Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Wiele NGO działa lokalnie, w osamotnieniu, bez wsparcia innych organizacji czy środowiska prawniczego. W efekcie godzą się na sytuacje, które stanowią dla nich zagrożenie. Trzeba ich bronić! – mówi Karolina Kędziora opowiadają o prowadzonym przez PTPA programie pomocy prawnej dla atakowanych NGO.
Ignacy Dudkiewicz: – Od jak dawna oferujecie pomoc prawną dla atakowanych organizacji pozarządowych?
Karolina Kędziora, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego: – Od kilku miesięcy.
Reklama
Skąd zatem ta idea?
K.K.: – Jest ona ściśle związana z tym, co się dzieje. Coraz częściej docierają do nas informacje o różnego rodzaju atakach na organizacje. Jako koordynatorzy prac Koalicji na rzecz Równych Szans, w której działa ponad sześćdziesiąt organizacji z całej Polski, działających na rzecz równości i wspierających różne grupy narażone na dyskryminację, nie jesteśmy przy tym skazani jedynie na medialne doniesienia. Same NGO zgłaszały się do nas, opowiadając o niepokojących sytuacjach i działaniach wobec nich. Zbadaliśmy więc ich potrzeby. Dowiedzieliśmy się, czego się najbardziej obawiają, jakie zagrożenia identyfikują, z jakimi sytuacjami się już spotkały i jak dotychczas na nie reagowały. Ta potrzeba nie jest wyssana z palca.
O jakich atakach mówimy?
K.K.: – Bardzo różnych. Poczynając od mowy nienawiści w Internecie aż po fizyczne ataki na siedziby lub działaczy i działaczki konkretnych NGO. Szczególnie narażone na przemoc wydają się obecnie organizacje działające na rzecz uchodźców oraz zajmujące się prawami osób LGBTQ.
K.K.: – Otóż to. Niektóre organizacje są w tej komfortowej sytuacji, że mają zaplecze prawne lub same zatrudniają prawników i prawniczki. Wtedy – jeśli podejmą taką decyzję – mogą same interweniować i się bronić. Ale to sytuacja luksusowa, w której znajduje się niewiele NGO. Właśnie dlatego postanowiliśmy pomagać organizacjom.
Bo jeśli tej pomocy będą pozbawione, nie będą się bronić w ogóle?
K.K.: – Często tak. Z naszego badania wynika, że organizacje nie spotykają się z atakami od miesiąca czy dwóch. Dostrzegają jednak, że nastąpiło ich nasilenie. Mimo to często nie podejmują działań. W dużej mierze dlatego, że nie mają ani swoich prawników lub prawniczek, ani pieniędzy na ich opłacenie.
Są też inne powody braku działań?
K.K.: – Jasne, że tak. Częstą przyczyną jest poczucie osamotnienia w lokalnej społeczności. Nie jest tak, że w każdym miejscu Polski istnieje wiele organizacji pozarządowych działających na rzecz równości. Wiele NGO działa lokalnie, w osamotnieniu, bez wsparcia innych organizacji czy środowiska prawniczego. W efekcie – nie widząc możliwości obrony – godzą się na sytuacje, które stanowią dla nich zagrożenie.
A sprawcy pozostają bezkarni…
K.K.: – I to jest kolejny poważny problem. W efekcie ataki często się powtarzają lub przybierają bardziej drastyczne formy. Dlatego trzeba bronić atakowanych NGO. Jako organizacja zrzeszamy wyłącznie prawników i prawniczki. Od lat zajmujemy się aktywizacją środowisk prawniczych po to, by bezpłatnie wspierały osoby doświadczające dyskryminacji. Dysponujemy siecią prawników w całej Polsce, którzy bezpłatnie reprezentują przed sądami ofiary dyskryminacji, prowadzą mediacje, przygotowują pisma procesowe… Pomyśleliśmy, że można ten sam mechanizm zastosować w stosunku do atakowanych organizacji.
Można te działania przełożyć jeden do jednego?
K.K.: – Nie do końca. Specyfika ataków na NGO jest inna niż dyskryminacji wobec poszczególnych osób. Niektóre z tych działań wprost wypełniają znamiona popełnienia przestępstwa. Ale mamy do czynienia również z innymi naruszeniami – na przykład dóbr osobistych. Zdarzają się również budzące wątpliwości działania ze strony administracji…
Na przykład?
