Jest człowiekiem - instytucją. Otwarty na nowe idee, chętny do współpracy, zaraża aktywnością. Redakcja serwisu wielkopolskie.ngo.pl rozmawia z Andrzejem Koniecznym, działaczem III sektora i lokalnym liderem z Gostynia.
Od kiedy działasz w organizacji pozarządowej? Skąd taki pomysł na aktywność?
Moja przygoda z III sektorem rozpoczęła się prawie dziesięć lat temu. Podczas rozmowy z Mirkiem Sobkowiakiem (wtedy wicedyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych), doszliśmy do przekonania, że nasze działania akcyjne należy sformalizować. Zrodził się pomysł powołania fundacji lub stowarzyszenia. Rozmowy trwały kilka tygodni, przekonywaliśmy przyjaciół i znajomych, że warto, że można wiele zmienić. I udało się. Na pierwsze spotkanie przyszło ponad dwadzieścia osób.
Moje pierwsze pomysły na działania społeczne zrodziły się jeszcze podczas pracy w szkole. Od początku lat 90. współorganizowałem wiele wydarzeń kulturalno-społecznych. To był doskonały poligon sprawdzenia umiejętności działania i współdziałania w grupie. Był też fantastyczny czas zmian. Przychylność i zachęta dyrektora oraz entuzjazm dzieci sprawiały, że „chciało się chcieć”. Potem był wspaniały czas spotkań z ludźmi, którzy, jak ja, chcieli rozwijać siebie i dzielić się swoimi umiejętnościami i pomysłami z innymi. To wtedy spotkałem PISOP-owców i ludzi zarażonych chęcią działania. Wspólne spotkania, długie rozmowy, wyjazdy i opowieści o zrealizowanych pomysłach sprawiały, że zacząłem bardziej aktywnie działać. Pomysł na aktywność jest też we mnie - szkoda mi czasu na nic nierobienie. Jest też wynikiem wartości, jakie wpoili mi moi rodzice i wiara w Boga.
Jakie widzisz plusy swojej działalności?
Mogę realizować swoje pomysły. Szukać nowych wyzwań i spotykać nowych ciekawych ludzi. Ludzi pełnych entuzjazmu chęci do działania, z głowami pełnymi pomysłów. Mogę im pomóc razem przejść od pomysłu do radości i satysfakcji z efektów działania. Sam mam satysfakcję ze zmiany, jaka zachodzi w lokalnej społeczności, budowania nowych relacji i więzi społecznych. Współrealizując program „Działaj Lokalnie” spotykam się z małymi społecznościami, widzę ich wielki entuzjazm i chęć zmiany. Chcą to robić dla siebie i swoich dzieci. Cieszę się, że mogę im pomóc patrzeć jak pięknieje ich wieś, świetlica, miejsce spotkań, rodzi się plac zabaw. Sam pochodzę z przepięknej małej wsi.
Co Cię kręci w III sektorze?
Wolność – można poprzez najdziwniejszy projekt (działanie) wprowadzać zmianę. Ludzie – to najczęściej zakręceni „opętani” chęcią działania, ciągle młodzi społecznicy i Rozwój – ciągła możliwość rozwijania się, spotykania i zarażania się z bycia „człowiekiem”.
Co chciałbyś robić za 10 lat? Kim chciałbyś być?
Od dłuższego czasu prześladuje mnie przekonanie, że III sektor musi zrobić następny krok i włączyć się w rozwój wspólnot lokalnych poprzez udział we władzach samorządowych. A samorząd musi się zmieniać, stać się bardziej obywatelski, być inicjatorem wielkiej zmiany kulturowej, gdzie ludzie w życiu codziennym, sąsiedztwie, miejscach pracy, domach, nie zawsze zwracają się do urzędników, władz, aby rozwiązywali ich problemy. Zamiast tego poczują możliwość i władzę do pomagania sobie i lokalnej społeczności. Samorząd da poczucie i narzędzia do spełniania marzeń i potrzeb obywateli. III sektor ma szansę wnieść do samorządu entuzjazm zmieniania, odwagę działania i wielki potencjał umiejętności ludzi sektora pozarządowego.
Twój największy sukces zawodowy? Największa zawodowa porażka?
Sukces to instytucje, które współtworzyłem. Polega na tym, że dobrze funkcjonują, świetnie sobie dają radę beze mnie. Mam też swoje małe prywatne sukcesy. Obok mnie wspaniała kobieta i trzech dorastających synów, mam ciekawą i inspirująca praca. Spotykam ciekawych ludzi. Udaje mi się to wszystko połączyć, to na czym mi zależy. Mam w sobie cząstkę dziecka i niezbędna porcja mieszaniny naiwności i marzeń, by jak Piotruś Pan nie zapomnieć latać.
Porażka. Mniejsze lub większe udało mi się przezwyciężyć i z pomocą bliskich przekuć w zmianę - sukces.
Coś o Tobie, czego nie wiedzą współpracownicy?
Ciągle marzy mi się, by wsiąść na duży motor i pojechać tak daleko, jak starczy paliwa w baku. Marzę, że kiedyś wyjadę na wspaniałą wyprawę motocyklową do Afryki.
Jakieś szczególne hobby? Zainteresowania?
Kręci mnie chodzenie po górach. Ładuję swoje akumulatory. Lubię także fotografować.
Andrzej Konieczny
Źródło: Stowarzyszenie "Dziecko"