„Kobiety zawsze działały dla Polski, niech Polska zacznie działać dla kobiet” – tymi słowami żegnały się uczestniczki pierwszego Kongresu Kobiet Polskich, który niedzielnym popołudniem 21 czerwca zakończył swoje pierwsze obradowanie w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Polką 20-lecia uznano Henrykę Krzywonos-Strycharską. Wśród głównych postulatów stworzonych podczas kongresu znalazły się natomiast wprowadzenie parytetów na listach wyborczych oraz powołanie Rzecznika ds. Kobiet i Równości.
Zorganizowany z inicjatywy Jolanty Kwaśniewskiej, Henryki Bochniarz i prof. Magdaleny Środy dwudniowy Kongres Kobiet Polskich zgromadził w miniony weekend ponad trzy tysiące kobiet, pochodzących z różnych środowisk społecznych i politycznych. Przez dwa dni podsumowywano nie tylko rolę, jaką odegrały kobiety w ciągu 20 lat polskiej transformacji, ale także szanse i bariery, które Polska postawiła przed nimi w tym okresie. Do porażek zaliczono między innymi nierówne płace oraz brak wolności reprodukcyjnej dla kobiet (Izabela Jaruga-Nowacka) oraz permanentne nieuwzględnianie równych praw kobiet.
– Żałuję, że nasza Solidarność nie była solidarna dla wszystkich – mówiła Małgorzata Niezabitowska.
Podczas inauguracji Kongresu wyświetlony został film „ Kobiety w dwudziestoleciu”, całe spotkanie poprowadziły zaś Grażyna Torbicka i Krystyna Loska.
– Gdyby parlament wyglądał tak jak ta sala, inne byłyby jego priorytety. Być może nie euro, a sprawy socjalne byłyby wtedy na pierwszym miejscu – mówiła podczas otwarcia KKP prof. Magdalena Środa. – Chciałabym pogratulować wszystkim kobietom polskim, także tym, którym było trudniej podczas tych 20 lat transformacji, ale się nie poddały. Bo my kobiety się nie poddajemy – podsumowywała Maria Kaczyńska, która wraz z Jolantą Kwaśniewską zasiadła w Radzie Programowej Kongresu.
Właśnie za siłę, determinację i odwagę w niepodawaniu się systemowi i walkę o lepszą Polskę nagroda Polki 20-lecia trafiła w ręce Haliny Krzywonos-Strycharskiej, organizatorki i zawziętej uczestniczki gdańskich strajków w 1980 roku, sygnatariuszki Porozumień Sierpniowych, która na co dzień jest matką zastępczą dwanaściorga dzieci.
Uzasadnienie przyznania nagrody, które odczytała ku zaskoczeniu wszystkich zebranym w Sali Kongresowej, Krystyna Janda, zarówno samą aktorkę jak i trzy tysiące zgromadzonych kobiet wprawiło w wielkie wzruszenie i wywołało kilkuminutowy aplauz na stojąco.
Nie był to jednak jedyny moment, kiedy sala wstawała, a oklaski nie cichły. Kongres nie był bowiem tylko afirmacją dokonań kobiet w ciągu ostatnich dwudziestu lat, ale swoją merytoryką daleko przewyższał niejedną męską debatę polityczną. Żywą reakcję wywołało wystąpienie Agnieszki Graff, która podczas panelu plenarnego „Polska dla kobiet! Nasze wizje i postulaty” zakończyła swoją wypowiedź słowami: – Ten Kongres jest po to, by nas urealnić!
Zdanie to odnosiło się do wykładu inauguracyjnego prof. Marii Janion, mówiącej o tym, że niestety w Polsce słowo demokracja nadal jest rodzaju męskiego. Profesor podkreślała, że właśnie dlatego dużo trudniej było jej osiągnąć obecną pozycję. – Polska wspólnota narodowa to w wymiarze symbolicznym męska wspólnota uświęcona przez pewien uwznioślony obraz kobiety matki. Matki (…). Nie dla niej współczesna medycyna., nie dla niej prawo wyboru. Ona ma być świętością obdarzoną do cierpienia (…). Istniejemy wyłącznie jako symbol, narodowa świętość, nie istniejemy my, realne kobiety.
Graff podkreślała także, że jej zdaniem dyskusja o kobietach i polityce nie może sprowadzać się do parytetów – Nie chodzi tylko o to ile jest nas w rządzie albo w parlamencie (…) Życie kobiet, nasze prawa, nasza wolność stają się odrealnionym symbolem, pionkiem przesuwanym po politycznej szachownicy – podsumowywała.
Podczas dwudniowego spotkania silnie zaakcentowany został przede wszystkim aspekt kobiecej solidarności. „Solidarność zamiast jednolitości” – przekonywała Agnieszka Graff, mówiąc: – Musimy dostrzegać różnice, które nas dzielą, a nie przechodzić nad nimi do porządku dziennego.
– Kobieca solidarność wciąż obśmiewana i demaskowana jako fikcja jest naszym obowiązkiem – podkreślała Maria Janion. Temat ten poruszała także Hanna Gronkiewicz-Waltz: – Nasza sytuacja ulegnie zmianie tylko, jeśli staniemy się bardziej solidarne (…) Jako matki uczymy złych ról dzieci. Odmiennie wychowujemy chłopców, odmiennie dziewczynki. Tymczasem dzieciństwo i wychowanie jest bardzo ważne. Nie możemy uczyć dziewczynek ustępliwości.