K.K.: – Niektóre organizacje sygnalizują nam, że stają się obiektem nierównego traktowania ze strony władz – lokalnych lub państwowych. Dotyczy to na przykład różnego rodzaju administracyjnych utrudnień, które wydają się być związane z tematyką, jaką podejmuje dana organizacja, a która – na przykład ze względu na klimat polityczny – może wydawać się niewygodna dla władzy. Chodzi o dostęp do realizacji zadań publicznych, ogłaszanych konkursów, wynajmu lokalów na preferencyjnych warunkach, współpracy przy tworzeniu polityk publicznych… A przecież nie wszystkim organizacjom udaje się pozyskiwać znaczące środki niezależne od władz lokalnych.
Udaje się to raczej mniejszości…
K.K.: – Efekt jest taki, że doświadczone organizacje – niekiedy, jako się rzekło, samotnie działające na rzecz równości i praw człowieka w danym rejonie – mogą zniknąć. Wiele z nich nie prowadzi działalności dochodowej. Jeżeli zaczyna się je nieustannie kontrolować bez jasnego powodu – a i o takich praktykach słyszymy – ogranicza się im dostęp do konkursów czy innych grantów, to może to doprowadzić do zamknięcia przez nie działalności. Działalności potrzebnej i ważnej.
K.K.: – Tworzymy zespół prawników i prawniczek z różnych miejsc w Polsce. To istotne, bo czasami wsparcie wymaga pojawienia się gdzieś osobiście – w sądzie, na policji, na spotkaniu z organizacją. Dzięki wsparciu Fundacji Batorego możemy ich przeszkolić. Obecnie pracujemy z ponad dwudziestoma osobami – adwokatami, adwokatkami, radcami i radczyniami prawnymi czy prawnikami i prawniczkami konkretnych NGO. Przewidujemy cztery szkolenia, z których dwa już się odbyły – pracujemy z socjologami, z psycholożką, z prawnikami, prezentujemy specyfikę środowiska organizacji… Jedno ze spotkań odbędzie się również w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, by uczestnicy i uczestniczki mogli dowiedzieć się, jakie możliwości daje współpraca z RPO.
Który chyba dobrze rozumie wagę takich działań…
K.K.: – Po pierwsze, Adam Bodnar też jest prawnikiem. Po drugie, przez lata pracował w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, w której inicjował współpracę pro bono ze środowiskiem prawniczym. Po trzecie, świetnie zna środowisko organizacji pozarządowych. Kto może lepiej rozumieć, o co nam chodzi? Mam nadzieję, że osoby, które szkolimy, będą miały okazję się z nim spotkać osobiście.
Łatwo było znaleźć chętnych do udziału w projekcie?
K.K.: – Nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Część z tych osób już z nami współpracowała, ale pojawiły się również nowe twarze.
Szkolenia szkoleniami, ale działać trzeba już teraz.
K.K.: – Dlatego nie czekamy na ich koniec z interwencjami. Prowadzimy już kilka spraw. Nie wiem, czy wszystkie będą miały finał w sądzie – to indywidualna kwestia. Wszystkie działania podejmujemy w ścisłym kontakcie z samymi zainteresowanymi, którzy mogą się z różnych powodów wycofać w dowolnym momencie.
Jakie to sprawy?
K.K.: – Wspieramy działaczkę społeczną, przeciw której skierowana jest mowa nienawiści na jednym z portali społecznościowych. Pomagamy kilku organizacjom, które sprzeciwiają się listowi, które wysłało inne stowarzyszenie do wszystkich szkół w Polsce, w którym nawołuje się do tego, aby nie wpuszczać edukatorów antydyskryminacyjnych do szkół. Inna organizacja stała się przedmiotem zarzutów, jakoby rzekomo nawoływała do ataków na prezydenta… Sprawy są bardzo różne. Dlatego zachęcamy, by korzystać z naszej pomocy niezależnie od tego, w jaki sposób atakowana jest wasza organizacja. Nie będziemy nikogo nakłaniać do konkretnych działań. Ale pomożemy rozpoznać możliwości, służymy konsultacją i informacją. Kontakt z nami do niczego nie obliguje, a może pomóc.
Czy ataki medialne na NGO – ostatnio szczególnie silne – również warto wam zgłaszać?
K.K.: – Tak. Zajmujemy się również atakiem dziennikarza na aktywistkę działającą na rzecz praw kobiet. Kiedy mamy do czynienia z nieprawdziwymi bądź nierzetelnymi materiałami na temat NGO, również chętnie pomożemy.
