Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
14 września 2017 r. w warszawskim Barze Prasowym odbyła się pierwsza edycja Warszawskiej Zupy, imprezy mikrograntowej rodem z USA. Rozmawiamy z Anną Laśkiewicz-Kowalik, współzałożycielką i redaktorką serwisu Miasto2077.pl, które wraz ze Stowarzyszeniem Ludzi Nowoczesnych jest organizatorem tego wydarzenia.
Skąd pomysł na Warszawską Zupę?
Reklama
Anna Laśkiewicz-Kowalik: – Prowadzimy serwis miasto2077.pl i dużo czytamy o tym, co się dzieje w innych miastach na świecie. W brytyjskim The Guardian przeczytaliśmy tekst o Detroit Soup – kolacji, urządzanej raz na kwartał, począwszy od 2010 roku, podczas której uczestnicy fundują mikrogranty na realizację wybranych projektów miejskich. Pomysł nas zachwycił, napisaliśmy maila i tak zaczęła się nasza współpraca z Detroit Soup. Dostaliśmy obszerny tutorial z historią „Zupy”, zasadami działania. Nie jesteśmy zresztą pierwszą „Zupą” w Polsce. Szlak przetarła Krakowska Zupa, której dwie edycje zorganizował już Ambasada Krakowian. Współpracujemy ze sobą. Mniejsza wersja „Zupy”, dzielnicowa, odbyła się w maju w Warszawie. Była to „Bielańska Zupa”.
Jak to działa?
A.L-K.: – Informujemy mieszkańców o tym, że jest organizowane takie wydarzenie. Uprzedzamy, że chodzi o mikrogranty, więc trzeba zabrać ze sobą jakieś pieniądze. Postanowiliśmy, że datek może być dowolny, ale sugerujemy, by nie było to mniej niż 15 zł, tak żeby udało się zebrać jakąś sensowną mikro kwotę. Ale można oczywiście wpłacać więcej. W pierwszej Warszawskiej Zupie wzięło udział około 40 osób. Na wejściu każdy dostał informacje o wydarzeniu, zasady działania oraz kartę do głosowania. Objaśniliśmy jeszcze raz ideę i zasady, i zaczęliśmy prezentacje.
W pierwszej edycji Warszawskiej Zupy były cztery prezentacje...
A.L-K.: – Miały być cztery, ale jeden z uczestików niestety nie dojechał. Odbyły się trzy. Według Detroit Soup jednak cztery to optymalna liczba, bo większej ilości informacji ludzie nie ogarną. Każda prezentacja trwa 5 minut i jest autorskim wystąpieniem twórcy, nie jest dozwolone korzystanie z żadnych technologii. Po prostu występ jednej osoby. Dzięki temu w jaki sposób i co mówi, łatwiej się zorientować, jak bardzo zaangażowana jest w projekt. Potem odbywa się sesja pytań publiczności, odpowiedzi i kolejna prezentacja.
Dużo osób czy organizacji zgłosiło swoje pomysły?
A.L-K.: – Projekty zbieraliśmy od lipca 2017. Na początku września mieliśmy siedem zgłoszeń. To podobno dużo jak na pierwszy raz. W Detroit na początku zgłaszano 2 – 5 projektów. Teraz może być ich nawet 75. Aby znaleźć chętnych, ogłaszaliśmy się na Facebooku, przez zaprzyjaźnione strony i organizacje. Przejrzeliśmy zgłoszenia do budżetu obywatelskiego, gdzie często można znaleźć perełki, które nie załapały się na finansowanie. Namówiliśmy autorów dwóch projektów, aby wzięli udział w Warszawskiej Zupie.
Co się dzieje, gdy autorzy projektów już się zaprezentują?
A.L-K.: – Widownia gromadzi się przy poczęstunku, ludzie rozmawiają, dzielą się swoimi uwagami i opiniami, dyskutują. Mogą dopytać autorów projektów o szczegóły, mogą zastanowić się nad tym, który się im najbardziej podoba. A potem głosują. Przygotowaliśmy specjalne karty do głosowania, które potem wrzucano do urny. Głosy podliczyła komisja, w skłąd której weszła osoba z publiczności, taki mąż zaufania.
Jakie są zasady? Kto się może zgłaszać i kto ma największe szanse, że zostanie dopuszczony do prezentacji na Warszawskiej Zupie?
A.L-K.: – Nie ma wielu zasad. Projekty muszą być społecznie użyteczne, bezpłatnie dostępne dla mieszkańców Warszawy. Muszą także być na tyle proste, by udało się je dobrze zaprezentować i by kwota kilku tysięcy złotych mogła być znaczącym wkładem finansowym. Detroit daje szanse bardzo różnym projektom, aby pokazać, że pomysł z każdej branży wart jest zainteresowania.
Czego dotyczyły pomysły zgłoszone do Warszawskiej Zupy?
A.L-K.: – To były pomysły z obszarów takich jak ekologia, zieleń, integracja społeczna, rozrywka i integracja, recykling. Wybraliśmy projekt edukacyjny, integrujący lokalną społeczność, promujący zachowania ograniczające odpady, a także związany z zielenią miejską. Wśród zgłoszeń była na przykład jedna z warszawskich bibliotek publicznych.
Jak sprawdzicie, czy pieniądze rzeczywiście zostały wydane na prezentowany cel, czy ktoś ich po prostu nie zmarnował?
A.L-K.: – Idea „Zupy” opiera się na zaufaniu. „Fundatorzy” czyli publiczność ufa, że dobrze spożytkujemy powierzone nam pieniądze, że znajdziemy i wybierzemy ciekawe projekty. Ich autorzy wierzą, że zostaną sprawiedliwie ocenieni. My wierzymy, że autorzy projektów potraktują nas poważnie. O tym, co zrobili, opowiadają na kolejnej Warszawskiej Zupie. Na początku każdego wydarzenia, o swoich dokonaniach opowiadają zwycięzcy poprzedniej edycji. Planujemy organizować „Zupę” co kwartał, więc jeszcze w grudniu dowiemy się, co wyniknie z pomysłów, które wygrały w pierwszej edycji.
Zmodyfikowaliście jakoś amerykańskie zasady?
A.L-K.: – Tak, uznaliśmy, że można wykorzystać „Zupę”, aby zintegrować ze sobą rożne środowiska obecne w mieście. Uderzyliśmy do bardzo wielu różnych firm z zapytanie, czy nie zechciałyby dołożyć się do naszego mikrograntu w ramach inwestowania w dzielnicę i miasto, w których przecież same działają. Firma Echo Investment zaoferowała złotówkę za każdą złotówkę wpłaconą przez naszych gości. Także nagroda jest podwojona.
Jaki posiłek przygotowaliście?
A.L-K.: – Zażarcie nad tym dyskutowaliśmy. Były dwie zupy, do wyboru: pomidorowa oraz żurek. Do tego pierogi ze szpinakiem, kapustą, ruskie, z mięsem. Wszystko przygotował Bar Prasowy.
W pierwszej Warszawskiej Zupie swoje projekty zaprezentowały: Jolanta Komar z Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Wawer z projektem „Warsztaty Architektoniczne dla Dzieci”, Kaśka Barc ze Stwarzyszenia Kr3atywni (dawniej Inicjatywa Społeczna Oddam Odpady) z projektem "Przewodnik Zakładania Sąsiedzkiego Kompostownika” oraz Anna Komar z Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste z projektem “Warszawa Repair Cafe”.
Zwyciężył projekt prezentowany przez Kaśkę Barc. Nagroda zebrana wśród uczestników wyniosła 1242,63 zł, czyli po podwojeniu – 2485 zł.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.