Most Krasińskiego. Fikcja partycypacji, kompromis organizacji
– O ile w dwie organizacje stosunkowo łatwo znaleźć porozumienie, o tyle przy większej ich liczbie mnoży się również liczba perspektyw i interesów. Ale warto działać razem, także w tak kontrowersyjnych dla mieszkańców kwestiach – o wspólnym stanowisku organizacji z obu stron Wisły odnośnie Mostu Krasińskiego, a także o jakości związanych z nim konsultacji opowiada Łukasz Fiszer ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Ignacy Dudkiewicz: – Jak doszło do tego, że w sprawie tak dzielącej mieszkańców różnych dzielnic, jak Most Krasińskiego, udało się opublikować wspólną listę postulatów podpisaną przez organizacje z obu stron Wisły?
A jednak zdecydowaliście się szukać kompromisu.
Ł.F.: – Jesteśmy ruchem ogólnomiejskim i chcemy reprezentować punkt widzenia mieszkańców wszystkich dzielnic. Szukaliśmy więc sojuszników na Targówku. Dostrzegliśmy możliwość porozumienia z Ruchem Sąsiedzkim – Targówek, Zacisze, Bródno. Spotkaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać.
Dlaczego akurat z nimi?
Ł.F.: – Zauważyliśmy, że są jedną z nielicznych organizacji na Targówku, która nie wypowiada się jednoznacznie przychylnie na temat Mostu Krasińskiego, dostrzegając rozmaite związane z nim problemy. To był dobry punkt startu.
Skoro mieszkańcom Targówka zależy przede wszystkim na możliwości szybkiego dotarcia do centrum, zaś żoliborzanom na ochronieniu charakteru dzielnicy przed ruchem tranzytowym, zaproponowaliśmy przemodelowanie projektu inwestycji w taki sposób, by służyła przede wszystkim transportowi publicznemu, ograniczając ruch samochodowy. Zaczęła się zarysowywać wizja, która byłaby do zaakceptowania dla mieszkańców obu stron Wisły.
Potem szukaliście kolejnych sojuszników?
Ł.F.: – Zaczęliśmy rozglądać się za kolejnymi organizacjami, które byłyby gotowe podpisać się pod wspólnym stanowiskiem. To był najtrudniejszy etap naszych prac. O ile w dwie organizacje stosunkowo łatwo znaleźć porozumienie, o tyle przy większej ich liczbie, mnoży się również liczba perspektyw i interesów. Każdy chciał coś dodać, odjąć czy przeformułować. Nie ze wszystkimi udało się dojść do porozumienia. Ostatecznie pod opublikowanym w pierwszym tygodniu stycznia oświadczeniem podpisało się pięć organizacji.
To i tak sporo.
Ł.F.: – Zwłaszcza w tak kontrowersyjnej dla mieszkańców kwestii. Oczywiście, że łatwiej było nam krytykować, niż szukać porozumienia. Ale warto działać razem. Było to dla nas wszystkich ciekawą lekcją kompromisu.
Teraz czas na kompromis z ratuszem?
Ł.F.: – O to może być trudniej. Trzeba podkreślić, że tym, co najbardziej nas bulwersuje, nie jest aktualny kształt realizowanego projektu, ale sposób, w jaki władze starają się go przepchnąć bez zważania na głosy mieszkańców. Z jednej strony zwołuje się kolejne posiedzenia „okrągłego stołu” w sprawie mostu, z drugiej jednak firma projektowa kosztem 6 milionów złotych cały czas prowadzi prace zmierzające do uzyskania pozwolenia na budowę. To nieakceptowalna kolejność działań.
Dlatego we wspólnym stanowisku apelujecie o wstrzymanie prac?
Ł.F.: – Jaki ten most by ostatecznie nie był, nie zgadzamy się na sytuację, w której konsultuje się inwestycję, równocześnie ją realizując. Ratusz powinien usiąść z mieszkańcami do stołu, wypracować spójną, akceptowalną dla różnych stron koncepcję i dopiero wtedy wznowić prace projektowe. Działanie w innej kolejności prowadzi do fikcyjnych konsultacji, fikcyjnej partycypacji i fikcyjnego wpływu mieszkańców na miasto.
Ale okrągłe stoły się jednak odbywają. Nic z nich nie wynika?