Zgłaszają się do was zarówno pojedyncze osoby, jak i duże organizacje – jak w przypadku wspomnianej sprawy rzekomych ataków na prezydenta. Mówimy o Amnesty International – organizacji z międzynarodowym zapleczem, która z punktu widzenia większości NGO w Polsce jest gigantem…
K.K.: – Obniżenie się poziomu debaty publicznej w Polsce jest tak samo zaskakujące dla dużych, jak i dla małych. Z ust decydentów słyszymy obecnie wręcz nawoływanie do nienawiści w stosunku do różnych grup – etnicznych, rasowych, narodowych. Słyszymy wypowiedzi o charakterze homofobicznym bądź seksistowskim. Staje się to swego rodzaju przyzwoleniem na przekuwanie słów w czyny – również te niezgodne z prawem. Osoby, które dotąd nie odważyły się atakować fizycznie konkretnych ludzi, przestają się kontrolować.
Zniknęły hamulce?
K.K.: – Zmniejszył się strach przed odpowiedzialnością karną za podobne czyny. To efekt zmiany dyskursu. Panuje poczucie większego przyzwolenia na agresję i przemoc. Takie jest moje zdanie.
Czy to przyzwolenie widać również w działaniach wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania?
K.K.: – Docierają do nas takie sygnały. Policja nie chciała choćby przyjąć zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa od organizacji, która została fizycznie zaatakowana. Oczywiście – po interwencji się to udało. Ale widać czasem działania, które prowadzą do zniechęcania ofiar do reakcji. Wcześniej rzecz jasna też tak było. Ale przy obecnej atmosferze przedstawiciel organizacji może się czuć pewniej, jeśli pójdzie na policję z pełnomocnikiem procesowym. To jest to wsparcie, o którym rozmawiamy.
Czy fakt, że nawet duże organizacje szukają pomocy, świadczy o tym, że jako środowisko jesteśmy bezradni wobec takich sytuacji?
K.K.: – Na pewno nie przygotowaliśmy się na nie dostatecznie. Dotąd było ich znacznie mniej. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będzie taka potrzeba. Ale obecnie w szybkim tempie nadrabiamy braki. Nasze działania są tego przykładem. Ale mam na myśli również to, że atakowane organizacje są wspierane przez inne NGO, które okazują im solidarność. Oraz przez tych wszystkich prawników i prawniczki, którzy – mając mnóstwo innych zajęć – chcą im pomagać pro publico bono. A jest ich coraz więcej.
Musimy bronić organizacji działających na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji. To był zawsze temat – mniej lub bardziej – spychany na margines przez wszystkie ekipy rządzące. Jeśli NGO zabraknie lub zaczną się bać, ludzie doświadczający nierównego traktowania lub przemocy zostaną pozostawieni sami sobie. To organizacje są przy krzywdzonych, bitych, opluwanych i obrażanych. Państwo w tej sferze nie działało i nie działa wystarczająco. Dlatego jeśli przedstawiciele władzy uderzają w organizacje pozarządowe i dyskredytują je w oczach opinii publicznej, to mamy do czynienia z bardzo niebezpieczną, zatrważającą wręcz sytuacją. Trzeba się przed tym bronić.
Czy nie macie jednak poczucia, że porywacie się z motyką na słońce?
K.K.: – Słyszę to pytanie, od kiedy założyliśmy naszą organizację. Reagujemy na szereg zachowań o charakterze dyskryminacyjnym, które są powszechnie tolerowane i na które jest przyzwolenie społeczne. Powątpiewanie w sens naszej działalności to mój chleb powszedni. Ale przez te dziesięć lat, od których działamy, dokonała się realna zmiana. Widzę efekt naszej pracy. Dlatego nie zgodzę się na czarnowidztwo i przekonanie, że nic się nie da zrobić. Jeżeli jako środowisko organizacji pozarządowych będziemy działać razem i będziemy się wzajemnie wspierać, to mamy szansę efektywnie reagować na skierowane przeciw nam działania. Czasem będziemy bezradni wobec niektórych rozwiązań systemowych. Ale wciąż pozostanie nam wiele możliwości. Kto jak nie my, mamy wierzyć, że się da? Wierzę w prawo, choć mam też świadomość tego, że nie zawsze jest ono stosowane efektywnie. Co nie zmienia faktu, że trzeba działać.
Karolina Kędziora – jest Prezeską Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Radczyni prawna, certyfikowana trenerka antydyskryminacyjna. Certyfikowana trenerka Programu HELP (Human Rights Education for Legal Professionals) Rady Europy (2015). Członkini Komisji Praw Człowieka przy Krajowej Radzie Radców Prawnych. Autorka wielu publikacji na temat różnych aspektów dyskryminacji. Nominowana do nagrody Profesjonaliści Forbesa 2013, w kategorii radca prawny.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.