O euro w Polsce mówimy coraz więcej. Co wpływa na nasz stosunek do tej waluty? Wyniki badania „Indeks Eurosentymentu” FWG
Internauci mówią coraz więcej o przyjęciu waluty euro w Polsce. Jak wynika z najnowszego badania „Indeksu Eurosentymentu”, przeprowadzonego na zlecenie Fundacji Wolności Gospodarczej, wydźwięk i zaangażowanie w dyskusjach internetowych w Q1 2023 wciąż przechyla się na korzyść przyjęcia euro, jednak w ostatnich tygodniach pojawiło się więcej treści bezpośrednio krytycznych wobec tego pomysłu. Dlaczego?
Wartość aktualnego Euro Favorability Index (za poprzedzające 12 miesięcy) wyniosła 65/100, mamy więc do czynienia ze znacznym spadkiem wskaźnika względem poprzedniego raportu (wówczas przyjął wartość 70/100).
– Powodem obniżenia entuzjazmu wobec wprowadzenia wspólnej waluty w Polsce było wejście Chorwacji do strefy euro w styczniu tego roku i liczne, podsycane przez rządzących polityków i niektóre media, komentarze o rzekomym gigantycznym wzroście cen w tym kraju – mówi Marek Tatała, Dyrektor Zarządzający w Fundacji Wolności Gospodarczej.
Do wzmożonej dyskusji o euro doprowadziły również publikacja wyników IBRIS oraz zbliżające się wybory parlamentarne, w związku z którymi coraz więcej osób publicznych zaczęło zajmować stanowiska w tej sprawie, między innymi Mateusz Morawiecki, Szymon Hołownia czy ekonomista Bogusław Grabowski.
Chorwacja a sprawa Polska. Euro używane do politycznej przepychanki?
Najnowsze badanie FWG wskazało najbardziej angażujące posty dotyczące wejścia Polski do strefy euro i w przeważającej większości były to głosy przeciwne euro walucie. Wśród nich można znaleźć przede wszystkim posty polityków Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski oraz Konfederacji.
– Chorwacja przeżywa szok cenowy. Po wprowadzeniu euro ceny wzrosły tam o kilkadziesiąt procent w bardzo krótkim czasie. […] Jeśli Donald Tusk czy Szymon Hołownia chcą się rozliczać w euro – to niech się rozliczają w euro, ale niech nie zmuszają do tej niekorzystnej transakcji Polaków – napisał na Facebooku 10 stycznia premier Mateusz Morawiecki.
Co istotne, straszenie wprowadzeniem euro w Polsce przez polityków PiS zostało zweryfikowane przez dane zaprezentowane 1 lutego br. przez Eurostat. Wynika z nich, że w Chorwacji stopa inflacji w styczniu 2023 roku była niższa niż w grudniu 2022 roku, a ceny wzrosły z miesiąca na miesiąc zaledwie o 0,2%, a nie, jak twierdził podczas konferencji prasowej Mateusz Morawiecki, o 70 czy 80%. Dodatkowo indeks cen dóbr konsumpcyjnych w styczniu pozostał na tym samym poziomie co w grudniu – wynika z raportu tamtejszego urzędu statystycznego. W Chorwacji nie zaobserwowano więc, wbrew słowom szefa polskiego rządu, skokowego wzrostu cen w momencie zmiany waluty na euro, co potwierdzali w swoich wypowiedziach również przedstawiciele chorwackich instytucji, m.in. szef Narodowego Banku Chorwacji, Boris Vujčić.
– Stopa inflacji w Chorwacji w styczniu była niższa, niż stopa inflacji w grudniu, czyli przed wejściem do strefy euro. Wielu polityków, szczególnie opcji rządzącej, bardzo się pomyliło i nie doszło do gwałtownego wzrostu cen z powodu wejścia do strefy euro – zauważa Marek Tatała.
To skąd głosy z obozu Prawa i Sprawiedliwości o drożyźnie w Chorwacji? – Niewielka liczba drobnych przedsiębiorców wykorzystała przejście na euro, aby „źle” (tj. na swoją korzyść) przeliczyć ceny oferowanych przez siebie towarów – tłumaczy prof. Artur Nowak-Far, doradca programowy ds. euro w Fundacji Wolności Gospodarczej. Jak dodaje, praktyki te były jednak piętnowane a informacja o braku rzetelności szybko się rozchodziła. Według eksperta większość Chorwatów była wobec siebie uczciwa. – Inflacja przeszkadza w ocenie wpływu wprowadzenia euro w Chorwacji. Ważniejsze od tego jest jednak to, że inflacja nie jest powodowana przez euro, a wręcz przeciwnie – że euro daje szansę na jej szybkie obniżenie – komentuje ekspert.
