Zaczęło się od pewnej płyty kupionej w rodzinnym wielokulturowym Białymstoku oraz przyjaźni z senegalskim muzykiem Mamadou. Bez tego nie byłoby www.afryka.org a bez portalu nie powstałaby fundacja Afryka Inaczej. Emocjonalnie związany z Ghaną i Sudanem intensywnie szuka w tej chwili informacji o czarnoskórym aktorze, który grał w bardzo starym filmie „Cafe pod Minogą”.
Czym się zajmuje
– Ten projekt jest bardzo nowatorski – poleca. – Po raz pierwszy możemy czytać po polsku nie tylko o dramatycznych wydarzeniach w Afryce, ale przede wszystkim o pozytywnym jej obliczu.
Wspólnie zAfrykańczykiem Mamadou, z którym założył fundację, stale myśli nad nowymi projektami. Jest zadowolony z eventów zorganizowanych z okazji Dnia Afryki. Poza tym dla ambasady RPA wykonali serwis promujący mundial, a dla ambasady Angoli portal popularyzujący ten kraj w Polsce. – Obecnie pracujemy nad poradnikiem dla nauczycieli, jak mówić polskim dzieciom o dzieciach z Afryki. One naprawdę nie tylko biegają z bronią. Są po prostu dziećmi. Jest to projekt finansowany przez MSZ – zapowiada.
Dlaczego to robi
Kluczem otwierającym drzwi do Afryki okazała się pewna płyta. Kupił ją w rodzinnym Białymstoku w sklepie umiejscowionym w piwnicy prowadzonym przez dziennikarza z regionalnego radia. Był to Ali Farka Toure, bluesman z Mali. W ogóle gdyby nie wychowanie w wielokulturowym Białymstoku i wielokulturowym środowisku, to inaczej wyglądałoby jego życie. Nie wie jak. Wie na pewno, że ludzie z Kresów są bardziej otwarci na świat. Pojechał do Afryki z czystej ciekawości.Potem napisał pracę magisterską o Ghanie, studiując historię.
I tak zaczęła się pasja… Temat, który dostarcza bardzo wielu ciekawych wątków. Na Afrykę nie patrzy przez pryzmat wycieczek turystycznych, tylko fascynujących ludzi i ich niezwykłej kultury. To nie jest cepelia. Nie zalicza zabytków, tylko wczuwa się w rytm danego miejsca. Nigdy w Afryce nie widział słonia, żyrafy ani lwa. Zna: Sudan, Ghanę, Togo, Burkina Faso i Egipt. Chociaż ten kontynent jest daleko, stara się jeździć tam tak często, jak tylko jest to możliwe. Nie powie, że kocha Afrykę, bo nie jest egzaltowanym typem globtrotera. Kilka razy nabawił się malarii. Ale dla niego malaria to nie problem. – Przechodzę ją jak grypę. Niczym niezwykłym jest zachorować na malarię. Jej przeżycie nie jest niemożliwe. To kwestia wytrzymałości organizmu – tłumaczy. Dla rodziny takie potencjalnie niebezpieczne wyjazdy, nie były problemem, bo wcześnie zaczął ich do nich przyzwyczajać. Jeździł po Europie, potem Bliskim Wschodzie, z czasem coraz dalej i dalej…
Fundacja zaczęła się od przyjaźni. Przy okazji organizacji pewnej imprezy Paweł poznaje senegalskiego muzyka Mamadou. Dołącza do nich grafik Mateusz Kasprzak, kolega Pawła jeszcze z liceum. Wspólnie tworzą serwis afryka.org, a na jego bazie powstaje potem Fundacja „Afryka Inaczej”. – Każdy ma jakieś hobby, moim jest Afryka. Bardzo mnie zajmuje – podkreśla. – Wymaga bardzo dużo samozaparcia. Zamiast przy piwie oglądać mecz z kolegami, siedzę przed komputerem i robię sobie codzienny przegląd afrykańskiej prasy.
Wychodzi z założenia, że wszędzie ludzie są tacy sami, mimo odmiennych kolorów skóry. Nacisk kładzie na to, że wreszcie Polacy i Afrykańczycy wspólnie mówią o Afryce. Stephano z Tanzanii, Cathrine, córka Kongijczyka i Polki, Pedro z Angoli – to oni mają głos. Chce pokazać dwa oblicza Afryki, to tradycyjne oraz to współczesne: bębny i nigeryjski hip-hop. Pracuje u podstaw w Polsce. Mówi, że Afryka po prostu jest, bo Polaków im coś jest dalej, tym mniej obchodzi.
Afryka do tej pory kojarzy się ze Stasiem i Nel. – Nie mam o to pretensji do Sienkiewicza – śmieje się. – Ale warto przeczytać coś jeszcze innego, co da inny pogląd na ten kontynent, bo inaczej ukazuje się stereotypowy obraz biednego Kalego, który jest niespełna rozumu, co nie jest prawdą. „W pustyni i w puszczy” wpisywało się w nurt XIX-wiecznego pisarstwa, ale teraz powinniśmy mieć dostęp do bardziej współczesnej literatury. Alain Mabanckou, Mia Couto, Wole Soyinka i wielu innych pisarzy, którzy pochodzą z Afryki. Są wśród nich nobliści.
O fałszywy obraz Afryki obwinia także media. – Są zainteresowane tylko i wyłącznie krwią – wzdryga się. – O Afryce najlepiej w Polsce pisze dziennikarz Wojciech Jagielski, który życzliwie kibicuje naszej Fundacji. Użyczył też nam swoich tekstów. Pisze o faktach i ich nie wyolbrzymia. Jest prawdziwym reporterem.
Kiedyś do kolegi z Angoli, ktoś powiedział: a wy jecie rękami, on wtedy odpowiedział: bo to wygodne, a to, że wymyśliliście widelce, to wasz problem. – I tak należy patrzeć na Afrykę – akcentuje.
Największy sukces
To, że afryka.org i Fundacja potrafią przełamywać wiele stereotypów na temat Afryki.Że po prostu wiele się dzieje. – Mam bardzo osobiste podejście do tego, co robię w ramach projektu afryka.org i Fundacji – podkreśla.
Największa porażka
Porażka jest wtedy, kiedy nie może zrobić się tego, co by się chciało. Fundacja ma ciekawe pomysły, ale nie zawsze udaje się do nich przekonać innych i pozyskać środki na ich realizację.
Co lubi
Atmosferę afrykańskiej ulicy i jej gwar. Tam miasto nie jest martwe, kiedy zapada zmrok. Świetnie bawił się też na pewnym weselu w Sudanie. Trwało tydzień.
Poznawanie ludzi jest fajne i daje duży potencjał, jeśli chodzi o samodziałanie. – Cenię Afrykańczyków za pewnego rodzaju otwartość oraz radzenie sobie z problemami, które w Europie wydają się czasem niemożliwe do przeskoczenia. Tam nie napędzają się stresem – opowiada. – Nie zastanawiają się nad tym, co zrobić, żeby mieć większe mieszkanie czy droższy samochód. Nie konsumują. Cenią rodzinę. Dla mnie więzy rodzinne też są cenne.
Lubi muzykę afrykańską, szczególnie wykonawców z Afryki Zachodniej. Zespoły: Daara J, Rokia Traore, Vieux Farka Toure… Poza tym nie pójdzie na koncert, żeby posłuchać techno, ale punkrockowego zespołu Rancid bardzo chętnie.
Paweł Średziński,
Źródło: inf. własna (ngo.pl)