Według Haliny Bortnowskiej-Dąbrowskiej najbardziej interesujący jest człowiek i to, co ze sobą niesie.
Czym się Pani zajmuje?
Zajmuję się ludźmi. Osobami, które chcą korzystać z moich doświadczeń. Chcą ze mną rozmawiać. Chcą się ode mnie uczyć konkretnych umiejętności, takich jak redagowanie tekstów, jak animacja grup i jak prowadzenie warsztatów dziennikarskich. Prowadzę też bloga http://halinabortnowska.blox.pl. Ciągle trwa praca nad książką rozmów ze mną, która ukaże się nakładem wydawnictwa Znak. Dobiega końca powieść, jaką piszę od pewnego czasu.
Dlaczego Pani to robi?
W moim wieku, a mam teraz 78 lat, zajęciem jest to, aby przeżyć dzień po dniu, a także aby przeżyć noc. Jest to duży wysiłek. Oczywiście po to, by przeżyć dzień, są potrzebne obowiązki. Mam ich sporo w domu oraz wobec szerszej wspólnoty ludzkiej.
Największy sukces
Nie myślę w kategoriach „sukcesu”. Nie startuję do sukcesu. Może ubiegam się o pewną satysfakcję – że coś sensownego zostało zaczęte i dokończone. Najbardziej jestem zadowolona, kiedy ludzie nawiązują prawdziwy realny kontakt między sobą i ze mną. Czasem udaje mi się być takim słuchaczem, przy którym jakoś rozsupłują swoje sprawy. Cieszę się, gdy znajomość ze mną staje się dla kogoś impulsem do działania, do twórczości. Ale drugie słowo, którego nie lubię, to „kariera”.
Nie osiągnęłam sukcesu. Nie zrobiłam kariery. Czasem myślę, że biedni będą ci, którzy będą chcieli coś na moim pogrzebie powiedzieć, to znaczy podsumować tak zwane „osiągnięcia”.
Największa porażka
To logiczne – jeśli nie chodziło o sukces, to i porażki się nie doświadcza.
Porażki się nie liczą, jeśli człowiek żyje teraźniejszością. Oczywiście, widzę, że czasem mleko się rozlało. Ale naprawdę nie mam czasu, żeby nim się zajmować: przepraszam, wycieram albo liczę, że samo wyschnie.
Co Pani najbardziej lubi?
Mnóstwo rzeczy. Lubię gotować. Jestem twórcza w tym zakresie. Mam sporo własnych przepisów. Nawet dwa podesłałam Piotrowi Adamczewskiemu, znanemu autorowi książek kucharskich i audycji kulinarnych i bardzo mu się one spodobały.
Co jeszcze lubię? Rośliny, zwierzęta, psy, a w szczególności naszego psa; koty w ogóle, a w szczególności dwa koty naszego syna. Ptaki, które są moimi stołownikami. Codziennie odwiedza mnie stadko wróbli i sikorek, ostatnio pojawia się kwiczoł. Za dużym oknem naszego pokoju znajduje się doniczka z ziarnami, wiszą też woreczki z łuskanymi orzechami włoskimi, żeby ptaki mogły je sobie wydziobywać.
Marzenia na przyszłość
Mam takie bezpośrednie: dzięki młodym ludziom, którzy z okazji moich 77. urodzin zebrali na to pieniądze, mam pojechać z mężem do Rzymu. Dawno temu byłam w tym mieście kilka razy. Chciałabym pokazać mężowi miejsca dla mnie ważne.
Zawodowo dołączam się do planów Stowarzyszenia Młodych Dziennikarzy POLIS. Na przykład mają oni zamiar publikować w Internecie serię tekstów na wzór Małego Przeglądu Janusza Korczaka. Będę im pomagać.
Źródło: inf. własna