Miller, Kidawa-Błońska, Sikorski. Polityczni euro-influencerzy zabierają głos
Pomimo, iż najwięcej zaangażowania wywołały treści krytyczne wprowadzeniu euro, najwięcej opublikowanych treści było neutralnych. Także wśród nich największą popularnością cieszyły się wpisy autorstwa osób publicznych. W większości dotyczyły obecnej sytuacji gospodarczej kraju i w związku z tym warunków, których Polska nie spełnia, by móc nową walutę przyjąć.
Leszek Miller, były premier, za którego kadencji Polska stała się członkiem Unii Europejskiej zaznaczył 11 stycznia na Twitterze: Żeby wejść do strefy euro trzeba mieć wydajną gospodarkę, stabilne ceny, niską inflację, stabilny kurs walutowy i stopy procentowe, zrównoważone finanse. Polska tego nie ma. Chorwacja spełnia te warunki i dlatego do euro została przyjęta.
W podobnym tonie wypowiadała się dzień później wicemarszałek Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska. – Wprowadzenie euro byłoby korzystne dla Polski, ale nie jesteśmy w tej chwili na to przygotowani.
Pojawiały się także zdecydowane głosy mówiące wprost, że Polska musi ostatecznie w strefie euro się znaleźć. – Przypominam, że euro jest walutą Unii Europejskiej, do której Polska zobowiązała się przystąpić już w 2004 roku, w traktacie akcesyjnym, za którym zagłosował Jarosław Kaczyński – przypomniał w tym samym tygodniu europoseł Radosław Sikorski.
Szeroką dyskusję w Internecie wywołał także mocny wpis Tomasza Lisa, który odniósł się do kontrofensywy wobec euro prowadzonej przez premiera Morawieckiego. – Oni chyba tak nienawidzą euro, bo nie mogliby bez ograniczeń drukować pieniędzy, by przekupywać swój elektorat. To nie miłość do narodowej waluty, ale do władzy – napisał dziennikarz w połowie stycznia.
Co mówią internauci?
Od stycznia do marca 2023 w internecie pojawiło się ponad 7 tys. wzmianek o wprowadzeniu euro w Polsce, ponad dwukrotnie więcej niż w poprzednim kwartale. W styczniu 2023 roku zainteresowanie tematem waluty euro w Polsce było najwyższe w całym analizowanym okresie (od lipca 2021 roku).
Najpopularniejszymi kontekstami w dyskusjach o wprowadzeniu euro w Polsce w zeszłym kwartale była zdecydowanie inflacja i sytuacja gospodarcza. Wśród argumentów ‘za’ internauci wymieniali stabilniejszą walutę, mniejszą inflację w przyszłości, niższe raty kredytów i uniezależnienie od polityki PiS. Przeciwnicy podnosili przykłady państw, w których wprowadzenie euro miało spowodować drożyznę (Chorwacja) lub ostrzegali, że wprowadzenie euro uderzy w najuboższych. Zwracali również uwagę na inflację w strefie euro oraz przywoływali głosy o rzekomej rezygnacji z gotówki.
Jak można odbierać najnowsze badania Indeksu Eurosentymentu i dyskusji internetowych o wprowadzeniu euro w Polsce? – Widzimy, że obywatele nie są wyposażeni w pełną wiedzę o tej walucie – zwraca uwagę Marek Tatała. – Dlatego prowadzimy kampanię KursNaEuro.pl. Rozumiemy, że zdarzają się przeciwnicy euro, ale nie zgadzamy się na używanie manipulacji. Strefa euro nie działa idealnie, ale jest dużo lepsza niż strefa złotego. Euro zwiększyłoby atrakcyjność inwestycyjną Polski, usprawniło prowadzenie działalności firmom, które nie musiałyby ubezpieczać się od ryzyka walutowego związanego z kursem euro, a ponadto ułatwiło życie konsumentom, bo jeżdżąc na wakacje w UE nie musieliby myśleć o wymianie waluty – tłumaczy ekonomista.
– Chorwacja to najnowszy kraj członkowski, ale już do wejścia do strefy euro szykuje się Bułgaria. Rumunia również aspiruje, żeby w najbliższych latach do strefy euro wejść. W Czechach trwają działania dotyczące strefy euro, a nowy prezydent Czech jest jej zwolennikiem. Jest przez to zagrożenie, że staniemy się „samotną wyspą” i to jeszcze bardziej zepchnie nas na margines decyzyjny w Unii Europejskiej – ostrzega Tatała.
„Kurs na Euro” to ogólnopolska kampania Fundacji Wolności Gospodarczej. Jej celem jest rozpoczęcie debaty na temat przystąpienia Polski do strefy euro, informowanie o korzyściach płynących z przyjęcia wspólnej waluty, przygotowanie rekomendacji niezbędnych reform, a finalnie ‒ doprowadzenie do zainicjowania procesu dołączenia do strefy euro poprzez konsekwentne wywieranie presji na rządzących.
Więcej o kampanii KursNaEuro.pl.
Źródło: Fundacja Wolności Gospodarczej