– Tyle brudu wokół, a można by siedzieć na ławeczce wśród kwiatów. Dlaczego nikt się tym nie zajmie? – myślała Elżbieta Chojak za każdym razem, gdy na rowerze przejeżdżała przez kolejne zaniedbane podwórko. Realizując projekt „Moje miejsce – moja ławeczka” spełniła swoje marzenie. Tchnęła życie w trzy zrujnowane i nieprzyjazne place między blokami.
Nasiona w kieszeniach
Z rowerem nie rozstaje się od dziesięciu lat. Jeździ na nim wszędzie. Po zakupy, do przyjaciół, z odwiedzinami do rodziny. – Na festyn wieńczący projekt przewiozłam na bagażniku 12 litrowych butelek wody, 8 dwulitrowych kartonów soku i całą masę misek i talerzyków. Wcześniej często można mnie było zobaczyć z łopatą albo grabiami przywiązanymi do ramy – śmieje się Elżbieta.
Kilka lat temu jedna z czytelniczek biblioteki, w której pracuje zaproponowała jej jabłka z ogrodu. Tak zaczęła się przygoda ogrodnika: – Po jabłkach były gruszki, po gruszkach śliwki, a na wiosnę pani Czesia zaproponowała mi kilka grządek. Posadziłam cukinię i pietruszkę. Cztery lata spędziłam z nią w ogródku – wspomina animatorka.
Zaczyna zbierać nasiona kwiatów. Ma ich pełne kieszenie. Jeździ po rodzinnym Wrocławiu na rowerze i rozrzuca je to tu, to tam. Później obserwuje, jak na zaniedbanych rabatkach wyrastają bławatki, albo len. – Tak sobie myślałam, że na emeryturze będę pojawiać się na podwórkach z łopatką w ręku i namawiać: posadźmy tutaj coś, będzie ładniej. Do emerytury pozostał mi jeszcze rok, ale gdy usłyszałam o konkursie „Seniorzy w akcji” pomyślałam, że nie ma na co czekać i się zgłosiłam – wyjaśnia.
Dwa dni, dwieście ulotek
Wybrała trzy zaniedbane podwórka. Jedno z nich gigantyczne: piętnaście klatek. Szare klepisko. Sąsiedzi, którzy nie mówią sobie dzień dobry. Dzieci, które się nudzą, bo nie ma dla nich miejsca do zabaw. "Chcę razem z Państwem zmienić wygląd Waszego podwórka. Proponuję, żebyśmy razem zastanowili się, jak to zrobić. Może zacząć od sprzątania, może najważniejsza jest piaskownica albo ławeczka, albo ogródek kwiatowy, o który będą dbały dzieci", napisała na ulotce i ruszyła do akcji.
W ciągu dwóch dni rozdała 195 ulotek. Zapraszała. Zachęcała. – Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będzie lekko, że ktoś może pomyśleć, że rozdaję ulotki, bo chcę coś sprzedać, albo coś wcisnąć. Rozdając je prosiłam tylko, żeby mieszkańcy zapoznali się z ich treścią i uprzedzałam, że będę się na podwórku pojawiać przez najbliższe miesiące – tłumaczy i dodaje: – Administrator jednego z podwórek powiedział, że wyciął wszystkie ławki, bo tego życzyli sobie mieszkańcy. Na największym podwórku, gdzie jest około piętnastu klatek na plenerowe spotkanie organizacyjne przyszło tylko dziesięciu dorosłych i grupa dzieci. W dorosłych miałam małe wsparcie. Zaangażowały się głównie dzieci. Zaczęliśmy od sprzątania terenu pod piaskownicę, ławki i ogródek. Rozdawałam rękawiczki i worki foliowe, do których trafiały butelki, psie kupy, zakopane zwierzęta.
Bratki i inne kwiatki
– Marzyłam, żeby przywrócić zwyczaj, który jeszcze widać w małych miasteczkach i na wsi. Pomyślałam o starszych ludziach, którzy nie są już tak sprawni jak kiedyś. Taka ławeczka mogłaby być dla nich pretekstem, żeby wyjść z domu. Usiąść, porozmawiać poobserwować otaczający świat - wyznaje seniorka. Ławki jednak nie powstały. Mieszkańcy podwórek nie byli na nie gotowi. Bali się, że zamiast starszych ludzi będą na nich siedzieć lokalni łobuzi i pijaczki. Elżbieta nie poddała się. Postanowiła udowodnić, że wspólne spędzanie czasu, sąsiedzkie znajomości i zadbane podwórko mogą się sprawdzić.
Razem z dzieciakami przekopała kawałek ziemi. Posadziła kwiatki. Za pieniądze z dotacji zamówiła firmę. Zrobiła ogrodzenie. Wybudowała piaskownicę. – Lubimy z mężem dbać o ten nasz podwórkowy ogródek. Jak wyglądam z okna to się cieszę, że tak ładnie na podwórku mamy – stwierdza Pani Henryka, jedna z mieszkanek, a ośmioletni Wojtek dodaje: – Robienie tego podwórka, to była fajna zabawa! Jest ładnie i zrobiliśmy to sami! Kiedyś to by zaraz zniszczyli. Teraz nie zniszczą, bo my o to dbamy!
Moje miejsce
Na zakończenie projektu Pani Ela zaprosiła wszystkich mieszkańców na festyn. Namówiła mieszkających na osiedlu Romów na koncert. Były warsztaty muzyczne, zabawy i tańce. Dziś podwórka wyglądają kolorowo. Posadzone na wiosnę kwiaty już zakwitły. Mieszkańcy pozdrawiają Panią Elę, która wpada na spotkanie do zaprzyjaźnionego "Klubu Seniora". Kiedy widzą ją podwórkowe dzieciaki krzyczą: – O, Pani Ławeczka przyszła!
Choć początki były trudne i nie wszystko od razu udało się zrealizować Elżbieta Chojak wspomina akcję "Moja ławeczka" z zadowoleniem: – Nie wyobrażam sobie życia tylko dla siebie i zajmowania się wyłącznie swoimi przyjemnościami. Oglądanie seriali w domu nie jest dla mnie. Poza tym, na tych podwórkach znalazłam kilkanaście osób, z którymi naprawdę się zaprzyjaźniłam. Życie towarzyskie, poznawanie nowych ludzi jest dla mnie bardzo ważne. I nie jest to jedynie przywilej młodości! – wyznaje.
Projekt "Moja ławeczka – moje miejsce" został zrealizowany dzięki dotacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w ramach konkursu "Seniorzy w akcji".
Źródło: inf. własna ngo.pl