– To obecnie najbardziej charakterystyczny symbol grodzenia w Warszawie. Otacza coś, co miało być wspólne. Teren miał służyć odpoczynkowi warszawiaków, a zamiast tego stwarza dystans i odstrasza ludzi – mówi Barbara Gubernat z Fundacji Panoptykon, czyli organizacji, która chce „rozbroić” ogrodzenie wokół Stadionu Narodowego.
– Wiele osób już protestowało przeciwko ogrodzeniu wokół stadionu. Stwierdziliśmy, że ten płot będzie dobrym katalizatorem dyskusji o grodzeniu w ogóle i kształcie, jaki powinno mieć miasto – opowiada Barbara Gubernat z Fundacji Panoptykon, współkoordynatorka akcji Płot Narodowy.
– Konsultacje z jednej strony są niepoważne, z drugiej jednak bardzo poważne. Niektóre propozycje pokazują to, czego ludziom brakuje w mieście, np. kładki pieszo-rowerowej przez Wisłę. Faktycznie traktujemy to jako rodzaj performansu. To raczej punkt wyjścia do szerszej dyskusji. To konsultacje, które nigdy się nie odbyły, a powinny. Widać, że ludzie mają coś do powiedzenia w sprawie płotu, ale nikt ich nie pytał o zdanie. Teraz dajemy możliwość wypowiedzenia się i to widać z maili, które do nas napływają – zaznacza Jędrzej Niklas z Fundacji Panoptykon, współkoordynator akcji Płot Narodowy.
Warszawski problem z grodzeniem
W Warszawie od lat panuje „płotomania”. Wspólnoty mieszkaniowe grodzą skrawki ziemi przy blokach, dzielą płotami place zabaw, podwórka, ustawiają je w poprzek chodników i parków. Płot Narodowy można uznać za ukoronowanie tej manii.
– Płot w wokół Stadionu Narodowego to symbol także ze względu na jego gabaryty i widoczność. W tym momencie jest najbardziej charakterystycznym symbolem grodzenia w Warszawie. Otacza Stadion Narodowy, czyli coś, co miało należeć do narodu, miało być wspólne. Teren wokół niego miał miejscem odpoczynku warszawiaków, a w tym momencie, mimo iż bywa otwarty, płot stwarza dystans i odstrasza ludzie od tego terenu – uważa Barbara Gubernat. – Zakaz grodzenia tego terenu wpisany jest w plan miejscowy. Tego płotu nie można usunąć dopóty, dopóki nie będą potrzebne jakieś naprawy, a Narodowe Centrum Sportu będzie potrzebowało wówczas pozwolenie na budowę. Wtedy dopiero miasto będzie mogło wyraźnie powiedzieć "nie" dla ogrodzenia. Do tego czasu będzie stało i rdzewiało – dodaje.
Strach przed przestrzenią publiczną
Powszechny proceder grodzenia w stolicy może skłaniać do postawienia hipotezy, że przestrzeń publiczna kojarzy się raczej z brakiem poczucia bezpieczeństwa niż budowaniem wspólnoty.
– W Warszawie istnieje kilkaset ogrodzonych osiedli. Osoby, które tam mieszkają, mają ciekawą codzienną drogę. Najpierw na osiedlu jest płot, kamery, ochrona, później w pracy kamery, bramki, kody, karty, a w centrum handlowym znów to samo. Cały czas coś im podpowiada: uważaj, uważaj. Mają poczucie, że jest się czego bać – tłumaczy Jędrzej Niklas.
Czy nowoczesne miasto wywołuje brak poczucia bezpieczeństwa? Zdaniem Barbary Gubernat nie jest to problem dużego miasta, ale casus Warszawy – w innych krajach grodzone osiedla nie występują w takim natężeniu jak w Polsce. – Grodzone osiedla powstawały w okresie przemian ustrojowych, traktowane jako synonim luksusu, rozwoju miasta. Obecnie przez to zmierzamy do takich wzorców, jak Sao Paulo, gdzie jedna trzecia miasta jest ogrodzona albo RPA, które ciągle boryka się ze spadkiem po apartheidzie. To nie modele, które mieliśmy powielać. W Berlinie czy Paryżu takie osiedla można policzyć na palcach jednej ręki. Do nas przyjeżdżają urbaniści, żeby się uczyć tego, czym są grodzone osiedla – wyjaśnia.
Happening pod Płotem
– Podczas happeningu chcemy zbierać kolejne pomysły – zapowiada Jędrzej Niklas.
Akcja pod Płotem to nie koniec
Czy organizatorzy akcji planują zająć się tematem grodzenia na poważnie?
– W tej chwili wszystko jest w fazie ustaleń. Pomysły są. Pytanie, kiedy uda się je zrealizować. Nie chcemy poprzestać na happeningu – zapewnia Barbara Gubernat.
– Chcemy, żeby Panoptykon zajmował się również tematyką miejską, żeby to był element naszego przekazu. Chcemy dyskutować o mieście – podkreśla Jędrzej Niklas.
Wyniki konsultacji Fundacja przekaże władzom miasta. Być może przybierze to również formę happeningu. – Będzie to miało miejsce z pewnością około 10 września. Trudno teraz odpowiedzieć, w jaki sposób się to odbędzie. Rozmawiamy z naszymi sojusznikami. W tej chwili jednak nie chcemy zdradzić, kim są – mówi Jędrzej Niklas.
W obchodach Międzynarodowego Dnia Sprzeciwu Wobec Inwigilacji Fundacja Panoptykon bierze aktywny udział po raz drugi. – Do tej pory aktywnie uczestniczyliśmy raz, podnosząc temat monitoringu wizyjnego. W tym roku chcemy poruszyć inny wymiar nadzoru i może mniej straszyć, ale pokazać alternatywy, że strach jest niepotrzebny, że idee wolnościowe należy bardziej promować. Jako alternatywę dla grodzenia powinniśmy promować otwartość i pomyśleć nad innymi rozwiązaniami w miejsce wszechobecnych płotów – tłumaczy Barbara Gubernat.
Źródło: inf. własna