Czy Święto Saskiej Kępy musi być jarmarkiem? Czy nowy dom kultury stanie się prawdziwym artystycznym centrum?
Imponująca jest liczba oddolnych inicjatyw na Saskiej Kępie. Prężnie działają stowarzyszenia przyjaciół dzielnicy, powstają nowe galerie i klubokawiarnie. Szlaki przetarła Kępa Café na Finlandzkiej, w której lokalni aktywiści (w różnym wieku) spotykają się, dyskutują, tworzą cyfrowe archiwum Saskiej Kępy. Ale powstają kolejne: Lowery, Francuska 30. Te dedykowane dzieciom i ich rodzicom - FikuMikuCafé, Figa z Makiem, Uwolnić Matkę - działają jak małe domy kultury. Przybywa nowych galerii. Oprócz Milano na rondzie Waszyngtona i vV na Obrońców jest też fotograficzna galeria Czułość, a za chwilę (7 maja) na ul. Jakubowskiej zostanie otwarta kolejna - BWA Warszawa, w której swoje prace pokazywać będą m.in. Jarosław Fliciński, Nicolas Grospierre i Agnieszka Kalinowska.
Bazar zamiast artystycznego deptaka
Logiczne wydawałoby się, że z tym całym bogactwem zapoznamy się 21 maja podczas Święta Saskiej Kępy. Nic podobnego: zobaczymy koncert "Lata 20., lata 30." w reżyserii Jana Szurmieja, z udziałem m.in. Teatru im. W. Siemaszkowej z Rzeszowa i Roberta Janowskiego oraz - tradycyjnie - rząd stoisk ustawionych wzdłuż ulicy Francuskiej. - Przecież co roku zapraszamy mieszkańców do aktywnego współtworzenia tego wydarzenia - przekonuje Barbara Gebler-Wasiak, dyrektorka Centrum Promocji Kultury Praga-Południe przy ul. Podskarbińskiej, która wraz z burmistrzem Tomaszem Kucharskim zawiaduje kulturą w dzielnicy. - Trudno liczyć na zaangażowanie mieszkańców i lokalnych twórców, jeśli nie ma na to pieniędzy - odpowiada Alina Pękalska z fundacji Kępa Café. Pieniądze są, i to sporo, ale całą pulę miejskiej dotacji na Święto Saskiej Kępy pochłania Stołeczna Estrada (w tym roku poprosiła jeszcze o dodatkowe 100 tys. zł dzielnicę). W sumie jest to ok. 400 tys. zł - na dwuipółgodzinny koncert galowy i pokrycie kosztów związanych z organizacją imprezy masowej. Na całodzienny program (w godz. 14-19) i lokalne działania na małej scenie dzielnicy nie zostało już nic. - Chcielibyśmy móc artystom zapłacić, ale liczyliśmy też na ich zrozumienie - tłumaczy Barbara Gebler-Wasiak.
- Proszę sobie wyobrazić, jaka to jest krępująca sytuacja prosić naszych wybitnych twórców z Saskiej Kępy, by wystąpili na małej scenie, za darmo, podczas gdy na dużą scenę pieniądze są - mówi Teresa Skupień z Towarzystwa Przyjaciół Saskiej Kępy i dodaje: - Bardzo byśmy chcieli, żeby publiczność nie tylko mogła sobie pochodzić w tę i z powrotem ulicą Francuską i popatrzeć na stoiska, ale żeby coś z tego święta wyniosła, żeby to było na jakimś poziomie.
Nowością w tym roku jest jedynie to, że Święto Saskiej Kępy odbędzie się w tym samym dniu co Święto Wisły, a między oboma brzegami rzeki będą kursowały autobusy i promy. Ale to oznacza tylko, że przybędzie jeszcze większa publiczność. - Co roku mamy ogromną frekwencję, ludziom się podoba nasze święto - mówi z dumą Barbara Gebler-Wasiak. - A ja co roku zamykam się z sąsiadami u nas w domu i robimy sobie alternatywne święto, kontestując ten festyn. Nie ma tam żadnej propozycji dla nas, jest tylko hałas, tłok i wata cukrowa - mówi Agnieszka Marczak z ulicy Obrońców.
Zbigniew Olkiewicz z Akademii Ruchu, mieszkaniec Saskiej Kępy: - Jak to się ma do deklaracji o "artystycznym deptaku" na wyremontowanej ulicy Francuskiej? Na Kępie jest wiele osób z inicjatywą, które mogłyby stworzyć scenariusz takiego święta. Wystarczy nie przeszkadzać.
Budują Saski Trójkąt
Mieszkańcy zaczęli zwracać baczniejszą uwagę na to, kto decyduje w dzielnicy o kulturze, gdy rozpoczęła się budowa nowoczesnego Klubu Kultury u zbiegu ulic Brukselskiej i Wersalskiej. Zawiązali inicjatywę Saski Trójkąt (budynek powstaje na nietypowej trójkątnej działce), zorganizowali warsztaty z British Council - burzę mózgów o przyszłym domu kultury - rozpisali ankiety dla mieszkańców. Teraz wspierają merytorycznie jednego z kandydatów w konkursie na kierownika Klubu Kultury. Chętni mogą zgłaszać się do końca kwietnia. Wkrótce poznamy skład dziewięcioosobowej komisji oceniającej, która pod koniec maja ma ogłosić swoją decyzję.
- Marzy nam się, żeby klub jak najbardziej angażował lokalną społeczność, rozwiązując przy okazji jej problemy. Żeby był zachęcający, otwarty, żeby mieszkańcy spędzali tu czas i realizowali swoje projekty. Również gimnazjaliści, licealiści, dla których w dzielnicy nie ma zbyt wielu propozycji. Moglibyśmy stworzyć tu wspólnie porządne zdigitalizowane archiwum i bibliotekę dotyczącą Saskiej Kępy - wylicza Katarzyna Kazimierowska z Saskiego Trójkąta.
Teresa Skupień: - To dla nas bardzo ważne, żeby kierownikiem Klubu Kultury została osoba znająca specyfikę dzielnicy, z dużą wyobraźnią, która spowoduje, że to miejsce będzie promieniowało kulturą przez duże k.
Klub Kultury został powołany jako filia południowopraskiego Centrum Promocji Kultury. Barbara Gebler-Wasiak zapewnia, że jego kierownik będzie miał pełną autonomię w budowaniu programu i wpływ na wyposażenie wnętrz (budynek ma być oddany do użytku po wakacjach). - W tym roku wygospodarowaliśmy na jego działalność tylko 500 tys. zł (stąd też te konieczne cięcia w budżecie Święta Saskiej Kępy). W przyszłym musimy zawalczyć o więcej - deklaruje.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna