Rankingi mają to do siebie, że zazwyczaj wszyscy krytykują ich arbitralność, a jednocześnie nie mogą powstrzymać się, aby wczytywać się w nie niczym w samą prawdę objawioną. Współcześnie, gdy jedną z mód intelektualnych są big data – organizowanie i analizowanie wielkich zbiorów automatycznie generowanych informacji cyfrowych – zdaje się, że zmierzyć i poukładać w tabelce można wszystko. Dlatego tym ciekawszy zdaje się nowy raport „Miasta obywatelskie” przygotowany w ramach projektu badawczego Europolis. Autorki i autorzy postanowili bowiem spróbować zmierzyć coś, co zmierzyć wcale nie łatwo – obywatelskość polskich miast.
Czym jest owa obywatelskość? W socjologicznej perspektywie najłatwiej ująć ją jako poziom kapitału społecznego w danym mieście (aktywności, ufności, zaangażowania obywatelek i obywateli) połączony ze zdolnością do jego spożytkowania (łatwością organizowania się, działania i współtworzenia polityki).
Najbardziej i najmniej obywatelskie miasta
Wciąż brzmi zawile? Miasta obywatelskie – według kryteriów raportu – wyróżniają się kilkoma cechami. Mieszkanki i mieszkańcy biorą udział w lokalnych inicjatywach. Czy to charytatywnych, społecznikowskich i obywatelskich, czy ruchach protestu i wspólnotach religijnych. Należą do klubów i stowarzyszeń. W mieście obywatelskim wysoka jest frekwencja wyborcza i poziom zaufania do instytucji. Zaufanie zresztą należy tu rozumieć jak najszerzej: „do przedstawicieli lokalnych władz i do siebie nawzajem, o ich skłonność do nieodpłatnej pracy na rzecz lokalnej społeczności i finansowego wsparcia działających na jej rzecz organizacji, a nawet do ofiarowania tego, co najcenniejsze w postaci honorowego krwiodawstwa”.
Są też kryteria, które zależą od lokalnych władz. Aby wykazać się obywatelskością, powinny realizować budżet partycypacyjny, a jeszcze lepiej, aby za jego pomocą mieszkanki i mieszkańcy mogli dysponować jak największym kawałkiem miejskiej kasy. Co więcej, miasta (czyli władze) powinny udostępniać możliwie dużo informacji publicznie i skutecznie komunikować się z lokalną społecznością.
Autorki i autorzy raportu pozbierali dostępne dla wszystkich miast na prawach powiatu dane dotyczące powyższych kategorii, m.in aktywności w wyborach, wskaźników zaufania społecznego, partycypacji w organizacjach społecznych czy udziału w demonstracjach. Uśredniony wynik z pięciu osobnych subrankingów dotyczących odrębnych mierników obywatelskości (od 1 do 100 punktów) pozwolił wytypować najbardziej i najmniej obywatelskie miasta.
Warszawa na podium
Dlaczego Warszawa jest, zdaniem autorów raportu, miastem obywatelskim? Niestety, najwięcej dowiadujemy się z samych wskaźników, bo wyczerpującej odpowiedzi czy detalicznego omówienia akurat warszawskiego przypadku brakuje.
W każdej z kategorii – udziału w organizacjach, klubach i stowarzyszeniach; zaangażowania w życie publiczne; rozpowszechnienia postaw obywatelskich – Warszawa wypada wysoko, nawet jeśli w żadnej z nich nie wygrywa.
Nie trzeba jednak chyba szklanej kuli, żeby stwierdzić, że stołeczny status Warszawy zdecydowanie gra na jej korzyść. „Miasta obywatelskie” pokazują bowiem, że o pozycji w rankingu decydują także takie zmienne jak ulokowanie danego miasta w ramach aglomeracji, obecność „inkubatorów” działania jak ośrodki akademickie, obecność ruchów miejskich i organizacji obywatelskich, liczba ludności i (choć tego autorzy raportu nie stwierdzają wprost) do pewnego stopnia ich zamożność.
Obywatelskość Warszawy jest zatem z pewnością zasługą mieszkańców i polityki władz samorządowych, ale także centralizacji. Choćby z powodu tego banalnego faktu, że to w Warszawie swoje siedziby mają największe krajowe i międzynarodowe organizacje pozarządowe, tu mieszczą się ambasady i think-tanki polityczne, a także najwyższe władze państwowe i kościelne, wysoka aktywność obywatelska nie może być zaskoczeniem. Ale dla porządku należy dodać, że to nie Warszawa, a Rzeszów może pochwalić się najwyższym odsetkiem uczestnictwa w klubach, organizacjach i stowarzyszeniach.
Owszem, centralizacja sprzyja tak mocnej pozycji Warszawy – co jest nieco paradoksalne, biorąc pod uwagę, że mierzona raportem obywatelskość dotyczy aktywności lokalnej i relacji mieszkańcy-samorząd, ale zarazem, szereg inicjatyw oddolnych i obywatelskich nacisków na władzę uczyniły w ostatnich latach z Warszawy miasto głębszej partycypacji, szerszego aktywizmu i żywej inicjatywy społecznej.
Z jednej strony samorząd wprowadza rozwiązania aktywizujące i promujące współudział mieszkańców w rządzeniu, jak budżet partycypacyjny, z drugiej jednak – nie jest jedynym motorem aktywności i organizatorem życia społecznego. Warszawska kultura, aktywizm i przedsiębiorczość nie „wiszą u klamki” miejskich włodarzy, co bywa w Polsce problemem nawet tych miast, które cieszą się renomą najważniejszych ośrodków kulturalnych i społecznych w swoich regionach. Autorzy raportu zwracają też uwagę na stołeczny program #Warszawa2030, chwaląc go za strategiczny cel „stworzenia odpowiedzialnej wspólnoty, czyli ukształtowanie kompetencji obywatelskich oraz społecznych zarówno mieszkańców, jak i urzędników”.
Obywatelskość w czasach wyborów
Raport prowokuje jednak do postawienia jeszcze jednego pytania. Jak ma się obywatelskość miast – rozumiana tu wszak jednoznacznie pozytywnie jako otwartość, zdolność do współpracy i faktyczna samorządność – do „twardej” polityki, szczególnie w świetle nadchodzących wyborów samorządowych? Można przecież pokusić się o stwierdzenie, że nawet najbardziej obywatelskie miasto nie samą partycypacją żyje, a pewne czasem fasadowe mechanizmy – jak mnogość konsultacji czy „pokazowy” budżet partycypacyjny – dają pewną złudę rozwoju w miejsce ambitnej polityki społecznej czy inwestycji w infrastrukturę. Przecież obywatelska polityka Warszawy jest doceniana przez te same osoby i organizacje, które jednocześnie pozostają największymi krytykami ratusza, gdy idzie o kwestie reprywatyzacji, politykę przestrzenną i inwestycyjną.
Wszak to w Warszawie, jednym z najbardziej obywatelskich miast w Polsce, rozegra się zapewne niezwykle ostra kampania wyborcza, w której jednym z kluczowych kwestii będzie to, czy władze stolicy naprawdę słuchały swoich mieszkańców, a ci mieli równe szanse uczestnictwa we wszystkich przywilejach wynikających z mieszkania pod numerem kierunkowym 0-22.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Źródło: inf. własna [warszawa.ngo.pl]
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23