– Jeśli mamy tego życia jeszcze trzydzieści lat, to zainwestujmy w nie. Młody świat nic już od nas nie chce, dzieci odchowane, egzaminy wszystkie zdane, praca zakończona. Cóż pozostaje? Odzyskana wolność – tylko rozwinąć skrzydła i lecieć – wykrzykuje i zakłada fundację Klasa Kobiet, która pozwala kobietom po pięćdziesiątym roku życia szukać nowych sposobów na życie.
Czym się zajmuje
Prowadzi fundację Klasa Kobiet, która pozwala kobietom po pięćdziesiątym roku życia rozwijać się, zmienić zawód, szukać ciekawych rozwiązań, wyzwań i nowych sposobów na życie. – Bo pięćdziesiątka to nowa droga życia. Okres już pozbawiony obowiązków, a do Uniwersytetu Trzeciego Wieku jeszcze daleko – tłumaczy.
Długo myślała nad odpowiednią nazwą i wreszcie kompilacja dwóch nurtów działalności dała nazwę. Człowiek tak długo nie starzeje się, jak długo chce działać, nie boi się nowości, chce się ciągle uczyć! Fundacja jest miejscem dla takich kobiet, takie miejsce to klasa, a takie kobiety to kobiety z klasą! Stąd Klasa Kobiet.
Dlaczego to robi
Uważa, że jest to potrzebne. – Jestem o tym przekonana, to znaczy już wiem – poprawia się – że jest to oczekiwane i się sprawdza. Warto nad tym pracować. Jest dumna, że w Radzie Programowej Klasy Kobiet są m.in. psycholożki dr Ewa Woydyłło i dr Zuzanna Celmer, ponadto dr Ewa Lisowska i prof. Ewa Kozdroń, bo są dla niej autorytetami. Jest im wdzięczna za okazywane wsparcie, życzliwość i współpracę.
Godne starzenie się jest „słowem wytrychem” w mediach. – Radzę swoim kobietom, żeby nie brały w ogóle pod uwagę kalendarza – mówi. – To, że siwieję, łysieję czy choruję, to nie znaczy, że jestem stara. Stara jestem wtedy, kiedy nie chcę się uczyć i nie jestem ciekawa świata.
Bardzo chciałaby chronić ten „drugi wiek”. Przykład idzie z rodziny. Tydzień temu jej ojciec obchodził 85. urodziny – do tej pory jeździ sam samochodem, chodzi rano po bułeczki, z mamą są radośni i weseli, prowadzą życie towarzyskie, chodzą do teatru. – Jeśli mamy żyć do osiemdziesiątki czy dziewięćdziesiątki, to nie możemy odpuszczać sobie już po pięćdziesiątce! Nie trzeba tak samo szybko biegać czy wchodzić po schodach jak młodzież, ale to nie znaczy, że nie mamy iść w górę – podkreśla. – Jeśli mamy tego życia jeszcze trzydzieści lat, to zainwestujmy w nie. Młody świat nic już od nas nie chce, dzieci odchowane, egzaminy wszystkie zdane, praca zakończona. Cóż pozostaje? Odzyskana wolność – tylko rozwinąć skrzydła i lecieć – wykrzykuje. Podstawą jest 7 kroków: wyjść z domu, wyjść z dołka, nie bać się, nie bać się zmian, stawiać czoło konfliktom, marzyć i stawiać sobie cele, realizować je.
Największy sukces
To moja Klasa Kobiet – podkreśla.
Z amatorskiego pomysłu, który przyszedł do głowy parę lat temu, rozwinęła się profesjonalna fundacja. Jednak za największe swoje osiągnięcie uważa umiejętność słuchania i dopasowania się do tego, co jest potrzebne. – Tak jak ciecz, wsiąkam w szczeliny, gdzie jestem potrzebna – opisuje obrazowo.
Żeby tworzyć nową fundację, trzeba mieć też na odpowiednim poziomie poczucie własnej wartości, nie wolno reprezentować postawy typu: „przepraszam, że żyję”. Z drugiej strony nie można mieć przekonania, że się wszystkie rozumy pozjadało. Trzeba z pokorą słuchać tego, co się w grupie dzieje, co jest potrzebne. Osobie stanowczej i zdecydowanej, jaką jestem, nie przyszło to łatwo – śmieje się. – Uczyłam się tego na bieżąco, ale to wspaniale owocuje.
Śmieje się, że w życiu prywatnym ma same sukcesy. Od czterdziestu lat tego samego męża, dorosłe dzieci i trzech wnuków. Skończyła z zawodem, który wybrała w młodości. Jako inżynier elektryk w biurach projektowych wypracowała sobie emeryturę.
