Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Nie prowadzę wolontariackiej propagandy
Centrum Wolontariatu Muzeum Powstania Warszawskiego
W naszym kraju wolontariat wciąż traktuje się jako kaprys, a czasem nawet frajerstwo. To się na szczęście powoli zmienia, ale wciąż należy podejmować wiele wysiłków na rzecz promowania i rzetelnego informowania o korzyściach płynących z wolontariatu – mówi Ula Adamowicz, wolontariuszka w Muzeum Powstania Warszawskiego, która przeprowadza wywiady ze świadkami wydarzeń z 1944 r.
Anna Samel: – Ula, jak się zaczęła twoja przygoda z wolontariatem?
Ula Adamowicz: – Rozpoczęłam współpracę z muzeum po przyjeździe do Warszawy na studia. Były dwa powody, dla których pomyślałam o takim wolontariacie. Po pierwsze, zachęcała mnie do tego moja mama, która pochodzi z Warszawy. A drugi powód był czysto towarzyski – chciałam poznać nowych ludzi.
Jak długo już współpracujesz z muzeum?
U.A.: – Teraz zaczął się czwarty rok.
To jest kawał czasu. Coś się zmieniło na przestrzeni tych lat?
U.A.: – Myślę, że im dłużej jestem w muzeum, tym lepiej wiem, czym chcę się zajmować. Mam tu swoje miejsca i zadania, którym najchętniej poświęcam swój czas. Przede wszystkim prowadzę wywiady z powstańcami i osobami cywilnymi, które mieszkały w Warszawie w czasie Powstania. To jest zupełnie wyjątkowe zajęcie, dzięki któremu mam kontakt z prawdziwymi świadkami historii. Myślę, że sama się też dzięki temu rozwijam: poznaję lepiej Warszawę, uwrażliwiam się lub nabieram dystansu do niektórych spraw.
A jaką rolę w twoim życiu wolontariat odgrywa teraz, a jaką na początku tej przygody?
U.A.: – Niewiele się w tej kwestii zmieniło. Zawsze starałam się podchodzić do tej współpracy tak samo. Wolontariat to po prostu atrakcyjny sposób na spędzanie wolnego czasu, na poznanie ciekawych ludzi, na zrobienie czegoś dla swojego otoczenia.
Powiedziałaś, że jedną z motywacji, która zaprowadziła cię do muzeum była chęć poznania nowych ludzi. Czy to się sprawdziło? Czy tych nowych znajomych jest więcej w twoim życiu?
U.A.: – W muzeum jest wiele okazji, podczas których można poznać nowych ludzi. I część z tych osób stanowi teraz grono moich znajomych, z którymi utrzymuję stały kontakt. Spotykamy się nie tylko podczas realizacji muzealnych projektów, ale także „po godzinach”, w czasie wolnym.
Patrząc na wolontariat w muzeum z perspektywy czterech lat, które tam spędziłaś, to widzisz przepływ ludzi, którzy wpadają tylko na chwilę, biorą udział w jednej akcji czy może jednak jest więcej osób, które związane są z tym miejscem od wielu lat, jak ty?
U.A.: – Wolontariat jest bardzo zróżnicowany, zarówno pod względem wieku, jak i typu ludzi, więc trudno wszystkich wolontariuszy wsadzić do jednego worka. Są ludzie, którzy mają bardzo poukładany kalendarz i sposób pracy, więc w każdym tygodniu pojawiają się np. tylko w jeden, określony dzień. Inni podchodzą do wolontariatu bardziej elastycznie – w zależności od potrzeb muzeum i swoich możliwości. A niektórzy pojawiają się wyłącznie przy okazji większych projektów. Jedni pracują tylko w wakacje, inni zostają na lata. Niezależnie od tego, każda forma wolontariatu ma swoją nieocenioną wartość.
A czy po tych czterech latach spędzonych w muzeum coś się zmieniło w sile twojej motywacji do pracy jako wolontariuszka?
U.A.: – Zmieniło się na plus, głównie dzięki wywiadom z powstańcami. Od momentu kiedy zaczęłam je prowadzić, zdałam sobie sprawę, że wydarzenia, które ci ludzie przeżywali, stanowią coś niezwykle fascynującego i poruszającego jednocześnie. To już nie są opowieści dotyczące „czystych” faktów, które przekazuje się na lekcjach historii. To życie tych ludzi, ich tragedie, radości, masa doświadczeń, jakie od czasu Powstania noszą w sobie. W pewnym sensie czuję się wyróżniona, że mogę z nimi rozmawiać. Często są to bardzo osobiste opowieści, a zdarza się, że nie zna ich nawet najbliższa rodzina. Każdy powstaniec czy cywil z tamtego okresu ma swoją historię, która do dzisiaj w nim jest i w pewnym stopniu oddziałuje na jego codzienne życie. I to nierzadko w takim bardzo prozaicznym wymiarze, np. nie wszyscy wrócili do Warszawy po zakończeniu Powstania i do dziś tęsknią za tym miastem.
