Bardzo ważne są dla nas inicjatywy związane z przeciwdziałaniem przemocy ze względu na płeć, edukacja antydyskryminacyjna i popularyzowanie metody WenDo – mówi Gocha Kulczycka, aktywistka, trenerka WenDo, współzałożycielka Stowarzyszenia Manufaktura Inicjatyw Różnorodnych.
Ewa Koza: – Trzy miesiące temu zakończyła się pierwsza edycja projektu „Mocniejsza”. Jaki był jego zasadniczy cel?
Gocha Kulczycka: – Stworzenie grupy wsparcia dla kobiet, które doświadczyły przemocy, i przestrzeni, w której będą mogły dzielić się doświadczeniami, w której będą decydowały o sobie i o tym, co wydarzy się w trakcie projektu.
Po spotkaniu inaugurującym, na którym pojawiły się potencjalne uczestniczki, dla tych, które zdecydowały się na udział, odbyło się dziewięć zaplanowanych spotkań oraz dwudniowe warsztaty WenDo.
Czym jest WenDo?
– To feministyczna metoda przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, która pokazuje, jak chronić własne granice. WenDo wzmacnia umiejętności związane z asertywną komunikacją i uczy konkretnych technik obrony fizycznych granic, zwiększa poczucie sprawczości i bezpieczeństwa. Pomaga odnaleźć siłę, uczy odzyskiwać głos i podejmować decyzje.
W całym projekcie „Mocniejsza” najważniejsze było stworzenie przestrzeni, która da możliwość dzielenia się doświadczeniami, szukania swoich rozwiązań wzmacniających, budowania poczucia własnej wartości i sprawstwa. Istotne było, żeby uczestniczki poczuły się w grupie na tyle bezpiecznie, żeby nie tworzyć presji zabierania głosu czy dłuższego wypowiadania się, jeśli nie miały takiej potrzeby.
Bardzo ważne było dla nas wdrożenie modelu pracy, który polega na wsłuchiwaniu się w potrzeby osób uczestniczących. Integracja pomogła lepiej się poznać i nabrać zaufania. Gdy uczestniczki się znają, jest mniej napięcia i mniejszy dystans, a gdy czują się swobodniej, łatwiej im się otworzyć. Taki rodzaj zajęć pomaga się lepiej skupić.
Wszystkie spotkania miały formę warsztatową?
– Tak. Była praca w mniejszych i w dużych grupach, były rozmowy i typowo warsztatowe ćwiczenia. Na jednym ze spotkań robiłyśmy motanki, czyli lalki intencyjne, znane też jako lalki słowiańskie – stosowane jako ludowa forma autoterapii. Spotkania, w trakcie których koncentrujemy się na tworzeniu, pozwalają na swobodniejszą wymianę myśli.
Wychodzimy z założenia, że tworzenie grupy daje możliwość budowania więzi. Biorąc pod uwagę to, jak w Polsce wygląda sytuacja kobiet doświadczających przemocy, moim marzeniem jest tworzenie takich przestrzeni. Bez oddolnych działań trudno będzie zaopiekować wszystkie osoby. To bardzo ważne, że kobiety mają możliwość uczyć się jak wspierać same siebie i siebie nawzajem. Niezwykle cenne jest poszukiwanie tego, co je wzmacnia, szukanie rozwiązań poprzez rozmowę i udział w ćwiczeniach. To daje nadzieję, że nowe, dobre schematy zostaną z nimi dłużej, że nie będzie to jedynie korzystanie z oferty projektu, ale nauka, jak sobie radzić na co dzień, żeby lepiej funkcjonować. Im uczestniczki lepiej się znały, tym szybciej pojawiała się w nich gotowość do prowadzenia głębszych rozmów.
Myślisz o kontynuacji czy raczej o kolejnej edycji?
