Pomniki, instalacje multimedialne, plenerowe wystawy czy inne obiekty artystyczne są znanym i rozpoznanym elementem tkanki polskich miast. Jaką rolę pełnią w mieście i czy w ogóle są potrzebne nowoczesnym metropoliom?
Ostatnie kilka lat znaczy wyraźną zmianę paradygmatu w
zarządzaniu miastem i stymulowaniu jego rozwoju (uwaga ta dotyczy
przede wszystkim miast Europy Zachodniej). Twarde mechanizmy
polegające na obniżaniu podatków czy inwestycjach w infrastrukturę
zostały uzupełnione (a częściowo zastąpione) mechanizmami miękkimi,
polegającymi na kreowaniu wizerunku, zabiegach marketingowych,
promocji. Ta zmiana paradygmatu nie jest zupełnie obca w Polsce (
strategia marketingowa Wrocławia może być dobrym przykładem na
skuteczność takiego podejścia), choć w miastach cierpiących na
rzeczywiste braki podstawowej infrastruktury, braki planów
miejscowych czy po prostu kapitału ludzkiego, próby miękkiego
stymulowania rozwoju miasta zamiast inwestowania w infrastrukturę
czy kapitał ludzki mogą budzić sprzeciw i poczucie lekkiego
zażenowania.
Sztuka w mieście jest w oczywisty sposób częścią takiej zmiany
paradygmatu - częścią strategii propagandowej zmierzającej do
wykreowania nowego, „europejskiego” wizerunku polskich miast.
Te same nadzieje przyświecają zresztą również wspieranym w
wielu miastach przez samorządy międzynarodowym czy krajowym
konkursom architektonicznym, mającym doprowadzić do powstania
nowych architektonicznych „ikon” w polskich miastach.
Pytanie które należy postawić brzmi – na ile sztuka publiczna
służy rzeczywiście szerokiej publiczności, a na ile jest tylko
częścią strategii rynkowej elit?
Źródło: Narodowe Centrum Kultury