Ma tyle energii, że mogłaby obdzielić nią kilka osób. Mówi o sobie, że jest niepoprawną optymistką i urodziła się po to, aby pomagać innym. Ekologia to jej pasja – w 1994 r. wróciła z Australii do Polski, sprowadziła do naszego kraju międzynarodową akcję Sprzątanie Świata i założyła Fundację Nasza Ziemia. Mira Stanisławska-Meysztowicz nie chodzi wydeptanymi ścieżkami i dlatego wciąż znajduje problemy, które trzeba rozwiązać. I je rozwiązuje!
Czym się Pani obecnie zajmuje?
Dlaczego Pani to robi?
– To moja pasja – mówi z przekonaniem. – Ktoś zapytał mnie kiedyś, dlaczego zajęłam się ekologią, a nie czymś innym? Po prostu miałam szczęście "wybrać" sobie wspaniałych rodziców, którzy od samego początku wychowywali mnie i troje mojego rodzeństwa w duchu zauważania piękna i różnorodności otaczającego nas świata. Wychodzili z nami na spacery do lasu, ogrodu, parku i podkreślali – pamiętajcie, nie jesteście najważniejsi na tym świecie. Jesteście częścią wielkiego łańcucha, którego każde ogniwo jest bardzo potrzebne. Mówili, że każdy liść jest inny, ale każdy liść ma swoje zadanie. Przekonywali nas, że cokolwiek zniszczymy wokół siebie, nawet coś najmniejszego, co chodzi, fruwa czy pływa – w końcu zginiemy także my. Takie wychowanie naznaczyło całe moje życie i jestem ogromnie wdzięczna za to moim rodzicom. Przekazuję te prawdy dalej i swoją działalnością pokazuję, że taka postawa może przynosić ogromną satysfakcję – dodaje.
Największy sukces i największa porażka
– Dla mnie słowa sukces i porażka nic nie oznaczają i dlatego zawsze podchodzę do nich bardzo ostrożnie. Przecież mój sukces, może być dla kogoś porażką, a moja porażka może być dla kogoś sukcesem. Wolę mówić o tym, co mnie cieszy. I na przykład cieszy mnie to, że udało mi się zainspirować tylu ludzi w Polsce do połączenia sił i dobrowolnego udziału w akcji Sprzątanie Świata. Cieszy mnie, że dzieci w pewnej szkole w Polsce posegregowały odpady, sprzedały je i za uzyskane w ten sposób pieniądze kupiły choremu koledze wózek inwalidzki. Cieszy mnie, że tak wielu młodych ludzi propaguje zasady ekologii i żyje w zgodzie z nimi – przekonuje. – Wymyśliłam, że na dziesięciolecie istnienia Fundacji Nasza Ziemia założymy przy szkołach i przedszkolach dziesięć ogrodów. Tymczasem, przez kolejne lata powstało ich ponad sto. Właśnie takie działania dają mi ogromną radość – wyznaje. – A jak coś się nie dzieje dobrze, to nie nazywam tego porażką. To sygnał, że może powinnam się zmienić, podejść z innej strony do jakiegoś tematu czy problemu, że to kolejne wyzwanie dla mnie. Zawsze też mówię uczniom w szkołach – nie myślcie o sukcesach i o porażkach – to są tak naprawdę dwa puste słowa. Myślcie o wyzwaniach i o tym, co daje wam ogromną radość i sprawia, że czujecie ciepełko wokół serca – dodaje.
Najbardziej lubi
– Ogrody. Kiedyś w Australii nawet je projektowałam. Co prawda nie mam wykształcenia w tym kierunku, ale uwielbiam to robić i całkiem dobrze to mi wychodziło – opowiada. – Lubię też czytać książki. Lubię poznawać ludzi, rozmawiać z nimi i ich słuchać. Kocham narty. Jeżdżę ostro, ale odpowiedzialnie. Nie szaleję. Mam dobrą technikę, którą wypracowałam przez lata. W samochodzie, w domu i w biurze trzymam łyżworolki. I jak tylko mam pół godziny, to zaraz zakładam je na nogi i ruszam przed siebie. Lubię też jeździć w towarzystwie przyjaciół na rowerze – wylicza. – Ale moim najukochańszym żywiołem jest woda, dlatego walczę o morze Bałtyckie, o Wisłę. Tak sobie myślę, że może kiedyś byłam rybą i stąd ta moja fascynacja? Najchętniej też zamieszkałabym na barce na Wiśle. Może kiedyś będzie to możliwe, jak w Amsterdamie czy w Paryżu na Sekwanie. Lubię także gotować i zdrowo jeść. Jestem wegetarianką.
Marzenia na przyszłość
– Smuci mnie fakt, że ciągle nie możemy w Polsce uporać się ze sprawą śmieci wyrzucanych w lasach. Ludzie myślą, że zostawiając worki z odpadami w lesie nie zapłacą za ich wywóz i mają problem z głowy. A przecież ci ludzie płacą podatki. I potem ich podatki sprzątają zaśmiecony las. Trzeba mieć tego świadomość. Chciałabym, aby problem śmieci został w końcu rozwiązany i wszyscy segregowali swoje odpady, a co za tym idzie, żeby w lasach czy przy drogach było czysto – mówi. – Moim marzeniem jest również to, żeby każdy człowiek na Ziemi myślał, że mamy jedną Ziemię, i musimy o nią dbać, bo jest ona naszym wspólnym domem i działanie zaczynał od siebie. Podczas spotkań z dziećmi w szkołach czy w przedszkolach zawsze im powtarzam, że Planeta Ziemia jest ich domem. Mówię, żeby dbali o nią, jak właśnie o dom, w którym mieszkają, żeby nie niszczyli roślin, nie śmiecili, nie zanieczyszczali środowiska. Wierzę, że dzieci poniosą te prawdy dalej i świadomość ekologiczna w naszym kraju będzie coraz większa.
Mira Stanisławska-Meysztowicz - członkini Rady Programowej Zielonego Instytutu. Założycielka i prezeska Fundacji Nasza Ziemia i Fundacji Sprzątanie Świata - Polska. Od 1994 r. prowadzi w Polsce akcję Sprzątanie Świata, jak również wiele innych działań proekologicznych. W 2001 r. za działania w dziedzinie edukacji ekologicznej została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2002 r. – Orderem Uśmiechu. Została uznana Człowiekiem Roku 2004 Polskiej Ekologii.
Źródło: inf. własna (ngo)