– I o tym, i o tym. Żałuję, że projekt nie mógł trwać dłużej, bo chciałabym zbudować grupę, która będzie samodzielnie pracować, działać na zasadzie samograja, ale na to potrzeba więcej czasu i środków. Kluczowe byłoby zbudowanie na tyle stabilnej struktury, żeby odejście jednej czy dwóch uczestniczek – zwłaszcza bardzo aktywnych – nie spowodowało, że cała grupa się rozpadnie. Mocna więź, która może wytworzyć się w czasie, miałaby szansę przetrwać również bez osoby prowadzącej. Mam poczucie, że kobiety będą chciały się spotykać, bo będą czuły, że to im służy. Być może spotkania zmieniłyby formę, być może przeszłyby w wersję on-line, być może inną, ale grupa mogłaby przetrwać, a to byłoby największą wartością projektu „Mocniejsza”.
Nie sprzedajesz gotowych rozwiązań (śmiech).
– Bardzo tego nie lubię.
Nie lubię przekazywania rzekomo uniwersalnych metod radzenia sobie z tą czy inną trudnością. W projekcie nie było miejsca na powielanie sloganów czy zapewnianie, że coś na pewno zadziała, bo jak dotąd działało u wszystkich. Nie było sprzedawania sprawdzonych sposobów. Dziewczyny szukały własnych rozwiązań i wzajemnie się inspirowały.
Jestem głęboko przekonana, że każda z nas jest ekspertką w swojej sprawie i wie, co się u niej sprawdza. Każda osoba jest inna, dlatego tak ważne jest, żeby szukała swoich metod na czucie się bezpieczną i bycie w dobrostanie. Metod adekwatnych do potrzeb konkretnej osoby, a także sytuacji i okoliczności, w których obecnie funkcjonuje. Zależy nam, żeby kobiety mogły poczuć swoją siłę i niezależność.
Kto zgłosił chęć udziału w projekcie?
– Kobiety, które doświadczyły przemocy. W grupie były osoby w różnym wieku, na różnych etapach życia rodzinnego, zawodowego i społecznego. Wśród uczestniczek były panie, które zajmują się pracą w domu, jak i przedstawicielki różnych zawodów. Częścią grupy były osoby w kryzysie bezdomności.
Ważne było podkreślanie znaczenia siostrzeństwa i wspólnotowości. Czasem wystarczy podzielić się doświadczeniem, uwspólnić je, żeby mogło zadziałać terapeutycznie. Są sytuacje, w których rozmowa i świadomość bycia częścią grupy wystarczą. Nie zawsze jest konieczna konsultacja z psychoterapeutą, ale na jedno z pierwszych spotkań została zaproszona psycholożka. Zatrudniłyśmy ją jako osobę, która będzie prowadzić indywidualne terapie uczestniczek, które się na to zdecydują. Kilka pań skorzystało z tego rodzaju wsparcia.
Na jednym ze spotkań odbyły się warsztaty dotyczące dbania o mięśnie dna miednicy i połączenia emocji z ciałem. Rozmawiałyśmy o traumie zapisanej w ciele, bo doświadczenia przemocowe zostają ślad nie tylko w psychice, one odkładają się również w komórkach, dlatego warto łączyć samopoznanie z pracą z ciałem. Trudno wrócić do dobrej formy bez zadbania o te dwa komponenty: o ciało i umysł. Można spędzić wiele miesięcy, a nawet lat, siedząc na kozetce osoby, która zajmuje się psychoterapią, ale jeśli nie ruszymy ciała, efekt może nie być zadowalający. Uczestniczki miały możliwość skorzystania z prywatnych sesji u osteopatki. Wybrałyśmy osobę, która pracuje holistycznie – obok pracy z ciałem, daje przestrzeń do rozmowy.
Ważnym elementem projektu było ostatnie spotkanie.