Ł.F.: – To się dopiero okaże. Obawiamy się jednak, że to, co zostanie wypracowane podczas konsultacji, zostanie jedynie częściowo wprowadzone w życie. Już teraz wiceprezydent Jacek Wojciechowicz przyznał, że wyniki prac konsultacyjnych zostaną przekazane firmie, która zdecyduje, co da się jeszcze zmienić. To oznacza, że o tym, czy postulaty mieszkańców zostaną zrealizowane, zdecyduje prywatna firma!
Spodziewamy się, że wtedy ratusz rozłoży bezradnie ręce i powie: „staraliśmy się, ale konsultacje się przeciągnęły – sami rozumiecie”.
W pana ocenie okrągłe stoły robią zatem za listek figowy?
Ł.F.: – Na każdym z tych spotkań mieliśmy wrażenie, że niezależnie od tego, co było mówione, ratusz robił później swoje. Niektórymi ruchami władz byliśmy też nieprzyjemnie zaskakiwani. Najlepszym przykładem może być pomysł badania opinii publicznej, który pojawił się bardzo niespodziewanie. Na drugim spotkaniu okrągłego stołu, na którym mieliśmy rozmawiać o tym, w jaki sposób i kiedy powinny odbyć się konsultacje, poinformowano nas, że zostanie przeprowadzony sondaż wśród mieszkańców. Pokazano nam pytania, ale na tyle późno, byśmy nie mogli już zbyt wiele w nich zmienić.
Co jest złego w pytaniu warszawiaków w ten sposób o zdanie?
Ł.F.: – Przede wszystkim wciąż nie wiemy, po co realizować dodatkowe badanie, skoro co pół roku odbywa się Barometr Warszawski, w którym pyta się mieszkańców również o priorytety inwestycyjne, czego im potrzeba oraz co im przeszkadza. Po drugie, wiele zależy od sformułowania pytań, które mogą być – i w tym wypadku w naszej ocenie były – tendencyjne.
To znaczy?
Ł.F.: – Jak odpowiedziałby pan na pytanie o to, czy w Warszawie jest za mało mostów?
Oczywiście, że tak.
Ł.F.: – Tak brzmiało pierwsze pytanie w badaniu. Jasne, że prawie każdy zgodzi się z takim stwierdzeniem – my też. Ale nie zapytano już o to, czy mostów jest za mało w dzielnicach południowych, czy północnych. Lub też, czy nie lepiej te środki przeznaczyć na budowę żłobków, szkół i przedszkoli. Główna oś sporu nie dotyczy przecież samej idei budowy mostu!
A czego?
Ł.F.: – Przede wszystkim priorytetu tej inwestycji nad innymi i kształtu dróg dojazdowych do przeprawy, tego, gdzie i w jakim stopniu zwiększy się ruch samochodowy, zwłaszcza tranzytowy.
Obawiam się, że wyniki tego badania będą teraz służyły jako pałka na protestujących, którym będzie się mówiło: „wy protestujecie, a przecież 80% warszawiaków chce mostu”. Tyle tylko, że wśród ankietowanych tylko 3% było mieszkańcami Żoliborza, a 7% mieszkańcami Targówka. Ratusz robi podobne badania wtedy, kiedy spodziewa się, że wyniki będą po jego myśli.
Równocześnie wciąż antagonizując mieszkańców?
Ł.F.: – Władze zdecydowanie przyczyniły się do powstania konfliktu między mieszkańcami obu stron Wisły, w efekcie którego mieszkańcy Żoliborza otrzymali łatkę osób, które najchętniej odgrodziłyby się od reszty Warszawy. Przepychanie swoich pomysłów za wszelką cenę prowadzi, jak widać, nie tylko do skłócenia organizacji czy grup mieszkańców z ratuszem, ale również do napięć wewnątrz społeczności.
Co paradoksalnie skłoniło was do współpracy…
Ł.F.: – Chcieliśmy pokazać, że to mogło i wciąż może wyglądać inaczej. Że gdyby proces projektowania inwestycji był inaczej poprowadzony, to tych konfliktów można byłoby uniknąć. Że to nie mieszkańcy, ale ratusz odpowiada za konflikt pomiędzy Żoliborzem a Targówkiem. A interesy wszystkich dałoby się pogodzić.
