– Dla organizacji zmiany oznaczają jedno: będzie więcej czasu antenowego dla kampanii społecznych przy lepszej oglądalności. A telewizji też zależy na tym, żeby kampanie były ciekawe, atrakcyjne i różnorodne – mówi Dorota Setniewska ze Stowarzyszenia Klon/Jawor, członkini strony społecznej w Komisji ds. Kampanii Społecznych TVP.
Ignacy Dudkiewicz: – Jak długo jesteś w Komisji ds. Kampanii Społecznych TVP?
Dorota Setniewska, Stowarzyszenie Klon/Jawor: – Od września 2016 roku.
Wiele się od tego czasu zmieniło?
D.S.: – Tak i to na różnych płaszczyznach. Od regulacji i kryteriów przyjmowania spotów, przez nasz sposób działania, aż po to, jak myślę o roli strony społecznej w Komisji.
Zacznijmy od tej ostatniej sprawy.
D.S.: – We wrześniu sytuacja w TVP była inna. Podczas pierwszych spotkań uważałam, że nasza rola jest głównie doradcza – tak zresztą została pomyślana. Ale po tym, co się wydarzyło pod koniec roku – czyli po intensywnej nagonce na określone organizacje – zaczęłam uważać, że naszym zadaniem jest również monitorowanie tego, co dzieje się podczas Komisji.
Czy spoty nie są odrzucane z powodów pozamerytorycznych?
D.S.: – Dokładnie tak. Na razie jeszcze nie stanęliśmy przed takim dylematem, bo nie pojawił się żaden spot poruszający temat niewygodny politycznie dla telewizji – prawa mniejszości seksualnych, Puszczy Białowieskiej, uchodźców, organizacji strażniczych... Ale myślę, że naszą rolą jest czuwać również w tej kwestii.
Zmieniły się też kryteria przyjmowania spotów. To znaczy?
D.S.: – Jako strona społeczna zaproponowaliśmy doprecyzowanie niektórych wytycznych o charakterze technicznym. Komisja już te zmiany przyjęła, teraz czekamy jeszcze na decyzję zarządu Telewizji.
To ważne, bo niektóre kryteria były niejasne zarówno dla organizacji, jak i dla nas samych.
Mogę prosić o przykład?
D.S.: – Zasady jasno określają, że jedyne logotypy, jakie mogą pojawić się w spocie, to logo akcji lub organizacji. Nie jest jednak napisane, czy mogą one się pojawić tylko na chwilę – na planszy końcowej – czy też mogą przez cały spot znajdować się w rogu ekranu. A i takie spoty dostawaliśmy. To są drobiazgi, ale istotne z punktu widzenia organizacji i Komisji. Im są one precyzyjniej określone, tym łatwiejsza jest współpraca – zwłaszcza w sytuacji, gdy spot jest odsyłany do poprawki.
Niektóre organizacje oczekiwały, że powstaną również bardziej merytoryczne wytyczne. Swego czasu spot Fundacji Rodzić po Ludzku został odrzucony ze względu na – w ocenie członków Komisji – „nietrafioną kolorystykę”.
D.S.: – „Nietrafioną kolorystykę” trudno nazwać kwestią merytoryczną… Nie mogę odnieść się do tej konkretnej sytuacji, bo wtedy jeszcze nie byłam członkinią komisji. Wprowadzone przez nas zmiany dotyczą kwestii technicznych i organizacyjnych, które można jasno i precyzyjnie określić. Uważam, że rolą Komisji nie powinno być ocenianie estetyki, kolorystyki czy techniki wykonania spotu – o ile oczywiście spełnia ona wymagania formalne i jakościowe. Warto uznać, że organizacje wiedzą najlepiej, o jakim problemie mówią i w jaki sposób o nim opowiedzieć.
A jednak sytuacje, w której spot jest odrzucany z innych niż techniczne powody, czasem się zdarzają. I zawsze są trudne.
D.S.: – To prawda. Dlatego warto, by organizacje częściej korzystały z możliwości przesyłania do Komisji scenariuszy przed powstaniem spotu. Współpraca już na tym etapie pomaga wyeliminować niektóre, potencjalnie konfliktowe sytuacje. Zresztą, rzadko który spot jest odrzucany całościowo. Na ogół Komisja sugeruje poprawki. Zdarza się, że niewielkie zmiany mogą poprawić przejrzystość kampanii. Wtedy proponowane są spotkania, na których omawiane są te sugestie. Nieczęsto zdarza się, żeby Komisja obejrzała spot, który spełnia techniczne i regulaminowe wytyczne, a potem powiedziała: „nie i koniec”.
Oczywiście, kiedy spot jest już gotowy, to każda poprawka oznacza kolejne koszty. Tym bardziej warto korzystać z możliwości przesłania scenariusza.
Czy zauważasz, żeby rosła świadomość organizacji – i w zakresie możliwości ubiegania się o czas antenowy, i jakości przesyłanych spotów?
