Według niego każdy prezes organizacji społecznej powinien wiedzieć, jaką zmianę na świecie chce spowodować oraz siłę przebicia, aby współpracownicy i fundatorzy nie sprawili, że odejdzie się od określonych celów. Dla szefa Centrum Edukacji Obywatelskiej najważniejsze jest pytanie: „jak pomóc szkole się zmienić, żeby służyła młodym ludziom, a nie ich uszkadzała”.
Czym się zajmuje
Centrum Edukacji Obywatelskiej urosło z czasem do dużej organizacji. Poszczególne osoby stawały się odpowiedzialne za pewne grupy programów. – Jako prezes pracuję z szefami tych zespołów. Teraz głównie zajmuję się pracą nad nowymi projektami oraz utrzymaniem kierunku rozwoju organizacji – opowiada. – Ostatnio największy program to Akademia Uczniowska. Przygotujemy też młodzieżową akcję obywatelską, w której uczniowie będą rozmawiali z rodzicami o tym, co się zmieniło w ich miejscowościach, dzięki powstaniu dwadzieścia lat temu samorządów terytorialnych. To, co usłyszą, zaprezentują na internetowej mapie Polski.
Dlaczego to robi
Chciał, żeby dzieci w polskich szkołach miały lepsze doświadczenia, niż on sam jako uczeń zaznał.
– Dzieci i młodzież spędzają w szkole ogromną ilość czasu. Muszą nauczyć się przede wszystkim zdolności myślenia, rozumienia świata oraz jego zmieniania – tłumaczy. – Najważniejsze jest szukanie odpowiedzi na pytanie, jak zmienić system edukacyjny, aby dawał młodym ludziom wiarę we własne możliwości, poczucie wartości własnego myślenia i umiejętności wpływania na rzeczywistość wokół nich. Tym zajmuje się od wielu lat w różny sposób. Szkoły z całej Polski chętnie angażują się w proponowane im programy. Nauczyciele chcą lepiej uczyć i potrzebują wsparcia. Tych instytucji, które wspierają ich w pracy, jest bardzo mało. Pedagog jest raczej kozłem ofiarnym, którego się wini za to, że szkoła nie jest fajna albo nieskutecznie uczy.
Przez pewien czas pracował w administracji publicznej, wyobrażając sobie, że zmiana szkół powinna przyjść od strony ministerstwa. Dziś jest pewien, że organizacje pozarządowe, pomagając szkołom i nauczycielom, mogą skutecznie spowodować pozytywną zmianę oświaty. CEO założył razem z Alicją Pacewicz, z którą pracował wcześniej w eksperymentalnym przedszkolu, oraz z przyjacielem Andrzejem Szeniawskim. – Na początku szukaliśmy sposobu realizacji programów dotyczących edukacji obywatelskiej – opowiada. – W tej chwili Ala współtworzy nadal fundację, a Andrzej jest raz rolnikiem, raz działaczem samorządowym.
Kiedy pracuje się w organizacji z określoną misją dobrze jest, aby wszystkie osoby, które w niej działają, tak samo ją rozumiały. Zawsze najpierw powinno padać pytanie: „po co my to robimy”. Tego oczekuje od współpracowników. Według niego każdy prezes organizacji społecznej powinien wiedzieć, jaką zmianę na świecie chce spowodować oraz siłę przebicia, aby współpracownicy i fundatorzy nie sprawili, że odejdzie od określonych celów. Prezes też powinien być przyjacielski i cierpliwy.
– Często taki nie jestem. Bywa, że pracownicy się na mnie skarżą, że jestem autokratyczny albo że wymagam za dużo, czyli rzeczy których nie potrafią – przyznaje.
Największy sukces
– Mam dobre relacje z dorosłymi dziećmi – mówi z zadowoleniem w głosie. – Wcześnie zrozumiałem, że rolą rodzica, tak jak rolą każdego dorosłego, jest po prostu wspierać młodego człowieka; stać za nim. Moje dzieci zajmują się różnymi rzeczami w życiu, nie są pedagogami.
W życiu zawodowym największy sukces to stworzenie CEO.
– Czasem sukces polega na tym, żeby dostrzec, co nie działa i wtedy zmienić to tak, aby działało – tłumaczy.
Największa porażka
Upiera się, że na to pytanie nie będzie odpowiadał, bo brzmi ono jak z pisma „Sukces”.
– Często coś nie wychodzi w pracy, duża część nauki, to nauka na błędach. Czasem programy, które się realizuje, nie odpowiadają rzeczywistości. Bywają programy, których nikt nie chce finansować. Jeśli coś, co się robi nie działa, to trzeba to zmienić – podkreśla.
Najważniejszym bogactwem są trwałe relacje z ludźmi.
– Na koncie mam ich wiele, ale wiele też się nie udało. Wtedy jest mi szkoda, ale nie traktuję tego jak porażkę – mówi.
Co lubi
Grać w frisbee, a dokładniej w „ultimate fresbee”.
– To szybka zespołowa gra, polegająca na rzucaniu, bieganiu i łapaniu plastikowego talerzyka – wyjaśnia. Szybko też jeździ na nartach, tylko ciągle nie cierpi stać w kolejce do wyciągów narciarskich. Teraz jest zima, więc idealna pora na ten sport.
W życiu w tej chwili najbardziej interesuje się socjologią.
– Model rozwiązywania problemów przez wzrost gospodarczy już się wyczerpał. Musimy zmienić sposób wzajemnego odnoszenia się do siebie i do świata przyrody, jak żyjemy, co kupujemy – pyta. – Interesuje mnie, kiedy nie będzie wojen na świecie. Kiedy ludzie nie będą się źle traktować i jak to zrobić, żeby się źle nie traktowali, żeby się wzajemnie nie wykorzystywali. Na ile i dzięki czemu ludzie będą potrafili rozwiązać problemy globalne?
W swojej pracy lubi, kiedy może zobaczyć, jak nauczyciele, dzięki projektom z CEO, odzyskują radość z uczenia i poczucie, że mają lepszy kontakt z uczniami.
Plany na przyszłość
Zależy mu, żeby większą odpowiedzialność za programy przenieść na barki współpracowników, czyli zwiększyć grupę kierującą CEO.
Jacek Strzemieczny – współzałożyciel, dyrektor, prezes zarządu CEO. Pedagog, trener, superwizor treningu grupowego Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Członek międzynarodowego stowarzyszenia Ashoka International, nagrodzony na Światowym Forum Ekonomicznym tytułem „Wybitny Innowator Społeczny roku 2002” Schwab Foundation for Social Entrepreneurship, w 2006 roku został pierwszym laureatem Penn Kemble Award za wybitny wkład w edukację dla demokracji. W latach 1979 – 1986 prowadził prywatne przedszkole. W okresie 1989 – 2004 był dyrektorem Departamentu Kształcenia i Doskonalenia Nauczycieli w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Ukończył Wydział Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, w 1984 roku obronił doktorat w Instytucie Badań Pedagogicznych. W 1994 roku, razem z Alicją Pacewicz i Andrzejem Szeniawskim stworzył Fundację Centrum Edukacji Obywatelskiej.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)