– Bardzo nam zależało, żeby uczestniczki poczuły się docenione za swój wkład i udział w projekcie, dlatego zadbałyśmy o wyjątkową oprawę grudniowego spotkania. Był wspólny posiłek i przestrzeń do pobycia w luźniejszej atmosferze. Dziewczyny mogły skorzystać z kosmetyków kolorowych i według uznania – same lub z pomocą innych – zrobić makijaż. Miały też możliwość skorzystania z usług fryzjera. Wiele pań zaszalało z metamorfozą, było strzyżenie, czesanie, modelowanie. Zadbałyśmy o dobrze wyposażoną przenośną garderobę z kreacjami w przeróżnym klimacie. Dla chętnych były przebieranki, każda z pań mogła znaleźć coś, w czym czuła się dobrze, była sesja fotograficzna i pamiątkowe zdjęcie grupowe. Zależało nam na celebracji wspólnego doświadczenia.
Wiem, że poprosiłaś uczestniczki o podzielenia się wrażeniami z projektu. Co napisały?
– Ucieszyło mnie to, jak chętnie dzieliły się obserwacjami, wrażeniami, a nawet emocjami. Zaskoczyło mnie to, bo pamiętam, jak oszczędne były w słowach na początku. Przeczytam ci kilka informacji zwrotnych, które dostałyśmy:
„Przyszłam, bo doświadczyłam przemocy, wychodzę z dobrą energią i lepszym nastawieniem do ludzi”,
„Jestem osobą nieśmiałą, przyszłam, ale bałam się zabrać głos, w ogóle bałam się odezwać. Nie wiedziałam, jak rozpocząć rozmowę. Po kilku spotkaniach nabrałam odwagi, zaczęłam mówić, bez zastanawiania się nad reakcją, bez strachu, że zostanę wyśmiana. Poczułam się mocniejsza”,
„Nauczyłam się mówić: ‘Stop!’ i bronić – na zajęciach WenDo. Poznałam osoby, które mają podobne doświadczenia, problemy i obawy. Wychodzę silniejsza, z większą otwartością. Poczułam się doceniona. To bardzo miłe”,
„Przyszłam pełna obaw, wychodzę z wdzięcznością – dla prowadzącej i dla osób z grupy. To niezwykle cenne doświadczenie”,
„Zaskoczyło mnie, że Gocha pytała nas o zdanie, o nasze potrzeby. Na początku wydawało mi się to wręcz dziwne. Ona zadawała nam pytania, nie mówiła, co powinnyśmy robić czy mówić, nie próbowała za nas myśleć ani czuć”,
„Nie zawsze trzeba mieć ciastka, u nas największe wzięcie miały ogórki kiszone – śmiałyśmy się z tego na ostatnim spotkaniu, ale to prawda. Dobrze mieć prawo głosu. Dobrze móc powiedzieć, czego potrzebuję, co dla mnie najważniejsze. Za to jestem najbardziej wdzięczna”.
A ja jestem wdzięczna im wszystkim, za otwartość, za możliwość obserwowania zmian, które w nich zachodziły, i zmian, które zachodziły w grupie, za ich odwagę. To wzmacniające, gdy ma się okazję patrzeć na proces budowania kobiecej solidarności, więzi, zaufania, bliskości. Jest też we mnie duża wdzięczność dla Oli z naszego stowarzyszenia, która była obecna na wszystkich etapach tego przedsięwzięcia.
Projekt „Mocniejsza” jest najświeższym zrealizowanym przez Stowarzyszenie Manufaktura Inicjatyw Różnorodnych (MIR). Od czego zaczynałyście?
– Jesteśmy organizacją feministyczną – nasze podstawowe działania są skoncentrowane wokół przeciwdziałania przemocy ze względu na płeć, edukacji antydyskryminacyjnej, popularyzacji metody WenDo, wspierania osób wykluczanych i marginalizowanych, działań aktywistycznych i wspierania inicjatyw oddolnych.
Stowarzyszenie istnieje oficjalnie od 2016 roku, ale już wcześniej działałyśmy jako kolektyw i robiłyśmy różne rzeczy, na przykład drobne remonty, żeby pomóc samodzielnym matkom. Zamalowywałyśmy też nienawistne napisy na opolskich murach.
