Mokotowskie biblioteki nie kupują nowych książek. W 2013 roku zabraknie środków na prenumeraty czasopism oraz działalność edukacyjno-kulturalną. Biblioteki rezygnują z pracy emerytów i skracają godziny otwarcia. Mieszkańcy obawiają się najgorszego - likwidacji. W ramach protestu piszą list do burmistrza dzielnicy.
– Poszłam do mojej biblioteki i dowiedziałam się, że skrócono godziny otwarcia – opowiada Barbara Maciejewska-Udziela, mieszkanka Mokotowa, która zainicjowała akcję zbierania podpisów pod listem do burmistrza dzielnicy. – To dla nas naprawdę duże utrudnienie. Wielu mieszkańców traktuje biblioteki jako źródło wszelkiej informacji, miejsce spotkań z ciekawymi ludźmi, a także – dzięki przyjaznej postawie pracujących tam osób – miejsce, w którym można opowiedzieć o sowich problemach – żali się mieszkanka Mokotowa. – Dodatkowo nie ma pieniędzy na nowe książki. Jeśli ta sytuacja szybko się nie zmieni, nasze biblioteki stracą na swojej atrakcyjności.
Zbiorowy list to protest wobec obecnej sytuacji bibliotek. Początkowo, podpisy pod petycją zbierano w bibliotece przy al. Niepodległości 19. Z czasem podobne listy umieszczono w pozostałych publicznych bibliotekach Mokotowa. – W ciągu miesiąca udało nam się zebrać około 3200 podpisów. Wczoraj dostarczyłam je osobiście do sekretariatu burmistrza – relacjonuje Barbara Maciejewska-Udziela.
„Jest ciężko!”
To zdanie, niczym mantrę, powtarzają mokotowscy bibliotekarze. – Nasza placówka była czynna od 10 do 19. Teraz wypożyczamy książki tylko przez pięć godzin – żali się Piotr Domitrz, kierownik Biblioteki Publicznej przy al. Niepodległości 19. – Nasi czytelnicy obawiają się, że za dwa, trzy lata biblioteka zostanie zamknięta
Placówka pana Piotra to nie jedyna biblioteka, którą objęły zmiany. – Nowe godziny to dla naszych czytelników duże utrudnienie – mówi Elżbieta Bednarek, kierownik Biblioteki Publicznej przy ul. Bonifacego 90. – Wypożyczamy książki od 14 do 19. Wyjątkiem są środy, kiedy zaczynamy przed południem. To duże utrudnienie w szczególności dla osób starszych oraz tych, którzy pracują popołudniu. Tym ludziom został tylko jeden dzień w tygodniu, w którym mogą nas odwiedzić.
– Budżet mokotowskich bibliotek na przyszły rok jest zdecydowanie mniejszy od obecnego, w związku z czym musimy na czymś oszczędzać – wyjaśnia Elżbieta Frankiewicz, zastępca dyrektora Bibliotek Publicznych w Dzielnicy Mokotów. – Musieliśmy zrezygnować z pracujących u nas emerytów. Mamy mniej rąk do pracy, zmniejszyliśmy więc godziny otwarcia bibliotek. Część mokotowskich placówek pracowała dotychczas na dwie zmiany. Teraz pracuje już tylko jedna zmiana, w efekcie czego biblioteki czynne są przez pięć godzin. Ja wiem, że to jest uciążliwe dla czytelników, ale my nie mamy innego wyjścia – dodaje dyrektorka.
