Tym razem nie będą fotografować, ale opowieści o muranowskich kobietach ubiorą w komiks. - Nie ważne, czy umiesz rysować. Nie o to chodzi, bo tu nie liczy się wyłącznie sprawna kreska - przekonuje Asia Tomiak z UFY. Dziewczyny z kreatywnego kolektywu wracają do działania po dłuższej przerwie. Zapraszają wszystkie kobiety 55+ oraz te młodsze mieszkanki Muranowa do nowego projektu Warkocze M.
W maju zeszłego roku, na wystawie „My-Kobiety Muranowa” spędziłam ponad półtorej godziny. Nie tylko oglądałam zdjęcia zrobione przez kobiety po pięćdziesiątce, dla których był to często pierwszy kontakt z aparatem. Słuchałam historii o miejscach dla nich ważnych. Byłej siedzibie legendarnego Teatru STS, gdzie Wiesia chodziła na komplety tajnego nauczania. O Dworcu Gdańskim, gdzie jedna z uczestniczek po raz ostatni w 68 roku widziała swoich przyjaciół. Historii o muranowskim getcie i fascynacji Joli socrealistycznymi podwórkami. Było coś jeszcze, co mówiły mi wszystkie kobiety: – Co ja bym robiła? Telewizor przełączała w domu. – Otworzyłam się. – Te dziewczyny to są fantastyczne! Takie zdolne i tyle cierpliwości do nas mają.
„Te dziewczyny” to kolektyw UFA. Lokalne aktywistki, które zaproponowały muranowskim kobietom projekt fotograficzno-historyczny, zrealizowany w ramach konkursu "Seniorzy w akcji", organizowanego przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych "ę", przy wsparciu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Dzisiaj powracają z nowym projektem i zapraszają kolejne chętne. Wszystkie kobiety młode i przede wszystkim te, które ukończyły 55. rok życia. Bo to właśnie współpraca międzypokoleniowa jest jednym z najważniejszych komponentów samych "Seniorów w Akcji".
Już teraz wiadomo, że w kolejnej odsłonie muranowskich historii weźmie udział sporo uczestniczek z poprzedniego projektu, a samo planowane działanie jest niejako kontynuacją wcześniej zaszczepionej idei. – Mamy już sporo deklaracji uczestnictwa – cieszy się Asia Tomiak z UFY. – Rotujemy też przewodnictwo: panią Halinę Kowalską na miejscu koordynatorki zastąpi Jola Smykała. Ale bez obaw, jak zwykle u nas, wszystko opiera się na kolektywnej współpracy – zapewnia.
Historia splecione
Pomysł związany z komiksem, dziewczyny z UFY miały od dawna. – Od dziecka fascynują mnie komiksy, zajmowałam się tym hobbistycznie – mówi Asia Tomiak. Przy projekcie "My-Kobiety Muranowa”, pani Jola bardzo zaangażowała się w prace manualne i wszelkie działania plastyczne. Pomyślałam, że jako liderka w nowych działaniach będzie mogła rozwinąć się i automatycznie sprawdzić w nowej funkcji – dodaje. Co właściwie mają w planach? Oczywiście najbardziej interesuje ich sam proces tworzenia i zawiązywania więzi między kobietami, ale w założeniu finalnym powstać mają krótkie historyjki o muranowskich kobietach. Bohaterkach z przeszłości. Dlatego oprócz samych warsztatów komiksowych, do których prowadzenia zaproszono już rysowniczkę Olgę Wróbel i autorkę strony o kobiecych komiksach – Sylwię Kaźmierczak, będą proponowały wycieczki i wykłady o losach muranowskich kobiet. – Murarki odbudowujące dzielnicę po wojnie, Rachela Auerbach – to nasze wstępne pomysły – zdradza Asia.
Czy forma komiksu nie narzuca posiadania pewnych zdolności od samego początku? – Absolutnie nie! – przekonuje pomysłodawczyni Warkoczy M. – To nie jest projekt dla kobiet, które już umieją świetnie rysować, ale zdecydowanie dla wszystkich, które chcą nauczyć się nowej formy ekspresji – wyjaśnia i zachęca dalej Asia: – Komiks to nie tylko kreska narysowana cienkopisem. Może przybierać różne oblicza – zdjęcia, kolaże, wycinki. To opowiedziane historie liczą się w naszym projekcie najbardziej.
