Wierzy, że można zmieniać świat na lepsze i od wielu lat to robi. Stworzyła Polską Akcję Humanitarną, która pomaga ludziom w sytuacjach kryzysowych na całym świecie, głównie w rejonach ogarniętych konfliktami wojennymi, biedą i głodem. W 1994 r. Janina Ochojska otrzymała tytuł Kobiety Europy. A w 2004 r. w ankiecie tygodnika Polityka znalazła się na 7. miejscu w rankingu najbardziej wpływowych kobiet w Polsce.
Czym się obecnie Pani zajmuje?
– Koordynuję działania Polskiej Akcji Humanitarnej. W tej chwili PAH prowadzi cztery misje: w Południowym Sudanie, Darfurze, Palestynie oraz w Afganistanie. Cały czas działa nasz program dożywiania dzieci w polskich szkołach „Pajacyk”. Mamy również programy dla uchodźców i repatriantów. Prowadzimy szeroką edukację humanitarną. Jako organizacja, przygotowujemy się do pozyskania 1 % – to dla nas bardzo ważny etap. Poza tym, okres od stycznia do marca jest dla organizacji czasem, w którym pisze się nowe projekty, rozlicza stare, sporządza sprawozdania. Budujemy również strategię PAH na najbliższe lata zwłaszcza, że dużo mówi się ostatnio o kryzysie gospodarczym. Musimy się do tego także przygotować.
Dlaczego Pani to robi?
– Wierzę, że zostaliśmy stworzeni między innymi po to, aby sobie pomagać. Człowiek nie może istnieć w pustce. Powinien wspierać tych, którzy tego potrzebują. Tak się złożyło, że zajmuję się tym zawodowo. A w takiej dziedzinie nie można robić czegoś byle jak, bo pomaganie oznacza przecież bardzo poważną ingerencję w życie innych ludzi. Dlatego to pomaganie musi być najwyższej jakości. Gdy tak patrzę wstecz, to widzę, że całe moje życie prowadziło mnie do robienia tego, czym zajmuję się obecnie. Powiedziałabym także, że w pytaniu „dlaczego” jest takie poczucie odpowiedzialności za świat. I wiara, że można świat zmieniać na lepsze, że może to robić każdy z nas, że moje działania i wszystkich, którzy pracują w PAH są bardzo ważne dla przyszłości świata.
Robię to również z pasji, ponieważ jest to dla mnie niezwykła przygoda z ludźmi, zarówno z tymi, którym niesiemy pomoc, jak i tymi, którzy nas wspierają i dzięki nim tę pomoc możemy ofiarować.
Największy sukces
– Powiedziałabym tak: największym naszym sukcesem jest to, że ludzie, którym pomogliśmy stali się samodzielni i niezależni od pomocy humanitarnej. Podam przykład: mieszkańcy wioski Malaspa brali wodę z kanałów melioracyjnych. Była to brudna woda, która powodowała wiele chorób i dużą śmiertelność wśród dzieci. Zbudowaliśmy więc w wiosce ujęcie, które miało 26 punktów poboru wody. Po roku, kiedy chcieliśmy sprawdzić, jak to wszystko działa, okazało się, że w Malaspie jest już 39 punktów poboru. Ludzie zobaczyli jaką wartością jest czysta woda i sami dołożyli pieniądze, żeby móc rozszerzyć dostęp do wody pitnej. I to jest właśnie największy sukces, kiedy kończymy naszą akcję, a ludzie zaczynają myśleć o tym jak, sami mogą sobie pomóc i zaczynają to robić. Takimi kategoriami należy to mierzyć.
Największa porażka
– Porażkę odczuwam zawsze wtedy, gdy z informacją o akcji PAH nie możemy się przebić do mediów. I to, niestety zdarza się często, ponieważ media interesują się daną sprawą przeważnie w jej początkowym okresie. Albo w ogóle ją pomijają. Tak właśnie było z trzęsieniem ziemi w Pakistanie. W tym samym czasie trwały wybory i media tylko nimi się zajmowały. Nie było informacji o tragedii w Pakistanie, a co za tym idzie – zebraliśmy bardzo mało pieniędzy i nie mogliśmy wysłać odpowiedniej pomocy.
Naszą porażką jest też fakt, że od czterech lat Polska nie ma ustawy o pomocy rozwojowej, a w związku z tym nieefektywnie wykorzystywane są rządowe pieniądze przeznaczone na pomoc. Ponadto w naszym kraju obowiązuje ustawa o zbiórkach z 1933 r., co powoduje, że jak jest np. wojna w Gruzji, to my, zamiast natychmiast rozpocząć pomoc, musimy czekać najpierw na zezwolenie na zbiórkę, a potem dopiero zaczynamy działać. Oczywiście, dobijamy się do odpowiednich instytucji, żeby uchwalono przystające do rzeczywistości przepisy ustaw, ale wciąż się nam to nie udaje. A to przekłada się też na porażki naszych akcji pomocowych.
Najbardziej Pani lubi
– Jak mi się coś udaje i osiągam to, co sobie zaplanowałam. Kiedy mi coś nie wychodzi jestem zła, bo mam poczucie, że tracę coś bardzo ważnego.
Bardzo dużo czytam, zwłaszcza książki biograficzne i literaturę piękną. Jak nie pracuję, to właśnie czytam, albo śpię.
Marzenia na przyszłość
– Marzę o tym, żeby pozostawić po sobie coś trwałego w innych ludziach, żeby Polska Akcja Humanitarna była wtedy, kiedy mnie już nie będzie. Żeby była to taka trwała instytucja, która się wpisze w obraz Polski, i z której nasz kraj mógłby być dumny. Jesteśmy ambasadorami Polski wśród ludzi, którym niesiemy pomoc. Marzy mi się, żeby ta wartość polskiej pomocy i solidarności była dostrzegana.
Janina Ochojska
Urodziła się 12 marca 1955 r. w Gdańsku. Ukończyła liceum ogólnokształcące w Zabrzu, potem studiowała astronomię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracowała w Pracowni Astrofizyki PAN w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jako studentka działała w Duszpasterstwie Akademickim oo. Jezuitów, a od 1976 r włączyła się w działalność opozycyjną, angażując się m.in. w powstanie toruńskiego NSZZ „Solidarność”. W 1989 roku założyła w Polsce oddział fundacji „EquiLibre”, zajmującej się pomocą humanitarną dla osób potrzebujących. W 1992 zorganizowała konwój polskiej pomocy dla byłej Jugosławii. W 1994 roku założyła Fundację Polska Akcja Humanitarna.
Jest laureatką wielu krajowych i zagranicznych nagród. Otrzymała m.in. tytuł kawalera Legii Honorowej, nagrodę im. Jana Karskiego (USA), Order Uśmiechu, nagrodę Fundacji im. Romerów (Kanada), Medal św. Jerzego przyznany przez Tygodnik Powszechny, Atsushi Nakata Memorial (Japonia).
Źródło: inf. własna