Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Sprawny obieg informacji – to zdaniem Stołecznego Konserwatora Zabytków klucz do prowadzenia skutecznego dialogu społecznego, m.in. z NGO-sami. Sprawa wycinki drzew w Ogrodzie Krasińskich pokazała, że komunikacja nie przebiega sprawnie. Jak na co dzień Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków współpracuje z III sektorem?
Marek Władyka: Jak wygląda finansowa współpraca Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków z organizacjami pozarządowymi?
Piotr Brabander, dyrektor Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków: – Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków nie ma w swoim budżecie środków przeznaczonych na współpracę finansową z organizacjami pozarządowymi. Współpraca w zakresie szeroko rozumianego dziedzictwa kulturowego jest prowadzona przez Biuro Kultury i to ono dysponuje środkami, które przeznaczane się m.in. na sferę związaną z ochroną zabytków.
Reklama
W sprawozdaniu za 2012 rok Komisja Dialogu Społecznego ds. Ochrony Dziedzictwa Kulturowego odnotowała, że współpraca z Biurem Kultury Urzędu m.st. Warszawy jest problemem.
P.B.: – Nasze Biuro ze swojej strony deleguje przedstawiciela do Biura Kultury np. do opiniowania prac konkursowych oczywiście w zakresie związanym z ochroną zabytków. Wspieramy Biuro Kultury. Współpracujemy również z Biurem Edukacji, ponieważ budowanie pewnej świadomości społecznej dotyczącej wartości, potrzeby zachowania zabytków, a szerzej mówiąc dziedzictwa narodowego, jest w moim przekonaniu podstawowym działaniem. Miłość do historii należy budzić już u bardzo młodych ludzi. To procentuje w chwili, kiedy ci ludzie stają się bezpośrednimi lub pośrednimi użytkownikami dziedzictwa kulturowego. Często bywa tak, że podejmują później w swoim życiu zawodowym decyzje, które są dla tego dziedzictwa kluczowe.
Czy współpraca w sferze takiej „edukacji kulturowej” mogłaby być polem do bezpośredniej współpracy z organizacjami bez pośrednictwa innych biur Urzędu m.st. Warszawy?
P.B.: – Nie mamy przygotowania merytorycznego do kwestii edukacyjnych, dlatego tutaj polegamy na współpracy z Biurem Edukacji, które może dysponować środkami w sposób najbardziej przemyślany i efektywny. Przekonanie moje jest takie, by każdy skupiał się na tym, co potrafi robić najlepiej. Nie wyważajmy już otwartych drzwi. Nie opracowujmy konkurencyjnych programów, procedur czy dróg działania, ponieważ wtedy następuje rozproszenie energii przede wszystkim finansowej. Merytorycznie w zakresie ochrony i opieki nad zabytkami zawsze służymy pomocą. Natomiast zdajemy się na doświadczenie Biura Kultury i Biura Edukacji w konkretnych rozwiązaniach dotyczących współpracy finansowej z organizacjami.
Istotnym frontem współpracy z organizacjami jest Komisja Dialogu Społecznego działająca przy Biurze Stołecznego Konserwatora Zabytków. To bardzo prężna komisja, ale jest tak dlatego, bo w jej skład wchodzą prężne organizacje. To jest nie tyle siła komisji, co samych organizacji. To, co te organizacje robią na co dzień, jest znaczącym wsparciem strategii Biura, czyli zachowania, ochrony i przekazywania dorobku dziedzictwa kulturowego następnym pokoleniom. Formuła Komisji jest otwarta. Kiedy pojawia się popularny temat, to sala konferencyjna pęka w szwach. Jeśli są to sprawy bardziej przyziemne, to wtedy uczestników jest mniej. Chciałbym natomiast podkreślić, że jestem pod wrażeniem pracy trzonu KDS-u, czyli organizacji, które stale uczestniczą w jego pracach.
Którzy to partnerzy?
P.B.: – Mam na myśli między innymi Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, Towarzystwo Przyjaciół Fortyfikacji, Zespół Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy ZOK, Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków, OW SARP. Oczywiście, to tylko część i nie chciałbym urazić tych których nie wymieniłem. Z kolei Warszawskie Towarzystwo Muzyczne, które ma siedzibę w Pałacu Szustra, to przykład działalności interdyscyplinarnej (w sferze muzyki i opieki nad zabytkami), która jest też przydatna i potrzebna. Ludzie wywodzący się z tych organizacji od lat są zaangażowani w sprawy ochrony i opieki nad zabytkami. Co ciekawe, są w nich również ludzie młodzi. To z mojego punktu widzenia bardzo pozytywny symptom.
Czy są jeszcze jakieś obszary do zagospodarowania we współpracy z organizacjami?
P.B.: – To znowu wiąże się z finansami. Całkowicie rozumiem, że brak środków to główne ograniczenie twórczej inwencji organizacji pozarządowych. Uważam, że gdyby jakaś organizacja zwróciła się do Biura z jakimś konkretnym projektem czy pomysłem, który wymagałby dofinansowania, to być może nie natychmiast, bo żyjemy w reżimie budżetu rocznego, ale w następnym okresie budżetowym byłaby szansa przewidzenia na to środków i realizowania takiego projektu. Tutaj jesteśmy otwarci. Zresztą na każdym posiedzeniu Komisji zachęcam przedstawicieli organizacji do konkretnych działań. Poza tym współpraca finansowana cały czas ma miejsce. Pieniądze konkursowe nie przechodzą przez Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków, ale są w dyspozycji innych Biur. Jeżeli tylko kierowane są do sfery ochrony zabytków, Biuro aktywnie się w ten proces włącza. Ta formuła, moim zdaniem, zupełnie dobrze działa. Mógłbym wyrazić tylko życzenie, żeby pieniędzy było więcej.
