, zmienić postawę na afirmację polskości. Żeby osiągnąć sukces zbiorowy konieczna jest także gotowość, by czasem poświęcić to, co jednostkowe dla wspólnoty.
Maciej Gdula z „Krytyki Politycznej” przekonywał natomiast, iż drogą do sukcesu jest wyjście poza wymyślone mity i traumy.
– Historia Polski to także poważne konflikty wewnętrzne i różnorodność, o czym zapominamy. Polskość musi być sposobem organizacji wielu tożsamości. Dla mnie wymarzona polskość XXI w. to zasób lokalnych sposobów radzenia sobie z globalnymi problemami – mówił M. Gdula.
Czy młodzi umieją być „razem”?
Ważnym elementem dyskusji było stworzenie portretu młodych Polaków, w kontekście ich chęci i możliwości do działania wspólnotowego, na rzecz sukcesu całego kraju. Już podczas otwierającej spotkanie debaty plenarnej, głos zabrała tegoroczna maturzystka, Magda Megger, która ukazała gorzki obraz młodego Polaka nieprzygotowanego – ani przez rodziców, ani przez szkołę – do „bycia razem”.
– Szkoła uczy nas myślenia uniwersalnego, „pod klucz”. Ciężko jest tam poznać siebie, a tylko tak można dołożyć coś do „razem”. Jesteśmy indywidualistami, w „razem” uczestniczymy okazjonalnie, od wielkiego dzwonu np. podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – mówiła M. Megger
Młodzi ludzie są zgubieni w rzeczywistości, nie mają celów wykraczających poza edukowanie się, którego zwieńczeniem jest kariera zawodowa. Liczy się dla nich najbliższa rodzina i najbliżsi przyjaciele. Wspólnota narodowa nie obchodzi ich. Młodzież żali się na cyniczną ofertę edukacyjną, na to że rodzice nie nauczyli ich co znaczy być „razem”. Jednak, zdaniem uczestników debaty, zmiana postaw dorosłych mogłaby w szybkim czasie otworzyć młodym drogę do wspólnotowości.
Pogodzić dwa dialogi
Formuła tegorocznego Kongresu odbiegała nieco od przyjętej podczas poprzednich edycji. Do wysłuchania głosów publiczności i panelistów zaproszono także przedstawicieli władzy i mediów.
– W tym roku wprowadziliśmy dwie innowacje – wyjaśniał J. Szomburg. – Wcześniej naszym zasadniczym celem było przełamywanie formuły dialogu pionowego, gdzie dyskutuje się jedynie po to by przedstawiać władzy roszczenia, postulaty czy rekomendacje. Dążymy do dialogu horyzontalnego. Po poprzednich Kongresach docierały do nas jednak uwagi, że mimo wszystko warto by było, aby ustalenia i wnioski wysunięte podczas debat zostały usłyszane także przez decydentów. Zaprosiliśmy więc przedstawicieli władzy publicznej, ale przyjęliśmy specyficzną formułę ich udziału – nie zaczynaliśmy rozmów od nich. Ich rolą było wysłuchanie dyskusji i komentarz pod koniec debaty. Chcieliśmy w ten sposób pogodzić dialog pionowy z horyzontalnym. Druga innowacja dotyczy promocji i poszerzania zakresu debaty. Niektórzy zwracali nam uwagę, że Kongres jest zbyt mało widoczny. Z pewną powściągliwością, ale jednak weszliśmy w partnerstwo z mediami.
Fot. Jan Goliński
Źródło: inf. własna (ngo.pl)