Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Kiedyś typową osobą, działającą społecznie na wsi była kobieta po 50. roku życia. To one często organizują święta lokalne, wokół tego kręci się życie wspólnoty. Teraz do tego grona doszły osoby młodsze, często mężczyźni. Oni zakładają te nowe typy organizacji, o bardziej sprofilowanym charakterze – o organizacjach wiejskich opowiadają Marta Szymczyk i Monika Słotwińska-Łychota z Fundacji Wspomagania Wsi, która właśnie obchodzi 30-lecie działalności.
Dorota Setniewska, ngo.pl: – Od lat pracujecie z organizacjami, działającymi na terenach wiejskich. Jest coś takiego, jak typowa wiejska organizacja? W odróżnieniu od miejskiej?
MonikaSłotwińska-Łychota: – Raczej dzieliłabym organizacje na małe i duże, lub ze względu na zasięg: mniej lokalne, bardziej lokalne i ogólnopolskie. Te bardzo lokalne często działają w bardzo małych środowiskach i to, jakie są, zależy od osoby, która jest liderem. Chociaż ja tego słowa nie lubię.
Reklama
Animator to lepsze słowo?
M. S.-Ł.: – Tak: animator, moderator. Utarło się myślenie, że lider to ktoś, kto ciągnie resztę. A moderator czy animator zaszczepia ideę działania. I to fajnie gra. Jest taka wieś podmiejska, Trygort, której część mieszkańców jest tam od lat, a część sprowadziła się niedawno czy to z pobliskiego Węgorzewa, czy to z dalszych części kraju. Jeśli to się dobrze zorganizuje, to wszyscy potrafią współpracować i korzystać ze swoich zasobów. Tam w taki właśnie sposób myślą. Założyli stowarzyszenie i świetnie to działa.
Czym się zajmują?
M. S.-Ł.: – Wszystkim. Zadbali o plażę, mają czysto, jest tam stojak z gazetami. Wyremontowali też własnymi siłami świetlicę wiejską.
Tym właśnie najczęściej zajmują się wiejskie organizacje? Poprawą życia mieszkańców?
M. S.-Ł.: – Tak, i budowaniem więzi społecznych. Często problemem na wsi jest to, że ludzie zamykają się w swoich domach. We wsi Wronki, w warmińsko-mazurskim, zaczęło się od wyciągania ludzi z domów. Najpierw ludzi starszych. Zaczęto zbierać opowieści mieszkańców, ich historie, zarówno te znalezione w materiałach historycznych, jak i te zapamiętane przez starszych mieszkańców. Na słupkach zamontowano tabliczki z QR kodami. Skanując znak graficzny, odsłuchujesz historie nagrane przez mieszkańców i ludzi związanych z tą wsią. Taka aplikacja na telefon, prosta w obsłudze – i możesz usłyszeć historię miejsca, w którym jesteś. Stare historie i opowieści w nowej, wirtualnej przestrzeni.
Marta Szymczyk: – Wrócę jeszcze do pytania o typową wiejską organizację. Uważam, że nie da się stworzyć jednego profilu wiejskiej organizacji, bez brania pod uwagę uwarunkowań poszczególnych regionów. Ważna jest historia ruchów społecznych na tym terenie. Tradycyjna obecność Kół Gospodyń Wiejskich i Ochotniczych Straży Pożarnych. Ważna jest demografia. Jak się weźmie pod uwagę, że społeczny krajobraz wsi jest bardzo zróżnicowany, to wyłania się bardzo dużo typów organizacji.
Stowarzyszenia, o których mówi Monika, te, które zaspokajają potrzeby mieszkańców – taki model nadal działa, ale pojawiają się nowe typy organizacji. Na przykład taki, w którym działają młode osoby. Cele takich organizacji też są inne, na przykład związane z rozwojem ekonomicznym miejsca, rozwojem agroturystyki. Powstają stowarzyszenia, które spinają różne prywatne inicjatywy, one inwestują także w „miejsca niczyje” – plaże, ścieżki rowerowe.
Kolejny typ to organizacje typowo męskie – klubu wędkarskie czy sportowe. Do pewnego stopnia są samowystarczalne, więc my, jako organizacja wspierająca, trochę nie mamy ich na oku. One służą głównie swoim członkom.
M. S.-Ł.: – Tymczasem same OSP bardzo się zmieniają. Już nie są takie męskie, działa coraz więcej kobiet, coraz częściej pełnią rolę ośrodków kultury. Nie tylko OSP, w ogóle organizacje ewoluują, często zaczynają od małych działań, organizacji jakiegoś święta, potem się uczą pozyskiwać większe środki i zaczynają robić coś więcej, działać na szerszą skalę.
A motywacja? Dlaczego ludzie zakładają organizacje na wsi?
M. Sz.: – Bardzo różne. Pierwszy, oczywisty powód, to odpowiedź na potrzeby grup, drugi – pewnie rzadszy – to opozycja lub grupa nacisku wobec lokalnej władzy. Dla młodych liderów to trochę sprawdzian, czy uda im się pociągnąć za sobą innych.