Wychowanie i luki w edukacji, zarówno domowej jak i szkolnej były także przedmiotem rozważań podczas panelu „Kobieta, szkoła i stereotypy”. Magdalena Środa, Jolanta Czajka, Kinga Dunin, Anna Dzierzgowska, Maria Kamecka, Monika Kieniewicz, Krystyna Starczewska i Anna Wołosik zastanawiały się co jest powodem tego, że choć w polskich szkołach dużo więcej jest kobiet, to nadal mamy do czynienia z nagromadzeniem stereotypów. Zdaniem ostatniej z wymienionych uczestniczek wina leży w źle skonstruowanych podręcznikach szkolnych, które nie realizują zasad równego traktowania.
Nie przedstawia się w nich kobiet jako ekspertów na ważnych stanowiskach, a raczej podkreśla ich tradycyjne role przypisane płci.
– Młodych ludzi uczyć trzeba myślenia, etyki ograniczającej nasz konsumpcjonizm, edukować proekologicznie, aby mieli świadomość, że są częścią tego świata, a nie jego centrum. Kształtować postawy obywatelskie, bo informacje bez trudu znaleźć można w sieci. Przekazywać wiedzę seksualną, bo seksuologia jest nauką, a nie przygotowywać do życia w rodzinie katolickiej. Rodziny są różne i nie każdy je zakłada. Tego wszystkiego wciąż brakuje – podkreślała podczas panelu prof. Środa.
Szeroko omawiano także problem legalizacji aborcji. Maria Janion i Izabela Jaruga Nowacka, przypomniały, że prawa te wprowadzono z pominięciem zasad demokracji. Olga Krzyżanowska apelowała, by mężczyźni zostawili prawo do decydowania w tej kwestii kobietom. – Cieszę się, że te słowa padły, bo nie uciekniemy przed tym tematem – mówiła Agnieszka Graff. – Możemy mieć rozmaite poglądy w kwestii aborcji, ale jest faktem niezaprzeczalnym, że obecnie obowiązujące prawo, zakaz ingerujący w najintymniejszą sferę życia przyczynia się do wielu dramatów. Polscy fundamentaliści, polscy nacjonaliści mają wobec nas dalej idące plany – dążą do zakazu in vitro. W imię swoich przekonań politycznych i religijnych chcą odebrać milionom ludzi prawo do starania się o upragnione dziecko – kontynuowała.
Przytoczone tematy dyskusji były tylko jednymi z wielu spraw poruszanych na dwudniowym kongresie. Warto podkreślić staranną jego organizację, bowiem uczestniczki miały okazje, obok wysłuchania dyskusji podczas trzech paneli plenarnych, wziąć także udział w prawie dwudziestu panelach równoległych, między innymi „Kobiety i mniejszości”, „Wizerunek kobiety w mediach i kulturze masowej”, „Kobiety w biznesie”, czy „Kobiety w polityce: realia i wyzwania”.
Wielkie brawa ze strony kobiet przypadły w udziale także… mężczyźnie. Pośród uczestniczek kongresu w Pałacu Kultury obecny był bowiem pierwszy polski feminista Wiktor Osiatyński, autor słynnego już „Manifestu feministy”, który zdaje się powinni przeczytać wszyscy przedstawiciele płci męskiej: „Jestem feministą ponieważ wiem, że nierówność i dyskryminacja płci są tak powszechne, że aż niemal niedostrzegalne (…). Jestem feministą ponieważ marzy mi się świat ludzi równych bez względu na płeć, rasę i wyznanie, orientację seksualną lub jakąkolwiek inną przyczynę. Jestem feministą ponieważ wiem, że nierówność płci czyni mnie samego gorszym i odziera mnie także z godności. Wierzę zatem, że jeśli będziemy traktować się z szacunkiem będzie lepiej nie tylko kobietom, ale także mężczyznom”.
Ostatnim wystąpieniem podczas kongresu było przemówienie Melanne Verveer, Ambasador do spraw Kobiet w Departamencie Stanu USA, która przyjechała do Warszawy w zastępstwie Hillary Clinton. – Jestem przekonana, że wspólnie stworzyłyście nowy paradygmat oparty na waszej różnorodności. Różnorodności, która stanowi waszą siłę – mówiła. Zapewniała także, że Hillary Clinton bacznie śledzi działania polskich kobiet i oczekuje od niej pełnego raportu z wizyty. Uczestniczki spotkania miały zaś okazję obejrzeć przygotowane przez Sekretarz Stanu nagranie video.
Co najważniejsze, Kongres nie był tylko okazją do spotkania się i żywej dyskusji, ale jego zwieńczeniem było opracowanie postulatów i dalszych planów. Zadecydowano, iż utworzone zostanie specjalne biuro, którego strategicznym celem będzie tworzenie nacisków na odpowiednie władze w celu realizacji postulatów. Wśród nich znalazły się zaś przede wszystkim wprowadzenie do ordynacji wyborczej systemu parytetowego, starania o powołanie funduszu wyborczego dla kobiet starających się w wyborach europejskich, krajowych i samorządowych oraz utworzenie przez niezależnego, wybieralnego przez Sejm organu Rzecznika ds. Kobiet i Równości, który miałby chronić praw i troszczyć się o równe szanse i możliwości kobiet.
Do przygotowania Kongresu przyczyniła się cała rzesza kobiet reprezentujących środowiska biznesowe, artystyczne, polityczne, kulturalne czy polityczne, co jest doskonałym dowodem na to, że kobiety jednoczyć ponad podziałami się potrafią.
Partnerem kongresu było m.in. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.
Źródło: inf. własna