D.S.: – Nie widzę dużych zmian w perspektywie roku – spotów jest mniej więcej tyle samo, są podobnej jakości. Niektóre kampanie ewidentnie są przygotowywane we współpracy z agencjami reklamowymi lub innymi profesjonalistami i są świetne. W innych jakość dźwięku czy obrazu pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście rozumiem pokusę, że skoro już mamy spot, który puszczamy na przykład w Internecie, to chcemy go też zobaczyć w telewizji. Niestety nie każda kampania się do tego nadaje. Pamiętajmy, że dbałość o profesjonalizm wykonania kampanii nie jest tylko telewizyjną fanaberią. Leży ona też w interesie organizacji, która przesyła spot, bo staje się on jej wizytówką.
Powiedziałaś, że zmienił się również sposób funkcjonowania Komisji. Czy czujesz, że jako strona społeczna jesteście słuchani?
D.S.: – Tak, nasz głos jest brany pod uwagę. Pełnimy również rolę edukacyjną wobec pracowników telewizji. Wyjaśniamy im, jak działają organizacje, ile ich jest, czym się zajmują. Jesteśmy ambasadorami NGO i prowadzonych przez nie kampanii. Zdarzało nam się intensywnie przekonywać stronę telewizyjną, że jakiś problem jest istotny i że warto spot go poruszający puścić, nawet jeśli z perspektywy przeciętnego człowieka może się on wydawać niszowy.
Przy czym musimy pamiętać, że strona społeczna doradza i opiniuje, ale nie decyduje o emisji. Decyzję ostatecznie podejmują przedstawiciele anten.
Niekiedy wbrew wam?
D.S.: – Raz zdarzyło się, że wyszliśmy z obrad z przekonaniem, że do danego spotu zostaną zgłoszone uwagi, ale po ich uwzględnieniu zostanie on wyemitowany, a po kilku dniach organizacja dzwoniła do nas, dopytując, dlaczego otrzymali z telewizji decyzję odmowną. Kontaktowaliśmy się wtedy z telewizją, żeby dopytać, co się stało. Udało się to odkręcić, spot został zaakceptowany, a nas zapewniono, że problem był czysto komunikacyjny. Niemniej od tego czasu zmieniliśmy sposób pracy. Ustaliliśmy, że będziemy wpisywać przy każdej kampanii naszą rekomendację. Wcześniej po naszych opiniach nie zostawał żaden ślad.
Zdarza się, że opiniujecie jakąś kampanię negatywnie?
D.S.: – Czasami musimy, gdy spot nie spełnia zasad kampanii społecznych. Najciekawsze są jednak te sytuacje, kiedy to przedstawiciele anten chcą dany materiał puścić, a my widzimy, że jest to – na przykład – kampania wizerunkowa określonego, pojedynczego hospicjum. Słyszymy: „ale to przecież hospicjum, ważny temat, puśćmy”. Wtedy role się odwracają. To o tyle ważne, że takich hospicjów jest w Polsce mnóstwo. Jeżeli Komisja puści kampanię wizerunkową tej jednej placówki, będą mogły się do niej zgłosić inne, argumentując, że przecież telewizja wyemitowała ten pierwszy spot. A organizacji pożytku publicznego jest osiem tysięcy i wszystkie zajmują się ważnymi rzeczami.
To nie koniec zmian. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przygotowała nowe rozporządzenie w sprawie czasu antenowego dla kampanii społecznych…
D.S.: – Ilość czasu dla kampanii społecznych została praktycznie podwojona. Co więcej, będą musiały one być emitowane w lepszym czasie – między 6 a 23. Dotąd spoty często pojawiały się w godzinach późnonocnych…
…i w niszowych antenach.
D.S.: – To także się zmienia. Od teraz anten będzie mniej, ale będą to najważniejsze kanały TVP.
Dla organizacji oznacza to jedno: będzie więcej czasu antenowego dla kampanii społecznych przy lepszej oglądalności. Te zapisy już działają. To wyzwanie dla wszystkich, bo kampanii wcale nie jest tak dużo – zdarza się, że nie robimy spotkania, bo w danym miesiącu opiniujemy jedynie trzy spoty. A telewizji też zależy na tym, żeby kampanie były ciekawe, atrakcyjne i różnorodne. Dlatego warto się zmobilizować właśnie teraz! W TVP dotrzeć można do odbiorców, do których nie dotrzemy na przykład przez internet. Co więcej, podczas rozmów Komisji zdarza się, że ktoś z przedstawicieli telewizji mówi, że dany temat jest dla nich ciekawy i chcą go pogłębić.
To znaczy?
D.S.: – Przygotować materiał. Pojechać w Polskę i zrobić reportaż. Zaprosić przedstawiciela organizacji do programu. Zwłaszcza gdy można to połączyć z jakąś okazją – na przykład dniem wolontariusza. To wartość dodana. Oczywiście, nie przy każdej kampanii się ona pojawia, ale to się zdarza dość często. Myślę, że to jedna z cenniejszych rzeczy, które dzieją się podczas obrad Komisji.
Setniewska: Pełnimy również rolę edukacyjną wobec pracowników telewizji. Jesteśmy ambasadorami NGO i prowadzonych przez nie kampanii.