„Masz pomysł, który sprawi, że na twarzach warszawskich przechodniów pojawi się uśmiech?” – pada pytanie na folderze. Na przeciwnej stronie ulotki znajduje się barwny napis w kształcie uśmiechu: „UMILACZ”. Urząd Dzielnicy Śródmieście we współpracy z Towarzystwem Inicjatyw Twórczych „Ę” i magazynem Aktivist ogłosił konkurs. Na temat jego zasad niewiele można powiedzieć, bo ich nie ma. Jedno wiadomo: zwycięży pomysł na coś, co umili życie warszawiakom.
W akcji chodzi właśnie o to, żeby pobudzić kreatywność warszawiaków oraz żeby spełnić ich naturalne marzenie o posiadaniu czegoś swojego, a zarazem czegoś warszawskiego.
– Jest chyba takie właśnie marzenie warszawiaka, żeby mieć własną knajpę, swój własny kąt z programem artystycznym. Dlatego taka działalność w Warszawie kwitnie, bo jesteśmy przedsiębiorczą społecznością – mówi Agata Michalak, redaktorka magazynu Aktivist.
Do tej pory jednak nie każdy warszawiak miał szansę swoje marzenie zrealizować. Przeszkodą w kreatywności i pomysłowości najczęściej jest brak środków finansowych i problem z ich zorganizowaniem. Tutaj zasady są proste: Śródmieście wygospodarowało 10 000 złotych dla zwycięskiego projektu.
Taka kwota dla jednych może być wystarczająca, ale na pewno nie na wszystko wystarczy. Przyznaje to sam pomysłodawca konkursu burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski. Wysokość wygranej jest jego zdaniem jedynym ograniczeniem dla pomysłodawców.
– Celem konkursu jest zupełna nieodgadnioność i zupełna dowolność. Co prawda za 10 000 złotych wielkiego budynku nie wybudujemy, ale możemy zrealizować inne ciekawe pomysły praktyczne czy też czysto estetyczne, które po prostu umilą życie w mieście.
Zapytani o swoje pomysły przechodzący ulicą warszawiacy w większości popadali w zadumę i nie wiedzieli, co odpowiedzieć. Dlaczego? Przede wszystkim wielu z nich nie ma świadomości, że można tak po prostu działać, że wystarczy tylko chcieć.
– Ten „umilacz” to mogą być przeróżne rzeczy: i warsztaty, i spotkania, i akcje uliczne, i performensy. Nie ograniczamy formy i właśnie dlatego to jest taki fajny konkurs. Nie narzucamy z góry co to ma być, to może być dowolny rodzaj interakcji z mieszkańcami czy przestrzenią miasta – przekonuje Marta Białek z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „Ę”. Zapytana o swoje inspiracje dodaje:
– Chyba wierzymy w to, że to „coś” naprawdę umili życie mieszkańcom Warszawy. U nas mało jest takich elementów, które interweniują w przestrzeń. Wystarczy pojechać za granicę do Berlina, Barcelony czy Paryża. Tam jest dużo takich drobnych działań, które sprawiają, że żyje się ciekawiej.
Warszawiacy mają pomysłowość w swojej naturze. Podejmują liczne działania, w organizacji których nikt nie pomaga, a czasami wręcz odwrotnie – przeszkadza. W stolicy głów pełnych pomysłów na pewno nie brakuje.
– To jest to, co nam w Warszawie wychodzi najlepiej, czyli fajne pomysły ludzi z inicjatywą, którzy razem się zbierają, podejmują działania, zwyczajnie żyją jakimś swoim pomysłem czy marzeniem. Oni prędzej czy później znajdują środki, żeby te marzenia zrealizować. Myślę jednak, że przydałby im się taki właśnie dodatkowy bodziec finansowy ze strony miasta. Bo do tej pory Warszawa rozkwitała głównie dzięki prywatnym inicjatywom i dzięki temu, że ludziom się po prostu chciało – dodaje Agata Michalak.
Teraz zobaczymy, czy warszawiakom nadal się chce. Władze Śródmieścia już czekają na gotowe projekty oraz luźne pomysły. Wszystkie zostaną ocenione przez specjalne jury.
– Do końca października czekamy na pomysły, kilka tygodni potrwa ich ocena. Wyniki poznamy najprawdopodobniej w grudniu. Projekt zrealizujemy w zależności od tego, jaka będzie jego koncepcja. Sezonowy projekt być może będzie wymagać dobrej pogody, więc odłożymy jego realizację na cieplejsze miesiące; za realizację innych pomysłów możemy wziąć się już na początku roku – obiecuje burmistrz Bartelski.
Kolejną bardzo ważną obietnicą jest to, że jurorzy nie będą faworyzować pomysłodawców. I ci, którzy wymyślili coś po raz pierwszy i ci, którzy wymyślają coś stale w konkursie na „umilacz” mają równe szanse.
– To jest pomysł demokratyczny. Tak jak w sztuce współczesnej miesza się sztuka wysoka ze sztuką popularną, artyści z amatorami, tak tutaj też proponujemy taką otwartą formułę. Czekamy na coś, co nas zaskoczy, co nas powali. Nieważne czy to wymyśli licealista, czy architekt – mówi Marta Białek.
Na zwycięzcę oprócz realizacji projektu czeka także nagroda niespodzianka.
– Zachęcam więc wszystkich do myślenia nad „umilaczem” – kwituje burmistrz śródmieścia i dodaje - Nie chcę podrzucać żadnych pomysłów, bo to by ograniczało wyobraźnię. A to jest moim głównym celem, żeby ta wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)