W ostatnim czasie MIR angażuje się również w działania na rzecz osób queerowych i społeczności LGBTQ+. We współpracy z Kulturą Równości zrealizowałyśmy Warsztaty Odwagi!, czyli dwudniowy trening samoobrony i asertywności dla osób LGBTQ+.
Dajemy wsparcie konkretnym, pojedynczym osobom, często są to te, dla których publikowanie wizerunku byłoby niewygodne, a nagłaśnianie tego, co robimy, nie jest naszym priorytetem. Zdajemy sobie sprawę, że gdybyśmy były bardziej nastawione na pokazywanie naszych działań, łatwiej byłoby nam uzyskiwać fundusze na kolejne projekty.
Jak się zaczęła przygoda MIR-u z Funduszem Feministycznym?
– Fundusz Feministyczny (FemFund) od początku był dla nas dużym wsparciem. To nie tylko kwestia grantów. Fundusz organizuje spotkania sieciujące, w ramach których miałyśmy możliwość poznawania ludzi i organizacji z całej Polski. Z częścią do dziś utrzymujemy kontakt. Są wśród nich Ciotki Klotki z Głuchołaz – staramy się być dla nich wsparciem w obszarze edukacyjno-feministycznym. Cieszę się, bo niedługo, jeszcze w marcu, jadę do nich z WenDo.
Czego dotyczył projekt, który MIR zrealizował z pierwszego grantu z FemFundu?
Był adresowany do kobiet osadzonych w zakładzie karnym w Opolu. Były spotkania, warsztaty WenDo, a także spektakl teatralny. Osadzone mogły spędzić cały dzień poza murami więzienia. Miały możliwość spotkania się z dziećmi. To był 1 czerwca, pamiętam, że w ramach projektu przygotowałyśmy prezenty dla najmłodszych.
Po sprawozdaniu i rozliczeniu grantu, FemFund zaprosił nas do dalszej współpracy, na kolejne trzy lata. Większość projektów zrealizowanych w ramach kontynuacji dotyczyła kobiet osadzonych w zakładach karnych. W drugim roku też zrealizowałyśmy warsztaty WenDo i razem z osadzonymi zrobiłyśmy mural na spacerniaku. Łącznie były trzy warsztaty WenDo, dwa spektakle, mural i pokaz prac plastycznych przygotowanych przez osadzone. Udało nam się sporo zrobić.
Choć dziś nie realizujemy razem żadnego projektu, jesteśmy w kontakcie, relacja z FemFudem jest żywa i wyjątkowo dla nas cenna.
Jakie są plany MIR-u na najbliższy czas?
– Jesteśmy w trakcie przygotowywania projektu cyrkowego dla osób z całej Europy. To będzie Feministyczno-Aktywistyczno-Queerowy Kolektyw Cyrkowy FAQ Cirkus Lab, który odbędzie się latem w siedzibie MIR-u, w naszej artystycznej stodole koło Opola. W minionym roku, we współpracy z Brokatową Wstęgą Mobiusa, realizowałyśmy Queerową Stodołę.
Mamy nadzieję, że zdobędziemy fundusze na realizację kolejnych edycji projektu „Mocniejsza”. Od początku bardzo ważne są dla nas inicjatywy związane z przeciwdziałaniem przemocy ze względu na płeć, edukacja antydyskryminacyjna i popularyzowanie metody WenDo, również dla osób w spektrum autyzmu.
Gocha Kulczycka – współzałożycielka Stowarzyszenia Manufaktura Inicjatyw Różnorodnych (MIR), członkini kolektywu Wypuszczone i grupy Autism WenDo. Aktywistka, feministka, trenerka WenDo, trenerka antywypaleniowa, antydyskryminacyjna i równościowa, edukatorka seksualna, facylitatorka dialogu publicznego. Zaangażowana w działania antyprzemocowe i ochronę praw człowieka. Rękodzielniczka, prowadzi autorską Pracownię Phenomeno. Fascynatka upcyklingu i zielarstwa.
Źródło: informacja własna ngo.pl