Co zrobić, by przekonać przedstawicieli urzędów i organizacji pozarządowych, jak i samych mieszkańców do konstruktywnego dialogu? Czasem wystarczy podsunąć im pomysły i narzędzia, które sami doskonale będą potrafili wykorzystać w szukaniu rozwiązań lokalnych problemów. To wniosek, który płynie z zakończonych właśnie konsultacji społecznych w Gołdapi, będących częścią projektu „Wiem jak jest”.
Czy architekt, projektujący modernizację osiedla, które zna wyłącznie z planów papierowych, wie lepiej, co należy zmienić, niż sami jego mieszkańcy, gospodarujący na danym terenie często po kilkanaście, kilkadziesiąt lat? Odpowiedź jest prosta: nie. Podobnie jak niemożliwa jest skuteczna realizacja potrzeb lokalnej społeczności bez odpowiedniego zdiagnozowania ich problemów i rzeczowej rozmowy z nimi samymi. Niby oczywiste, a jednak konsultacje społeczne, które stają się filarem podejmowanych decyzji urzędniczych, nadal są w Polsce zjawiskiem niepopularnym i wyjątkowo rzadko stosowanym.
A przecież rozwój lokalnej społeczności to nie tylko sprawne zarządzanie – trafna reakcja władz na potrzeby społeczne i wysoka jakość usług świadczonych przez instytucje publiczne. To również włączanie mieszkańców w budowanie lokalnej wspólnoty. Dzięki tak rozumianej partycypacji, realizowanej przez konsultacje społeczne, warsztaty, debaty publiczne, wysłuchania opinii, mieszkańcy czują się współodpowiedzialni za swoje otoczenie i społeczność. Niska partycypacja obywatelska związana jest z niczym innym, jak z brakiem wiedzy o możliwościach współdziałania władz lokalnych z obywatelami i partnerami społecznymi. O tym, że wcale nie musi tak być świadczą organizowane właśnie w czterech wybranych miastach warsztaty dialogu społecznego prowadzone pod hasłem „Wiem jak jest”. To część dużego projektu, realizowanego przez Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, przy wsparciu grantów norweskich. Partnerem akcji jest Stowarzyszenie Klon/Jawor.
– Projekt składa się z kilku komponentów, m.in. dużego badania sondażowego złożonego z kilkunastu tysięcy wywiadów w całej Polsce oraz badań terenowych, do których wytypowaliśmy cztery miasta. W nich obecnie realizujemy wieloetapowe warsztaty. Podparte są one wcześniejszymi badaniami, rozmowami z lokalnymi władzami, organizacjami pozarządowymi, mieszkańcami i instytucjami publicznymi – wyjaśnia szczegółowo Przemysław Sadura z zespołu socjologów zaangażowanych w projekt.
Miękki grunt
Warsztaty prowadzone są w: Gołdapi, Poznaniu, Biłgoraju i Słupsku. W założeniu miały być to cztery ośrodki różniące się od siebie demograficznie i regionalnie. Socjologom decyzję ułatwiła lista miejsc, w których coś w kierunku dialogu społecznego zaczęło się już dziać, więc wystarczyłoby tylko „pociągnąć” temat. Najpierw jednak musieli przygotować sobie grunt. Trwające obecnie warsztaty poprzedziły kilkudniowe wyjazdy w teren.
Socjologowie chcieli, aby przy jednym stole zasiedli mieszkańcy, przedstawiciele organizacji pozarządowych, urzędów, lokalne władze. Efekt, który udało im się osiągnąć w Gołdapi jest wynikiem innowacyjnej metody.
– Najistotniejsi są dla nas mieszkańcy, zamyśleni przechodnie, z których staramy się wydobyć obywatelskość – mówi Przemysław Sadura. – Żeby to zrobić, trzeba najpierw ich wzmocnić . Zazwyczaj nasz scenariusz przewiduje dwie tury realizacji warsztatu. Najpierw spotykamy się ze specjalnie zrekrutowanymi mieszkańcami. Nie są to obywatele aktywni społecznie, a raczej osoby, które po raz pierwszy mają okazję zabierać głos publicznie. Pierwszy warsztat, to więc pewnego rodzaju zachęcenie do aktywnej partycypacji społecznej. Ich spotkanie z władzami i przedstawicielami różnych instytucji to etap drugi – wyjaśnia P. Sadura.
Stereotyp mieszkańca
Na pierwszym spotkaniu w Gołdapi mieszkańcy pracowali na mapach, zastanawiając się nad drogami, którymi codziennie chodza. Rozważali, co można zmienić nie tylko na własnym podwórku, ale w całej miejscowości.
– Już podczas mówienia o potrzebnych zmianach w najbliższym otoczeniu, okazywało się, że ludzie nawiązują ze sobą nić porozumienia, bo brak ograniczenia dla ruchu samochodów na konkretnej ulicy, to nie tylko problem jednej osoby, ale kilku. To ułatwiło wspólne myślenie o bardziej uogólnionych rozwiązaniach systemowych. To kluczowa sprawa, bo jeden ze stereotypów obywatela–mieszkańca, jaki mają władze, jest taki, że mieskańcy koncentrują się zazwyczaj na partykularnych interesach i w żaden sposób nie są w stanie ich uogólnić – mówi P. Sadura.
