Obywatelskie nieposłuszeństwo po warszawsku
- Gandhi i Martin Luther King otwarcie łamali prawo. Uważali je za niesprawiedliwe. No, a dzisiaj w niepodległych Indiach i pozbawionej segregacji Ameryce mówi się o nich: "bohaterowie" - tłumaczył antyfaszystom Piotr Pieczyński, działacz Szczecińskiej Zielonej Alternatywy.
Spotkanie na temat teorii i praktyki obywatelskiego nieposłuszeństwa odbyło się w niedzielę w kawiarni Relax w ramach Tygodnia Antyfaszyzmu. To cykl imprez zorganizowanych przez Porozumienie 11 Listopada, koalicję kilkunastu organizacji od anarchistów po Otwartą Rzeczpospolitą, fundację Trans-Fuzja i Porozumienie Kobiet 8 Marca, które sprzeciwiają się przemarszowi przez Warszawę radykalnych narodowców w Święto Niepodległości. Planują kontrmanifestację i happeningi, niektórzy także blokadę marszu.
Kiedy możemy mówić o obywatelskim nieposłuszeństwie?
Piotr Pieczyński: Kiedy człowiek w imieniu pewnego interesu społecznego, bycia obywatelem, kwestionuje przepisy prawne i aktywnie się im sprzeciwia, ale, co najważniejsze, nie używa przy tym przemocy.
Blokady narodowców przeciwko paradom równości, "obrona" krzyża na Krakowskim Przedmieściu to też obywatelskie nieposłuszeństwo?
- Pewnie tak, bo to tylko metoda - metoda uczestniczenia w społeczeństwie. Jeśli więc ktoś czuje, że jego prawo jest łamane… Granica jest moim zdaniem tam, gdzie wkracza przemoc, agresja - nie tylko fizyczna, ale i psychiczna. Wtedy obywatelskie nieposłuszeństwo przestaje nim być. Henry David Thoreau, który wymyślił tę koncepcję, zdefiniował ją tak: "W państwie, które więzi niesprawiedliwie, odpowiednim przybytkiem dla prawego obywatela jest również więzienie". Jeśli państwo łamie pewne zasady, prawa człowieka, to człowiek, który czuje się obywatelem, myśli, że jego miejsce jest w więzieniu. Thoreau sprzeciwiał się wojnie Stanów Zjednoczonych z Meksykiem, nie zapłacił dolara podatku i trafił do więzienia. Potem ciotka za niego zapłaciła, więc koniec końców go wypuszczono.
W definicji obywatelskiego nieposłuszeństwa pojawia się jeszcze jedna bardzo ważna rzecz - wszystko jest robione jawnie.
- Tak, kara jest jego nieodłącznym elementem. Gandhi łamał prawo, bo uważał je za niesprawiedliwe, ale robił to demonstracyjnie, wiedział, że będzie ukarany w myśl tego prawa. W ten sposób sprawa jest nagłaśniana i często przyczynia się do takiej zmiany prawa, o której wcześniej nawet nie chciano dyskutować. Dzisiaj nie mamy już segregacji rasowej w Stanach Zjednoczonych, rządzi prezydent, który ma ciemny kolor skóry. Tam też wszystko zaczęło się od złamania prawa - zajęcia miejsca w autobusie, które przeznaczone było dla białych. Wszystko po to, aby pokazać absurdalność systemu.
Niepłacenie podatków, jak w wypadku Thoreau, też może być obywatelskie?
- Może.
To chyba dobry wykręt, dla wszystkich, którzy chcą wykiwać państwo i zostawić sobie więcej pieniędzy w kieszeni.
- Wtedy nie można mówić o obywatelskim nieposłuszeństwie. Jedna jeśli na przykład ktoś mówi: "Nie zapłacę, bo moje państwo zaatakowało inne, a na wojnę dawać nie będę", i jednocześnie jest gotowy ponieść konsekwencje tego niepłacenia, to już co innego. Nie ucieka od nich, odpowiada za swoje czyny w świetle reflektorów. Tak jak z blokadą 11 Listopada. Skrajni nacjonaliści chcą demonstrować i mają do tego prawo. Idą w legalnej manifestacji, ale są też ludzie, którzy twierdzą, że nie powinno się promować pewnych skompromitowanych wartości i haseł, zwłaszcza tu w mieście, które przez takie poglądy było w ruinie, doszczętnie zniszczone. Więc idą marsz blokować.
Więcej... http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8627905,Obywatelskie_nieposluszenstwo_po_warszawsku.html#ixzz14rM2b3oh
Źródło: warszawa.gazeta.pl