Inny typ to organizacje zakładane przez ludzi kierujących się własną pasją, na przykład miłością do książek czy do poezji. Z tego hobby tworzą bardzo małą organizację, ale ubarwiającą koloryt lokalny, przyciągający jakąś grupę osób.
A jeśli chodzi o tych liderów, albo – jak woli Monika – animatorów, czy tu obserwujecie jakąś zmianę?
M. S.-Ł.: – W ostatnim roku obserwuję mniejszą aktywność nauczycieli. Ale poza tym jest 150 różnych ich typów, podobnie, jak organizacji.
M. Sz.: – Ja obserwuję pewną zmianę. Kiedyś typową osobą, działającą społecznie na wsi była kobieta po 50. roku życia. To one często organizują święta lokalne, wokół tego kręci się życie wspólnoty. Teraz do tego grona doszły osoby młodsze, często mężczyźni. Oni zakładają te nowe typy organizacji, o bardziej sprofilowanym charakterze .
M. S.-Ł.: – Rzeczywiście, na warsztaty, które prowadzimy, od kilku lat zaczynają przyjeżdżać panowie. Teraz zaczyna być tak, że połowa grupy to mężczyźni. Kiedyś nawet był pan – przedstawiciel koła gospodyń wiejskich. Ale ludzi młodych zawsze jest niewiele.
Znacie takie organizacje, które realnie wpłynęły na życie mieszkańców, pozytywnie i w sposób trwały zmieniły okolicę?
M. S.-Ł.: – Trygort jest takim miejscem, ta wieś zmieniła się na różnych poziomach. Wykorzystali to, co było dostępne – budynek, jezioro. Wykorzystali bazę, którą mieli i zaczęli na niej budować. I zrobili to jako stowarzyszenie oraz jako sołectwo.
M. Sz.: – Do takiej zmiany potrzebny jest czas. A w stowarzyszeniach nie do końca rozwiązany jest problem sukcesji. Więc często działalność stowarzyszenia kończy się wraz z odejściem aktywnych osób. Poza tym działania i ich efekty niekoniecznie są kojarzone z organizacją – nawet jeśli to właśnie organizacja za tym stoi. Kiedy rozmawia się z ludźmi, mówią: tak, robimy, działamy. Ale dla nich formuła organizacyjna jest wtórna. To wcale nie musi być stowarzyszenie, mogą być po prostu grupą osób, którą coś łączy, która robi coś razem.
A jak widzicie przyszłość organizacji? Możecie puścić wodze fantazji…
M. Sz.: – W Marózie (od red. co roku w Marózie odbywa się Spotkanie Organizacji Wiejskich) zbieramy pytania o tematy na przyszłe spotkanie. Ewidentnie ważne są obecnie wybory samorządowe. I w ogóle relacje z władzami lokalnymi, w tym patrzenie im na ręce. Przyszłością jest koncentrowanie sią na obronie interesów mieszkańców. To zaangażowanie polityczne jest wyraźne.
Takie wiejskie watchdogi?
M. Sz.: – Tak, takie wiejskie watchdogi. Świadomość tej roli rośnie.
M. S.-Ł.: – Moim zdaniem pojawią się na wsi młodzi emeryci. Osoby, które już są na emeryturze, ale wciąż mają energię do działania. To już zaczyna być widoczne. A jeśli chodzi o dalszą przyszłość, to mogę raczej mówić o marzeniach. Moim marzeniem jest to, żeby ludzie potrafili ze sobą współpracować. Żeby im było dobrze ze sobą.
M. Sz.: – Ja bym chciała, żeby wieś potrafiła podtrzymywać poczucie wspólnoty. Żeby w perspektywie nieuchronnych zmian dotyczących demografii, rynku pracy, nie zanikła ta wartość. Może wtedy stowarzyszenia jako twory formalne nie będą potrzebne. W końcu na wsi ludzie zawsze potrafili się skrzyknąć i zrobić coś razem, jak była pilna potrzeba.
Marta Szymczyk
W Fundacji Wspomagania Wsi pracuje od 2006 roku; najczęściej w programach dotyczących edukacji finansowej dorosłych, edukacji dzieci i młodzieży, a także współpracy ze społecznością lokalną. Od 2008 współtworzy program Spotkań Organizacji Wiejskich w Marózie. Z wykształcenia psycholog, w praktyce – organizator z pasją obserwatora.
Monika Słotwińska-Łychota
Z Fundacją Wspomagania Wsi związana od 1998 r., w której miedzy innymi prowadziła konkursy dotacyjne opracowując ich główne założenia i przeprowadzając wstępną ocenę wniosków oraz organizując ich ewaluację. W ramach pracy w Fundacji zajmowała się także organizacją i koordynacją programów międzynarodowej wymiany młodzieży. Obecnie skupia się na działalności szkoleniowej FWW, wspierając przedstawicieli lokalnych organizacji pozarządowych i aktywnych grup społecznych, w zarządzaniu organizacją i realizowanymi przez nią projektami a w szczególności w pozyskiwaniu przez nich środków zewnętrznych z wykorzystaniem metody projektowej, budowie zespołów projektowych, komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej oraz promocji działań. Koordynuje również projekty związane z rozwojem edukacji finansowej Polaków.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.