Zajmujesz się tylko prowadzeniem wywiadów czy robisz w muzeum też coś jeszcze?
U.A.: – Współpracuję z Centrum Wolontariatu przy różnych projektach i pomagam przy spotkaniach organizowanych przez Dział Edukacyjny.
Czy praca wolontariuszki może być satysfakcjonująca?
U.A.: – Oczywiście! Wolontariat jest wielowymiarowy. Z jednej strony przynosi mi dużą frajdę, bo robię coś, co sprawia mi radość i satysfakcję. Z drugiej strony, spotykam sporo ciekawych ludzi, pełnych pasji do życia. A po trzecie (choć nie lubię i tym mówić, bo to coś bardzo osobistego, a poza tym może brzmieć nieco patetycznie), mam poczucie, że robię coś ważnego, dla mojego kraju. Czuję się Polką i cieszę się, że dzięki mojej pracy w Archiwum Historii Mówionej jakaś historia nie zostanie zapomniana. Może dzięki temu ktoś zrozumie, dlaczego Warszawa jest taka, jaka jest (także pod względem architektonicznym) i na czym polega jej piękna, ale i tragiczna historia.
Czy tę formę spędzania czasu jaką jest wolontariat, poleciłabyś swoim znajomym?
U.A.: – Tak, choć sama nie prowadzę takiej „wolontariackiej propagandy” wśród moich znajomych. Wszyscy wiedzą, że działam w muzeum i wspominam o tym podczas naszych rozmów, ale nie namawiam nikogo specjalnie do angażowania się w podobne rzeczy. Czasem zapraszam znajomych na jakiś koncert lub wydarzenie kulturalne organizowane w muzeum, natomiast wydaje mi się, że to indywidualna decyzja każdego człowieka, czy taka forma spędzania wolnego czasu mu odpowiada. Wolontariat nie jest aż tak bardzo popularny wśród młodych ludzi i czasem spotykam się z opiniami typu: „Po co to robisz? Nikt ci za to nie zapłaci”. Ja wynoszę z tego jednak sporo korzyści i nie żałuję.
A jak przekonywać lub raczej edukować tych kontestujących ideę wolontariatu?
U.A.: – To się powoli zmienia i wydaje mi się, że Polacy coraz bardziej rozumieją potrzebę angażowania się na rzecz swojej społeczności lokalnej. Jeśli ludzie zauważą, że wolontariat ma bezpośrednie przełożenie na ich otoczenie, to będą się częściej i chętniej włączać w tego rodzaju aktywność społeczną. Wydaje mi się także, że w szkołach powinno się więcej mówić i pokazywać korzyści płynące z zaangażowania w wolontariat. Dobrze by było, gdyby również rekruterzy bardziej doceniali wartość, jaką niesie ze sobą wolontariat. Ludzie poświęcający swój wolny czas na działalność społeczną noszą w sobie niezwykłą pasję, a to cenna wiadomość dla przyszłego pracodawcy.
Poruszasz ważny wątek – sama jesteś z wykształcenia psychologiem, więc doskonale rozumiesz, jakiego rodzaju kompetencje można rozwijać dzięki wolontariatowi, które przydają się życiu zawodowym.
U.A.: – Dużo zależy od formy wolontariatu. Oczywiście, każdy typ pracy rozwija inne kompetencje, a w muzeum jest wiele różnych zadań, które można wykonywać. Wolontariat na pewno uczy komunikacji interpersonalnej. Dotyczy to zwłaszcza osób, które pracują przy ekspozycji muzealnej lub uczestniczą w zajęciach z dziećmi.
Czy wpis w CV związany z wolontariatem może pomóc w znalezieniu pracy?
U.A.: – Trudno mi powiedzieć. W myśleniu Polaków o wolontariacie wciąż pokutuje myślenie rodem z PRL-u i jakaś niechęć do działania na rzecz dobra wspólnego. W Stanach Zjednoczonych wolontariat jest odbierany zupełnie inaczej, jako jeden z elementów codziennego życia. I to właśnie osoby, które nie angażują się w jakąkolwiek działalność społeczną są negatywnie postrzegane przez otoczenie. W naszym kraju wolontariat wciąż traktuje się jako kaprys, a czasem nawet frajerstwo. To się na szczęście powoli zmienia, ale wciąż należy podejmować wiele wysiłków na rzecz promowania i rzetelnego informowania o korzyściach płynących z wolontariatu.