Które postulaty mają szansę zostać wprowadzone w życie?
Ł.F.: – Do końca nie wiadomo. Zapowiedziano, że po stronie żoliborskiej ulica Krasińskiego zostanie zwężona. Obiecano również – co jest głównym postulatem mieszkańców Targówka – że inwestycja nie zakończy się na przerzuceniu mostu na Żerań, ale że cała inwestycja zostanie przeprowadzona jednocześnie. Mamy też bardzo mgliste obietnice dotyczące mniejszej interwencji po stronie praskiej, co mogłoby chociażby prowadzić do ocalenia skweru przy ulicy Kotsisa na Śliwicach. Ciągle jednak brakuje konkretów.
A co z postulowanymi przez was udogodnieniami dla komunikacji miejskiej, pieszych i rowerzystów?
Ł.F.: – Jasno zapowiedziano, że projekt samego mostu nie zostanie już zmieniony, więc co do tego nie mamy złudzeń. Będziemy jednak bacznie obserwować sytuację, bo diabeł często tkwi w szczegółach. To, czy przejście dla pieszych będzie w tym, czy w innym miejscu, może mieć kluczowe znaczenie dla tego, czy będzie to przeprawa przyjazna dla innych uczestników ruchu niż kierowcy samochodów.
Tych szczegółów będzie sporo. To największa po metrze jednostkowa inwestycja, którą ratusz chce w najbliższych latach zrealizować. Nie jest zresztą dla nas jasne, dlaczego właśnie teraz i właśnie tę inwestycję wyciągnięto z „zamrażarki”. Nasza ocena priorytetów inwestycyjnych jest inna niż ratusza.
To znaczy?
Ł.F.: – Wydaje się, że absolutnym priorytetem inwestycyjnym jest dokończenie tak zwanej obwodnicy śródmiejskiej po stronie praskiej. Niedawno ruszył przetarg na projekt jej kolejnej części – od ronda Wiatraczna do ulicy Radzymińskiej. Ciągle jednak brakuje pieniędzy na jej kompletne dokończenie. Można byłoby też przeznaczyć te środki na przyspieszenie budowy metra na Targówku. Na realizację czeka też wiele inwestycji tramwajowych – w tym ta być może najpilniejsza, a więc połączenie metra Wilanowska z zagłębiem biurowców na Służewcu. Kolejną pilną kwestią jest budowa tuneli pod liniami kolejowymi w dzielnicach południowo-wschodnich: w Rembertowie i Wawrze, gdzie na przejazdach naziemnych ludzie tkwią w korkach, a przez które karetki nie mogą dojechać do chorych.
Może władze spodziewały się, że akurat budowa mostu nie wzbudzi kontrowersji…
Ł.F.: – Na pewno nikt nie chciał celowo wywoływać kryzysu. Ratusz zapewne liczył, że projekt przejdzie bez protestów. To jednak typowy przykład na to, w jak nieprzemyślany sposób realizuje się w Warszawie inwestycje infrastrukturalne. Oczywiste jest, że połączenie dzielnic mostem to pozytywny cel. Ale włodarzom nie przychodzi do głowy, żeby najpierw spytać mieszkańców o szczegóły, o to, czego potrzebują, a czego się boją.
Myśli pan, że wynika to z utartych schematów myślowych?
Ł.F.: – W Warszawie pokutuje przekonanie, że im większą inwestycję się zrealizuje, im więcej betonu się wyleje, im więcej pasów ruchu powstanie, tym mieszkańcy będą bardziej zadowoleni. To myślenie rodem z lat 70. ubiegłego wieku.
Wróćmy do kompromisu. Co dalej z waszym porozumieniem? Będziecie nadal współpracować?
Ł.F.: – Zbliża się etap konsultacji, które będą się odbywać równolegle na Pradze, Żoliborzu i Targówku. Będziemy się wzajemnie informować o tym, jak przebiegają. Jeżeli nastąpi coś, w wyniku czego będzie trzeba wszczynać alarm, oczywiście to zrobimy. Jeżeli będzie trzeba znowu przemówić jednym głosem, to przemówimy. Wspólne stanowisko wielu organizacji trudniej przemilczeć. Dlatego ten kompromis jest tak cenny.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych. Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23