Największa porażka
Przyznaje, że długo myślała nad odpowiedzią na to pytaniem. Wszystkich, których spotyka w organizacjach pozarządowych, stara się postrzegać jako ludzi otwartych i dobrej woli. Nie rozpoznaje w nich merkantylnego stosunku, a jeśli po jakimś czasie to wychodzi, to wtedy trudno pracować. Każdy kij ma dwa końce. Jest bardzo otwarta na ludzi i wydaje jej się, że wszyscy tacy są, ale z czasem okazuje się, że niestety nie.
W życiu osobistym porażką był jednak wybór zawodu. – Nie dał mi satysfakcji. Po szkole średniej zastanawiałam się, czy studiować psychologię. Chciałam rozumieć ludzkie zachowania. Wybrałam jednak konkretny zawód, bo wydawało mi się, że da mi w życiu bezpieczeństwo. Teraz wiem, że powinnam wtedy wybrać psychologię – przyznaje.
Co lubi
Po pierwsze tańczyć, po drugie pływać i w ogóle ruch, sport. Słucha muzyki country i bluesa, ale tych z praczasów, prawdziwych, surowych.
Lubi też muzykę poważną, a szczególnie barokową.
Plany na przyszłość
Konkretny plan: Centrum Edukacyjno-Kulturalne dla Kobiet Dojrzałych. – Chciałabym je nazwać Uniwersytetem II Wieku – deklaruje. Będzie to miejsce, w którym tak, jak w innych uczelniach, będą się odbywały ogólnodostępne szkolenia, warsztaty i wykłady. Pewnie niedługo nie będą już tak potrzebne lekcje z podstaw obsługi komputera, bardziej komputerowa obróbka zdjęć, która już teraz cieszy się powodzeniem.
W tej chwili dużo czasu poświęca ustawie o parytecie, a kiedyś się z niej śmiała. Ma nadzieję, że doczeka czasów, że w naszym parlamencie będą sami mądrzy mężczyźni i same mądre kobiety i żeby ich było pół na pół.
– Przyjrzałam się tej sprawie z bliska. To nie jest prawda, że kobiety nie potrzebują poparcia. Potrzebują. W tej chwili do polityki przedzierają się tylko te najbardziej zahartowane. To nie jest prawda, że partie będą na listy brać kobiety z tzw. łapanki, bo jest naprawdę dużo mądrych kobiet – przekonuje. – Będą zapraszały mądre i wykształcone kobiety, które podniosą prestiż partii i nie będą jej ośmieszały. Kobiety, które świetnie sobie poradziły w życiu osobistym i zawodowym, nie będą narażały swojego czasu, aby się do polityki „przepychać”, ale kiedy tam będzie miejsce dla nich, na pewno włączą się w życie społeczne i polityczne. Bo nie idzie tylko o partie, ale także o samorządy i parlament. Życie jest damsko-męskie w każdym wymiarze, brak kobiet jest poważnym brakiem!
Sama z impetem realizuje swoje plany, a apetyt rośnie w miarę jedzenia… – Drugi wiek to, moim zdaniem, najlepszy okres w życiu człowieka, choć nie za długi – dlatego trzeba korzystać z jego możliwości póki czas, bo czas pędzi nieubłaganie – mówi.
Elżbieta Ćwiklińska-Kożuchowska ma 60 lat i z wykształcenia jest inżynierem. Ma za sobą dwunastoletni staż pracy w organizacjach pozarządowych: Lions Club (w tym 3 lata jako prezydent i założycielka LC Warszawa ARKA), Stowarzyszeniu Społeczeństwa Wiedzy oraz Akademii Równości Kobiet Ośrodka Informacji Środowisk Kobiecych. Od wielu lat pracuje na rzecz kobiet dojrzałych, bierze udział w dyskusji na temat sytuacji kobiet w Polsce. Klasę Kobiet wymyśliła i zorganizowała w roku 2005.W pierwszej formule realizowała projekt we własnej siedzibie przy Al. Niepodległości w Warszawie. Od tego czasu skupiła wokół siebie 150 kobiet, które do dzisiaj biorą czynny udział w wybranych zajęciach Klasy Kobiet. Obecnie w ramach założonej przez siebie Fundacji prowadzi projekt dla kobiet 50+ w różnych formułach: szkoleniowej, rozwojowej i spotkań dyskusyjnych zarówno na miejscu, jak i podczas wspólnych wyjazdów.
Spotkania „Klasy Kobiet” odbywają się co wtorek o godz. 17.00 w Centrum Edukacyjno-Kulturalnym Łowicka przy ul. Łowickiej 21.
Źródło: inf. własna ngo.pl