Uczą dzieci, że jakość przestrzeni publicznej zależy od każdego z nas. I zgodnie z tym - razem z dziećmi - projektują zmiany w ich najbliższej okolicy, w szkole. Dzięki temu kilka szkolnych boisk wzbogaciło się w atrakcyjne urządzenia do zabaw. A Stowarzyszenie „Z Siedzibą w Warszawie” za swoje działania w 2018 r. zostało uhonorowane Warszawską Nagrodą Edukacji Kulturalnej.
Szkolne krajobrazy nie są pierwszym projektem zrealizowanym przez Stowarzyszenie „Z Siedzibą w Warszawie”. Wcześniej jego członkowie pracowali z gimnazjalistami nad tym, jak zmienić wnętrze ich szkoły. Działo się to w ramach inicjatywy "Design dla szkół".
Stowarzyszenie „Z Siedzibą w Warszawie” zajmuje się szeroko pojętą przestrzenią: tym, co można w niej zmienić, by wszystkim ludziom mieszkało się lepiej i przyjemniej. Co ważne, mają o to dbać nie tylko decydenci.
– Jakość przestrzeni publicznej zależy od każdego z nas. Przestrzeń prywatna na dobrą sprawę też bywa publiczna: na jej jakość wpływa chociażby to, jak wygląda nasz balkon, czy podwórko – mówi Edyta Ołdak.
Z tego założenia wyrósł też projekt "Szkolne krajobrazy", tym razem dedykowany szkołom podstawowym. W pierwszej edycji udział wzięło sześć placówek, tyle samo angażuje się w działania obecnie.
Warsztaty kluczem do zmiany
"Szkolne krajobrazy" składają się z trzech warsztatów, które prowadzą dzieci przez uproszczoną wersję projektowania krajobrazu szkolnego. Na pierwszym spotkaniu są namawiane, aby kreatywnie podeszły do tematu przestrzeni, mają np. podsuwać pomysły na jej zmianę. Z tym bywa różnie: niektórzy chcieliby basenu lub, żeby na terenie ich szkoły był stadion narodowy. Jednak, jak przyznaje Marcin Markiewicz, często trafiają się też propozycje bardzo przytomne i praktyczne.
– Celem warsztatów jest zwrócić dzieciom uwagę, że w ogóle jest coś takiego, jak przestrzeń szkolna, której są użytkownikami i na którą mogą wpływać – tłumaczy Marcin Markiewicz.
Drugie warsztaty poświęcone są budowaniu trójwymiarowych modeli przyszkolnych miejsc wymyślonych przez uczniów. Tutaj najważniejszą kwestią jest pokazanie, że otoczenie może wypełniać konkretne zadania, nie tylko ładnie wyglądać. Na trzecim spotkaniu dzieci wybierają, spośród pięciu najsensowniejszych pomysłów, ten, który zostanie ostatecznie zrealizowany. Powinna brać w tym udział cała szkoła, ale niektóre placówki ograniczają głosowanie do klas biorących udział w projekcie.
Sam proces decyzyjny jest kolejną nauką dla dzieci. Edyta Ołdak stworzyła grę karciano-planszową, która prowadzi uczniów przez kolejne etapy: od diagnozowania potrzeb i pozyskiwania środków na realizację pomysłu, przez dyskusje z decydentami, aż do namacalnego efektu końcowego. "Szkolne krajobrazy" z jednej strony więc, przybliżają najmłodszym naturę i zwracają uwagę na przestrzeń dookoła nich, z drugiej – wychowują do aktywności obywatelskiej i uczą, czym jest partycypacja.
– Istotne jest również to, że ten proces musi się skończyć pracą eksperta. Współpracuje z nami architektka krajobrazu, która pomaga zrealizować zwycięski pomysł. Pokazujemy, że nie możemy robić wszystkiego, co chcemy, trzeba zastanowić się, co będzie realne i funkcjonalne. Partycypacja nie zdejmuje z nas odpowiedzialności za to, by wszystko było dobrze zaprojektowane – opowiada Edyta Ołdak.
Skupmy się na niemierzalnych efektach
Jak przyznaje Edyta Ołdak, oczywiste jest, że projekt nie zmieni globalnej świadomości. Małymi kroczkami udaje się jednak sprawić, że wzrasta świadomość ludzi w kwestiach związanych z przestrzenią. Zaczynają oni rozumieć, że kostka Bauma czy sadzenie tui wzdłuż parkanów nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Tak samo jak krzaków, które niezależnie od pory roku wyglądają tak samo. Zwłaszcza w przestrzeni przyszkolnej warto postawić na rośliny, których wegetację mogliby obserwować uczniowie i w ten sposób też zdobywać wiedzę o przyrodzie. Innymi słowy: przestrzeń, w której odbywa się nauka również musi mieć walor edukacyjny.
Same dzieci są zachwycone warsztatami. Marcin Markiewicz mówi, że nie zdarzyło mu się wyjść ze spotkania, z którego najmłodsi nie byliby zadowoleni i nie dopytywali się, co będzie na kolejnym. Edyta Ołdak i Marcin Markiewicz liczą, że po wszystkim dzieci zapamiętają wiele rzeczy i przekażą je swoim rodzicom. I właśnie tego typu niezbyt mierzalne efekty powinny być podstawą oceny projektu.
– Musimy chyba odbywać więcej rozmów z dyrekcją, bo czasem szkoła może być zawiedziona efektami końcowymi. One nie będą spektakularne, bo nie da się tego osiągnąć za niespełna 3 000 złotych. Warto jednak zauważyć, jaka zmiana zachodzi w dzieciach i na tym się koncentrować w podsumowaniu projektu – wyjaśnia Edyta Ołdak.
Warszawska Nagroda Edukacji Kulturalnej, którą uhonorowana została inicjatywa "Szkolne krajobrazy" może to potencjalnie ułatwić. Według Edyty Ołdak i Marcina Markiewicza, poza oczywistą przyjemnością z bycia docenionym, jest to też swego rodzaju certyfikat jakości, bardzo potrzebny organizacjom pozarządowym. Buduje to zaufanie do działań NGO i może przełożyć się i na to, że "Szkolne krajobrazy" będą kontynuowane w kolejnych latach.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23