Według Małego Słownika Języka Polskiego słowo "społeczny" oznacza m.in. "zorganizowany, przeznaczony dla społeczeństwa, (…) skierowany na zaspokojenie jego potrzeb". Obecnie w Polsce jest wiele inicjatyw mogących nosić miano społecznych, organizowanych przez liczne instytucje i organizacje. Niestety, coraz częściej przeciętny Kowalski nie bierze udziału w skierowanych również do niego przedsięwzięciach. Jaki jest obraz współczesnego życia społecznego? Czy naprawdę jest coraz mniej takich przedsięwzięć, czy po prostu zwykły człowiek ma o nich za mało informacji?
W szeroko rozumianym „życiu społecznym” można brać udział na różne sposoby. Można organizować różnego rodzaju imprezy okolicznościowe, być ich współorganizatorem lub po prostu brać w nich udział. Wcale nie muszą to być wielkie imprezy plenerowe, mogą być to po prostu zorganizowane przez Domy Kultury spotkania hobbistów. Czasami podobnego rodzaju przedsięwzięcia organizowane są przez Rady Osiedla. Jeśli w jej przedstawicielach jest dość dużo samozaparcia w dążeniu do celu, to z pewnością uda im się osiągnąć sukces, a więc zachęcić mieszkańców osiedla do wspólnego świętowania takich okazji jak np. dzień dziecka lub pierwszy dzień wiosny. Podobne działania mogą organizować również inne organizacje o profilu np. pozarządowym działające w skali miasta, województwa lub regionu.
Najczęściej jednak dopiero działania, które
nabierają skali ogólnokrajowej, zostają dostrzeżone przez większą
liczbę osób. Bardzo często ludzie nie mają wiedzy na temat tego czy
coś się dzieje w ich najbliższym otoczeniu. Po pierwsze, nie czują
potrzeby, żeby się tym zainteresować, a po wtóre nie mają na ten
temat źródła informacji. Zwykle wracają do domu po całym dniu pracy
i nie mają ochoty na nic poza telewizją lub ewentualnie książką.
Nawet w trakcie weekendu brak im ochoty na zwykły spacer, a co
dopiero udział np. w jakimś osiedlowym pikniku. Można zaryzykować
stwierdzenie, że obecnie miejsce spotkań społecznych zajęła
telewizja. Jeśli jakaś inicjatywa społeczna chce być zauważona,
również musi o tym pamiętać.
Organizatorzy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz wielu innych akcji (Serce masz tylko jedno, Dzień Kotana, Walka z trzema schodami) nie lekceważą roli czwartej władzy. Wiedzą, że aby odnieść sukces i dotrzeć do jak największej liczby odbiorców nie wystarczy tylko wystąpić w telewizji, ale trzeba również mieć na tyle ciekawy program, aby zwrócić uwagę telewidzów. Trzeba pamiętać, że konkurencja nie śpi. W obecnych czasach telewizja jest dla ogromnej większości głównym rodzajem rozrywki. Obok prawdziwego zalewu różnego rodzaju seriali, polityki i dzienników telewizyjnych, próbują tam również zaistnieć różne inicjatywy i reklamy społeczne. W obecnym świecie tzw. telewizji śledczej i ciągłej pogoni za sensacją podobną miarą zaczęto mierzyć również wszelkie inicjatywy społeczne. Ludzie uważają, że inni robią coś na rzecz społeczeństwa na pewno nie bezinteresownie. Tylko obłudnie tak twierdzą, a w rzeczywistości zbijają na tym niezłą kasę.
Dobrym przykładem jest też podejście podatników do możliwości przeznaczenie jednego procenta swojego podatku na organizacje pożytku publicznego. Może i byliby skłonni przekazać kilka złoty na rzecz danej organizacji, ale gdy pomyślą, że trzeba samemu znaleźć taką organizację, znać numer jej konta, pójść na pocztę i jeszcze czekać, aż państwo zwróci wpłacone przez nich na rzecz danej organizacji pieniądze, to stwierdzają wprost, że to „za dużo zachodu”. Czy społeczna reklama telewizyjna jest w stanie to zmienić?
Ziarnko do ziarnka
Wielu osobom, wydaje im się, że nie ma znaczenia, czy wezmą udział w jakiejś akcji czy też nie i że nic nie zmieni fakt, że przekażą choćby złotówkę na cel charytatywny. To jest jednak błędne myślenie. Przecież wystarczy, że kilka osób „zaryzykuje” i przeznaczy pieniądze na zbiórkę charytatywną, a dzięki temu jedno lub kilkoro dzieci np. będzie mogło w szkole zjeść ciepły obiad.
Takie odruchy dobrej woli dotyczą też często
dnia codziennego. Nie tylko udziału w przedsięwzięcia
organizowanych w skali osiedla, ale również w przypadku zwykłych
„ludzkich odruchów pomocy”. Zainteresowanie się osobą, która nagle
słabiej się poczuła, to wciąż dla wielu osób coś w co nie należy
się mieszać. A przecież zwykła „mała pomoc” udzielona starszej
osobie przy przeprowadzeniu jej przez jezdnię i taki sam odruch
innej osoby, gdy starsza pani wraca ze sklepu nie jest niczym
wielkim, lecz wręcz nie zauważalnym, a jednak bardzo istotnym.
W porównaniu z przerzucaniem kanałów w telewizorze i narzekaniem, że nie ma nic ciekawego jest to z pewnością lepsza alternatywa. Tym bardziej, że przy okazji dobrej weekendowej zabawy, można jeszcze czasami wspomóc osoby potrzebujące symboliczną złotówką.
Źródło: Ewa Krawczyk