Wegetacja w oczekiwaniu na koniec kryzysu
Skrócone godziny to nie jedyny problem mokotowskich bibliotek. Brakuje również środków na zakup nowych książek. Jeszcze w 2005 roku nakłady na ten cel wynosiły 1 mln 470 tys. zł, w 2010 – 1 mln 35 tys. zł, a rok później – 375 tys. zł. Poważne problemy zaczęły się jednak na początku bieżącego roku. Budżet mokotowskich bibliotek został ponownie zmniejszony – tym razem o milion złotych. Biblioteki musiały znacznie ograniczyć zakup nowości wydawniczych. Ratunkiem okazała się dotacja z Biblioteki Narodowej (35 tys. zł), dotacja z dzielnicy (15 tys. zł), darowizny od czytelników (30 tys. zł), a także środki pochodzące z kar za przetrzymywanie książek (20 tys. zł). – Te kwoty to jednak naprawdę niewiele. Potrzeby wszystkich 25 filii są znacznie większe – przekonuje Hanna Matyjasiak, główna księgowa mokotowskich bibliotek.
Potwierdza to Elżbieta Bednarek z Biblioteki Publicznej przy ul. Bonifacego 90. – W tym roku nasz budżet na nowe książki wynosił zaledwie 1500 zł. Dla biblioteki to naprawdę bardzo mało. Brakuje też pieniędzy na inne rzeczy, np. na nowy sprzęt komputerowy. Właśnie mamy awarię sieci komputerowej i chwilowo nie możemy wypożyczać książek. Nasi czytelnicy są na szczęście bardzo wyrozumiali – dodaje Elżbieta Bednarek. – Wiedzą, że jak wzajemnie sobie nie pomożemy, to biblioteka zostanie zamknięta, a my zostaniemy zwolnieni.
Przyszły rok będzie szczególnie ciężki. Planowany budżet mokotowskich bibliotek został pomniejszony o kolejne 700 tys. zł. Zabraknie więc środków nie tylko na nowe książki, ale także na prenumeraty czasopism oraz działalność edukacyjno-kulturalną. – Wegetujemy i czekamy na koniec kryzysu – podsumowuje Hanna Matyjasiak. – W tej chwili mamy środki jedynie na pensje dla pracowników oraz na zapłatę rachunków. – Żyjemy nadzieją na poprawę sytuacji finansowej oraz na przywrócenie dwuzmianowego systemy pracy dużych filii – dodaje Elżbieta Frankiewicz.
Biblioteki liczą na czytelników
„Drodzy Czytelnicy! W związku z całkowitym brakiem funduszy na zakup książek w bieżącym roku biblioteka chętnie przyjmie dary książkowe. Będziemy również wdzięczni za dobrowolne wpłaty pieniężne, które umożliwią nam zakup nowych książek.” – To treść ogłoszenia, jakie wisi tuż przed wejściem do placówki przy Wiktorskiej 10. – Prosimy o pomoc czytelników i na szczęście wyczuwamy pewną mobilizację – mówi dyrektorka mokotowskich bibliotek. – Najsolidniejsi są emeryci, a więc ta najbiedniejsza grupa społeczna. Wielu z nich systematycznie przekazuje niewielkie kwoty na nowe książki. Z drugiej strony są też czytelnicy roszczeniowi, którzy wychodzą z założenia, że skoro płacą podatki, należą im się nowości – opowiada Elżbieta Frankiewicz.
Naszą rozmowę przerywa telefon. Dzwoni czytelnik, który chce podarować bibliotece książki. – Takie telefony nie zdarzają się codziennie. Najwięcej jest ich w okolicach świąt, kiedy ludzie robią porządki. Często dostajemy także księgozbiory po zmarłych, czasem są to naprawdę dobre kolekcje – opowiada Elżbieta Frankiewicz. – Ostatnio udało nam się pozyskać księgozbiór liczący 1500 pozycji po zmarłym mecenasie. To był bardzo dobry księgozbiór. Jedną trzecią książek wprowadziliśmy do naszej czytelni naukowej. Pozostała część uzupełnia zbiory innych filii. Jednak nie wszystkie książki przyjmujemy – zastrzega dyrektorka. – Część z nich po prostu już mamy. Nie przyjmujemy też książek zniszczonych, ponieważ czytelnicy nie chcą ich później wypożyczać.
Źródło: warszawa.ngo.pl