Tutaj przypominają mi się słowa seniorki Haliny Kowalskiej, opowiadającej swoje początki z aparatem fotograficznym dwa lata temu: „Ja nawet pionu utrzymać nie umiałam, proszę pani”. Zdjęcia, które oglądałam? Naprawdę bardzo dobre. I ten przykład pokazuje, że brak umiejętności plastycznych rzeczywiście nie musi stanowić przeszkody, by zgłosić się do projektu. Stąd właśnie Warkocze M. w nazwie. Bo kobiety współczesne mają przy pomocy rysunku spleść się w czasoprzestrzeni z bohaterkami przeszłości. Nawiązać z nimi kontakt i przez to wyrazić siebie. To nie idealnie nakreślony komiks ma stanowić o wartości przedsięwzięcia.
Bez dachu na projekt
Nie tylko pomysł komiksowy dziewczyny z UFY miały w głowach od dawna. Już sporo czasu temu zdradziły mi, że chcą zrobić też żeński chór. Dlaczego tak długo wstrzymywały się z realizacją? I tu zaczyna się już mniej kolorowa opowieść. Jak nazywa ją Asia: „Krótka historia z wątkiem kryminalnym”.
W swojej ostatniej siedzibie na Solidarności terminy na wydarzenia musiały rezerwować czasem z miesięcznym wyprzedzeniem. W tym samym momencie często trwały warsztaty z seniorkami, wystawa osób trans, a na górze spotkania kooperatywy spożywczej. Pomimo odrestaurowania na własną rękę, lokal był jednak ciemną piwnicą, w której temperatura potrafiła spaść do 13 stopni. Przy pracy z seniorkami albo organizacji poważnych debat to nie wyglądało dobrze. Poza tym sąsiedzi skarżyli się na hałas na dużych imprezach, więc z tych dziewczyny z UFY zrezygnowały. Tym samym skończyły się wpływy z darowizn przekazywanych na wejściu i zaczęły finansowe schody. Lokal, była hurtownia rajstop, wynajmowany był na preferencyjnych zasadach dla działalności kulturalnej. Pomimo kiepskich warunków, opłaty nie były wcale jednak takie małe - 3500 zł miesięcznie.
UFA wygrała organizowany przez Urząd Miasta konkurs ofert, zdobywając dotację pozwalającą na opłacenie całego czynszu w trakcie realizacji projektu, czyli przez 3 miesiące, od kwietnia do czerwca2010. – Niestety Urząd Miasta opóźniał podpisanie umowy na realizację projektu, umożliwiającej przekazanie dotacji, przy każdym kontakcie obiecując, że sprawa niedługo zostanie sfinalizowana – opowiada Asia. W czerwcu, z długiem wobec Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w wysokości dwumiesięcznego czynszu i brakiem nadziei, że kiedykolwiek dojdzie do podpisania umowy, dziewczyny zrezygnowały z lokalu. Ostatecznie urzędnicy podpisanie umowy zaproponowali we wrześniu 2010, czyli w momencie, w którym UFA od trzech miesięcy była już bezdomna.
Na zero
Dziś dziewczyny, dzięki wsparciu pojedynczych osób i źródeł pomocy z zagranicy spłaciły swój dług – 6200 zł. W międzyczasie zorganizowały pojedyncze akcje: Archipelag Muranów czy warsztaty szablonowe w Lublinie.
Ostatnio wygrały lokal w konkursie miejskim. Nie dość, że po ogłoszeniu wyników było włamanie, to pomieszczenie – mieszkanie na drugim piętrze w bloku. Nie nadawało się dla organizacji, która pracuje z seniorkami i czasem robi większe, głośne wydarzenia. – Bezdomne nadal jesteśmy, ale po wszystkich perypetiach powróciły nam chęci do działania. Choć zostało nas tylko pięć, mamy zapał, by lokal zdobyć i znowu aktywizować warszawianki – mówi Asia.
A więc zaczynają. Pierwsze spotkanie Warkoczy M, odbyło się w środę w Klubie na Andersa o 16. 30. Każde kolejne w czwartki o 17:00.
Źródło: inf. własna ngo.pl