SOBECKI: W dzisiejszej Polsce postulat równości małżeńskiej, czyli rozszerzenia instytucji małżeństwa na pary tej samej płci, może wydawać się nierealny. Jednak osoby LGBT żyją tu i teraz, a na pracę u podstaw nigdy nie jest za wcześnie.
Gdy w lipcu 2012 roku Sejm po raz pierwszy odrzucił projekty ustaw o związkach partnerskich współtworzone przez grupę prawną Miłość Nie Wyklucza, dowiedzieliśmy się między innymi, że parom tej samej płci nie należy się ochrona prawna. Usłyszeliśmy też, że jej wprowadzenie zagroziłoby polskiemu społeczeństwu i rodzinie. Mówiono o tym, że równość to temat zastępczy, próba robienia rewolucji i domaganie się czegoś, na co polskie społeczeństwo nie jest gotowe.
Wypowiedzi polityków i polityczek wskazywały na to, że osoby LGBT to dla nich nie obywatele i obywatelki, wyborcy czy po prostu ludzie, tylko jakaś bliżej nieokreślona mniejszość, która właściwie nie wiadomo dlaczego nagle domaga się przywilejów.
Czy w takiej sytuacji istnieje w ogóle szansa na rzetelną debatę? Czy w Polsce można mówić o małżeństwach dla par tej samej płci?
Uważamy, że można, a wręcz trzeba, jednak pod pewnymi warunkami.
Wypowiedzi polityków i polityczek wskazywały na to, że osoby LGBT to dla nich nie obywatele i obywatelki, wyborcy czy po prostu ludzie, tylko jakaś bliżej nieokreślona mniejszość.
Po pierwsze – wyciągać wnioski
Z perspektywy organizacji LGBT los ustaw o związkach partnerskich był spektakularną porażką strategii rzeczniczej opartej na założeniu, że im mniej będziemy się domagać, tym większa szansa, że komuś w Sejmie zmięknie serce i łaskawie zagłosuje za tymi kilkoma paragrafami, które zapewnią polskim parom tej samej płci chociaż minimum bezpieczeństwa i godności.
Nie sprawdziła się także prognoza mówiąca, że politycy Platformy Obywatelskiej wykorzystają moment dobrej koniunktury i przegłosują ustawę po prostu po to, żeby mieć jeden „problem światopoglądowy” z głowy.
Bierność, brak wizji i przywództwa, jakimi wykazała się ówczesna partia rządząca, jasno pokazały, że nikt nie przekona zapatrzonych w słupki poparcia decydentów do podjęcia – nawet, wydawałoby się, zminimalizowanego – ryzyka. Zmiana prawa nie może być oddzielona od zmiany społecznej.
Po drugie – mówić całą prawdę
Usuwając z proponowanych ustaw zapisy o rodzicielstwie osób LGBT, nie tylko nie uchroniliśmy się przed pogardliwymi wypowiedziami o jałowych związkach, które nic nie dają społeczeństwu, lecz pozwoliliśmy na odebranie głosu parom tej samej płci, które już teraz wychowują w Polsce dzieci. Tworzą rodziny, którym nie przysługuje żadna ochrona.
Proponując okrojone związki partnerskie, zamiast pełnej równości, nie tylko nie uniknęliśmy oskarżeń o zamach na polską rodzinę i konstytucję, lecz podtrzymaliśmy wrażenie, że pary tej samej płci są z natury inne i gorsze. Potrzebują jakiejś nowej instytucji, bo na równość po prostu nie zasługują.
Od czasów tamtej sejmowej debaty każda kolejna dyskusja o sytuacji par tej samej płci wpada w te same narracyjne koleiny. Realni ludzie, którym trzeba pomóc, przegrywają w starciu z podniosłą opowieścią o obronie polskości przed obcymi wartościami. Codzienne ludzkie problemy pozostają nieznane i niezrozumiałe, a miłość dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet gorsza i nieprawdziwa. Ostatecznie wygrywają pogarda, strach albo zwykła obojętność.
Po trzecie – najpierw miłość, potem paragrafy
Dziś skupiamy się w MNW na pracy u podstaw i wzmacnianiu głosu tych, których najłatwiej zakrzyczeć. Mówimy językiem ludzkich uczuć i doświadczeń, które trudniej zanegować niż suchą argumentację paragrafów.
Pokazujemy, że lesbijki, geje, osoby biseksualne i transpłciowe nie mieszkają na innej planecie. Są naszymi sąsiadami, szefami i współpracownikami, przyjaciółmi i członkami rodzin. Nieustannie przekonujemy się, że nie ma skuteczniejszej metody obalania stereotypów niż bezpośredni kontakt, a w rozmowie z żywym człowiekiem Polacy nie chcą nikomu odbierać godności i bezpieczeństwa.
Praca u podstaw pozwala nam działać pomimo obojętności lub wrogości takiej czy innej władzy centralnej.
Nigdy nie jest za wcześnie
Zbyt często słuchamy historii par, które nie chcą być obywatelami drugiej kategorii i decydują się na zawsze opuścić Polskę.
Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosimy wszyscy. Gdy usuwamy tęczowe flagi z demonstracji opozycji, gdy burzymy się na marsze równości, gdy mówimy, że mają czekać, bo są ważniejsze sprawy. Gdy każemy osobom LGBT nie mówić, nie pokazywać się, nie istnieć.
Właśnie dlatego o małżeństwach dla wszystkich mówimy już dziś.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Praca u podstaw pozwala nam działać pomimo obojętności lub wrogości takiej czy innej władzy centralnej.