Przy okazji przygotowywania akcji Żonkile we współpracy z Muzeum Historii Żydów Polskich, w którą zaangażowało się ponad 500 wolontariuszy, sama prowadziłaś rozmowy rekrutacyjne z kandydatami. Miałaś okazję rozmowy z wieloma osobami na temat ich motywacji do włączania się w wolontariat...
U.A.: – Motywacje były przeróżne. Część osób czuła, że w jakimś sensie jest to niemalże ich obowiązek – jako warszawiaków czy Polaków. Znają historię, mają świadomość, że pamięć tysięcy Żydów mieszkających tu przed wojną powinna być w godny sposób uczczona. Inne osoby wspominały o swoich korzeniach i pochodzeniu żydowskim. Przychodzili też ludzie, dla których to była pierwsza w życiu przygoda z wolontariatem.
Pamiętasz jakiś szczególny moment ze swojej pracy wolontariackiej?
U.A.: – Bardzo dobrze pamiętam jeden z wywiadów (przeprowadzony akurat w Trójmieście), który zrobił nam mnie ogromne wrażenie. Mój rozmówca był w bardzo dobrej kondycji, świetnie się z nim rozmawiało, więc pozwoliłam sobie na kilka dodatkowych pytań. Odważyłam się zapytać, jak to jest, co się czuje i myśli, kiedy się strzela do ludzi... Ten pan najpierw opowiadał, że jako młodzi chłopcy – i Powstańcy jednocześnie – zaznaczali sobie na hełmach każdego Niemca, którego zabili – w przekonaniu, że jeśli każdy Polak zabiłby dwóch Niemców, to wojna by się skończyła. Po czym wziął głęboki oddech i dodał, że „tak naprawdę to człowiek stał się mordercą”. I wtedy wbiło mnie w fotel. Mając świadomość okropieństwa tej wojny i wszystkich zbrodni, jakie zostały na Polakach popełnione, ten pan ma do dziś świadomość, że odbierał życie innemu człowiekowi. I to był jeden z najtrudniejszych, a jednocześnie najbardziej poruszających wywiadów, jakie przeprowadziłam…
Współpracujesz z Muzeum Powstania Warszawskiego już cztery lata. Czy nie zaczyna cię to nudzić?
U.A.: – Zajmując się wywiadami za każdym razem spotykam innego człowieka, za którym stoi zupełnie inna historia. I każda rozmowa jest zupełnie wyjątkowa. Dlatego zdecydowanie się nie nudzę. Myślę, że także inni wolontariusze muzeum doświadczają tutaj tych nowych rzeczy. Jest wiele ciekawych propozycji, w które można się zaangażować. Spotykając nowych ludzi nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jakim kierunku pójdzie ta interakcja i co z tego wyniknie.
Przed muzeum bardzo ważny rok i ważna rocznica – potrzebujecie wielu nowych rąk do pracy. Powiedz, jak z perspektywy wolontariuszki i to w dodatku „starego wyjadacza” zachęciłabyś nowe osoby do wsparcia organizacji obchodów 70. rocznicy Powstania Warszawskiego?
U.A.: – Jest wiele powodów, dla których można się zgłosić. Są wśród nich takie oczywiste: wolontariat podczas obchodów to możliwość uczestniczenia w ciekawych wydarzeniach kulturalnych, poznania nowych ludzi, pogłębiania wiedzy historycznej. Należy też pamiętać, że to wyjątkowe obchody: 70. rocznica Powstania Warszawskiego, będzie tylko raz w historii. A kogoś innego może po prostu zachęci wyjazd integracyjny, szansa aktywnego udziału w grze terenowej czy kręceniu spotu promocyjnego? Może ktoś chce zobaczyć, jak wyglądają spotkania powstańców z Prezydentem albo wspomóc zbiórkę na powstańcze mogiły? Dobrych powodów, żeby spróbować jest całe mnóstwo! Wydaje mi się, że warto przyjść i po prostu zobaczyć (żeby później nie żałować, że się zmarnowało taką okazję w życiu). Bo wolontariat w Muzeum Powstania Warszawskiego to naprawdę świetna sprawa!
Rozmawiała: Anna Samel
Anna Samel – od wielu lat związana z III sektorem, współpracuje z Centrum Wolontariatu Muzeum Powstania Warszawskiego, prowadząc wywiady z wolontariuszami.
Więcej informacji dla osób zainteresowanych wolontariatem w Muzeum Powstania Warszawskiego na: www.facebook.com/Centrum.Wolontariatu.MPW
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.