Podczas gołdapskich warsztatów miała jednak miejsce sytuacja nietypowa. W rozmowach pojawiały się kwestie związane z bezpieczeństwem, komfortem pieszych, kierowców i rowerzystów. W pewnym momencie przedstawiciele grupy osób niepełnosprawnych stwierdzili, że odstąpią od swojego postulatu zwiększenia liczby uprzywilejowanych miejsc do parkowania na rzecz obniżenia krawężników.
– Zobaczyli, że taka decyzja jest korzystniejsza dla większej grupy osób – obejmuje też osoby starsze, rodziców małych dzieci i same dzieci. Wyniknęło to spontanicznie, obalając zakorzeniony stereotyp – opowiada Agata Urbanik.
Najważniejsze jest porozumienie
W Gołdapi sukcesów było jeszcze kilka. Na początku socjologowie mieli do czynienia z nieco jednak sceptycznymi urzędnikami, którzy często mówili: „Proponowana innowacja jest ciekawa, ale w zasadzie plan na kompleksową modernizację konkretnej drogi jest już zakończony i za późno jest na takie rozmowy”.
– Początki rozmów były naprawdę trudne, potem zaczęliśmy moderować dyskusję i na naszych oczach zmieniały się postawy zarówno władz, jak i mieszkańców – wspomina A. Urbanik. Okazało się, że na pewne zmiany nie jest wcale za późno i da się je uwzględnić. Jeden z mieszkańców zaś, w podsumowującej ankiecie napisał, że nie miał pojęcia, jak trudno przeprowadzić jest inwestycję drogową, ile pieniędzy kosztuje jej utrzymanie i ile czasu potrzeba na przeprowadzenie wszystkiego od A do Z. Urzędnicy natomiast podkreślali, że docenili wiedzę płynącą z doświadczenia. – Widać było nawiązujące się obopólne zrozumienie, a rozmowa nabrała tonu partnerskiego – równego z równym. Mieszkańcy bez kompleksów, urzędnicy bez poczucia wyższości – podsumowuje A. Urbanik.
Sukces z megafonem
Socjolodzy sami nie spodziewali się nawet, że pójdzie aż tak dobrze. W Gołdapi już bowiem widać zmiany. Następnego dnia po zakończeniu warsztatów odbył się piknik dla mieszkańców, który cieszył się sporym zainteresowaniem.
– Chcieliśmy pokazać się w przestrzeni, wyjść z zamkniętej salki, zamkniętego grona. Burmistrz, który jeszcze poprzedniego dnia był nieco sceptyczny, co do tego, że konsultacje społeczne powinny konkurować z demokratycznym mechanizmem przedstawicielskim, w niedzielę ogłosił, że omówił już partnerstwo ze starostą i są otwarci na kolejne konsultacyjne inicjatywy. Grupa prowadząca projekt mogła też publicznie przez megafon powiedzieć mieszkańcom, że ich głos zostanie wzięty pod uwagę przy przebudowie ulicy Partyzantów. To ogromny sukces – cieszy się Agata Urbanik. Sukces, który nadal owocuje, bo docierają do nich informacje, że pomysły, które wypracowane zostały podczas warsztatów z mieszkańcami wprowadzane są już w codzienne życie Gołdapi.
– Za mało czasu upłynęło, żeby wiedzieć, czy władze faktycznie na własną rękę przeprowadzą szerokie konsultacje społeczne, ale najważniejsze, że cały czas coś dzieje się w sprawie poruszanych przez nas tematów – podsumowuje Agata Urbanik.
To całkiem proste
Stymulacja nakłaniająca do rozmowy przyniosła już więc pierwsze efekty. Socjolodzy wrócili właśnie ze Słupska. Podobnie jak w Gołdapi, zadowoleni są z przebiegu pierwszego etapu warsztatów. Jak się okazuje, wystarczy podsunąć pewne pomysły i narzędzia służące do konstruktywnej rozmowy. Bo rola grupy skupionej wokół projektu kończy się w momencie nawiązania dialogu przez zainteresowane strony.
– Wspólnie możemy co najwyżej wypracować mapę rozwiązania problemu. Dalej mieszkańcy naprawdę sami świetnie dają sobie radę – konkluduje Przemysław Sadura.
Projekt będzie miał swój finał wiosną przyszłego roku. Jesienią socjolodzy odwiedzą 16 regionów w całej Polsce, prezentując wyniki swoich badań.
– Mamy wiele ciekawych doświadczeń i wniosków, którymi chcielibyśmy się podzielić. Poszukamy ambasadorów projektu na uniwersytetach i wśród organizacji pozarządowych – mówi Agata Urbanik. Powstaną też dwa podręczniki. Jeden będący rodzajem poradnika diagnozy lokalnej opartej na warsztatach, drugi – o komunikacji na linii samorząd – obywatele – organizacje i wypracowanej podczas trzyletniego projektu metodzie.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)