Uważam, że rozdrabnianie tych i tak ograniczonych finansów nie byłoby korzystne. Należy zauważyć, że część projektów zlecanych przez Biuro Kultury to przedsięwzięcia interdyscyplinarne. Sfera kultury naturalnie zahacza o kwestię dziedzictwa i opieki nad zabytkami. Gdyby podzielić te pieniądze między Biuro Kultury i Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków, to moglibyśmy stracić część pieniędzy, ale co ważniejsze część projektów i inicjatyw, które mogłyby się przysłużyć do zachowania substancji zabytkowej, po prostu przepadłaby.
Skoro współpraca finansowa Biura z NGO-sami ma miejsce za pośrednictwem innych jednostek Ratusza, to może KDS ds. Ochrony Dziedzictwa Kulturowego powinien ściślej współpracować z KDS-ami działającymi przy nich?
P.B.: – Jako urzędnik nie chciałbym organizować życia KDS-om, w ogóle organizacjom pozarządowym, bo ktoś powiedziałby, że znów urzędnicy pociągają za sznurki. Dla takiej współpracy droga jest otwarta. Dla takiego pomysłu powiedziałbym – tak. To tylko może wzmocnić stronę społeczną. Głos większej ilości organizacji jest lepiej słyszalny. Problem może tkwi w tym, że Komisja Dialogu Społecznego to kolejny twór, który został wymyślony przez stronę urzędową. To może być przyczyna, dla której komisje nie mogą się ze sobą porozumieć. Może to wynikać z atawistycznej konkurencji między nimi.
Może powinny zacząć ze sobą rozmawiać raczej poszczególne organizacje, znajdować jakieś punkty wspólnych działań. Wiele z pewnością mogłoby wyniknąć ze współpracy poza instytucją KDS-u. Jeżeli pojedyncze organizacje będą współpracować, to może łatwiej pewne rozwiązania da się przenieść piętro wyżej. Moim zdaniem droga w tym przypadku prowadzi od szczegółu do ogółu. Sektor pozarządowy może tworzyć różnego rodzaju nieformalne porozumienia.
Organizacje pozarządowe odzywają się również przy okazji kontrowersji wokół np. wyburzeń obiektów zabytkowych czy prac wokół nich.
P.B.: – To zupełnie inna kwestia. Moim zdaniem protesty organizacji wynikają najczęściej z braku informacji. Dobrze, że strona społeczna uaktywnia się. Ale ta działalność musi czemuś służyć. To nie może polegać jedynie na kontestowaniu decyzji podejmowanych przez władze miasta. Bardzo dobrym przykładem jest Ogród Krasińskich, gdzie zaczęło się od wielkich protestów przeciwko wycince drzew. W miarę dyskusji ze stroną społeczną dochodzimy jednak do wniosku, że nie chodzi o drzewa, nie chodzi o Ogród Krasińskich, tylko o brak informacji i wzajemnego porozumienia. Strona społeczna uważa, że stawiana jest wobec faktów dokonanych. My jako urzędnicy powtarzamy jednak, że były konsultacje, prowadzone były badania, ich wyniki były publicznie prezentowane. Gdzieś to jednak nie zagrało.
W przypadku Ogrodu Krasińskich Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków jest jednym z wielu podmiotów podejmujących decyzje. W społeczeństwie utarło się przekonanie, że konserwator jest wszechmocny i może skutecznie różne sprawy zablokować. Udział konserwatora ma jednak sens na początku, kiedy odbywają się konsultacje. Dla mnie było oczywiste, dlaczego wycięte zostały drzewa na osi widokowej pałacu.
Innym przykładem jest – wydawało mi się, że już dość dobrze nagłośniona – sprawa idei projektu rewitalizacji Placu Małachowskiego. Zorganizowano spotkanie w ramach konsultacji społecznych. Na tym spotkaniu, poza przedstawicielami instytucji działających przy placu, było tylko 10 osób reprezentujących mieszkańców. Czy to znaczy, że pozostali warszawiacy nie są zainteresowani? Nie mają informacji? W tym przypadku zadbano o rozpropagowanie informacji, temat zaistniał medialnie. Organizacje również powinny się na tym etapie włączać, jeśli chcą mieć coś do powiedzenia, bo w przypadku Placu Małachowskiego mamy do czynienia z kwestią i komunikacji, i zieleni, i funkcjonalności instytucji publicznych zlokalizowanych przy placu. Na to wszystko nakłada się ten „straszny” konserwator, bo plac jest pod ochroną konserwatorską. Mam nadzieję, że tu konsultacje się rozkręcą i nie powtórzy się sytuacja, że ktoś nagle się obudzi i powie – nie zgadzam się, bo nic nie wiedziałem. Podsumowując, ważne jest wypracowanie modelu obiegu informacji. Internet nie może być jedynym medium, a dotarcie do informacji nie może nadmiernie obciążać obywatela, bo nie zachęci go to do udziału w konsultacjach.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.