Lokalni Gospodarze chcą czule zajmować się swoimi przestrzeniami i brać za nie odpowiedzialność
Od końca 2023 roku w Warszawie działa Sieć Lokalnych Gospodarzy – koalicja osób, organizacji, instytucji, które opiekują się różnymi miejskimi przestrzeniami oraz tych, które je wspierają. Główny cel to znalezienie nowych form prawnych dla wspólnej pracy podmiotów z różnych sektorów – NGO, osób fizycznych, firm, instytucji samorządowych i publicznych – które chcą wspólnie zajmować się swoim najbliższym sąsiedztwem.
– Pomysł takiej sieci zrodził się już wiele lat temu – tłumaczy Wojciech Matejko ze Związku Stowarzyszeń Partnerstwo Otwarty Jazdów. Teren, którym opiekuje się Stowarzyszenie, to osiedle drewnianych domków fińskich, z których jedna część zamieszkana jest przez ludzi, a druga – wykorzystywana jest do działań społecznych, kulturalnych, edukacyjnych i artystycznych. Formalnie ten teren należy do miasta.
– Od jedenastu lat marzymy o takim sposobie rozwoju tego miejsca, które uwzględniałoby stały udział nas – czyli mieszkańców, organizacji pozarządowych i grup nieformalnych tutaj działających – w podejmowaniu decyzji o tym, jak to osiedle ma się rozwijać – wyjaśnia Wojciech. – Co będzie się tutaj działo, jak będą inwestowane miejskie środki, jak będzie wyglądał plan zagospodarowania przestrzennego. Próbowaliśmy to osiągnąć analizując różne modele zarządzania przestrzenią publiczną. Zapraszaliśmy tutaj urzędników w ramach różnych projektów do tego, jak taki model mógłby wyglądać dla Jazdowa.
Takich rozwiązań w Polsce nie ma
W 2015 roku zrobili research, żeby zbadać, jak takie modele funkcjonują na świecie. Bo wiedzieli już wtedy, że w Polsce nie ma takich rozwiązań – nie ma ich w prawie, ani w praktyce działania instytucji.
– Najbliższa naszym potrzebom była inicjatywa lokalna – opowiada Wojciech. – Ale to są projekty jednoroczne o ograniczonym budżecie. Były konkursy organizowane przez Urząd Miasta, ale one zawsze wynikają z polityki miasta, a nie z oddolnej inicjatywy. Były też partnerstwa lokalne, ale one zajmują się w mieście drobnymi projektami, takimi jak pikniki czy festyny. Był budżet obywatelski, były konsultacje społeczne, ale brakowało takich rozwiązań, które łączyłoby wszystkie te narzędzia. Takiego, które pozwalałoby podmiotom różnego rodzaju wchodzić w partnerstwa dotyczące jakiejś przestrzeni.
Okazało się, że na świecie jest to możliwe. Znaleźli przykład z Włoch. W Bolonii testowano taki model, gdy mieszkańcy chcieli zadbać o lokalny park – żeby nie było w nim połamanych ławek, paliły się żarówki w lampach, żeby nie było śmieci, narkotyków. Powiedzieli miastu: „Jesteśmy nieformalną grupą mieszkańców, znamy dobrą organizację pozarządową zajmującą się street workingiem, chcemy zadbać o ten park”. A miasto powiedziało: „Dobrze, zróbcie to, przekażemy wam pieniądze i za rok zobaczymy, jak nam poszło”.
– Ten przykład pokazuje też, że to nie zawsze muszą być nowe środki. To może być też zmiana sposobu ich wydatkowania – tłumaczy Wojciech Matejko. – Niestety, w naszym wypadku to się nie udawało, a współpraca z Urzędem Miasta pod wieloma względami była trudna.
Wsparcie innych środowisk
W 2018 roku zaczęli myśleć o powstaniu sieci organizacji, instytucji, które chciałyby wziąć odpowiedzialność za jakieś miejsce. Złożyli nawet projekt do FIO, ale nie został on przyjęty.
Nieco wcześniej pojawił się na Jazdowie dr Artur Jerzy Filip, naukowiec, który przy okazji innego projektu mapował zasoby organizacji i instytucji działających w Warszawie. Był bardzo zainteresowany mechanizmami współzarządzania przestrzeniami. To on ukuł termin „lokalni gospodarze”, żeby nazwać grupy aktywnych mieszkańców, organizacji, instytucji, które starają się współtworzyć swoje miejsca.
Kiedy zaczęli rozmawiać z innymi podmiotami, które próbują podobnie, jak Jazdów, działać w Warszawie, okazało się, że zainteresowanie jest ogromne. A zakres problemów i tematów bardzo szeroki.
– W zeszłym roku spotkaliśmy się z Wojtkiem i okazało się, że nasze problemy są dość podobne – opowiada Piotr Kaliszek z Federacji Przystań Warszawa, która bardzo długo, wraz z innymi organizacjami starała się o objęcie opieką okolic Portu Czerniakowskiego. – Brakuje dobrych form prawnych dla współpracy różnych podmiotów przy użytkowaniu przestrzeni publicznych. Takich, jak np. ulica, przy której mieszkają ludzie, są sklepy i dom kultury. Możliwa jest forma konsorcjum, ale ona zakłada pełną współodpowiedzialność wszystkich podmiotów, niezależnie od tego, jak duże one są i czym się zajmują. Możliwa jest dzierżawa przestrzeni przez jeden podmiot, ale nie każdej, a wewnętrzne przepisy miejskie w zasadzie uniemożliwiają udostępnianie tej przestrzeni, nawet za darmo innym podmiotom. Problemem jest także komunikacja, współpraca z Miastem, brak partnerskiego traktowania organizacji. Problemy istnieją więc na dwóch poziomach – na poziomie chęci Miasta Stołecznego Warszawy, żeby tworzyć pola do tej współpracy i na poziomie czysto formalnym – jak to robić. Na co dzień nie jest łatwo się spotkać organizacjom np. od sportów wodnych z organizacjami z kultury. Spotykamy się na innych komisjach dialogu społecznego, działamy w innych miejscach. A tu nagle okazało się, że mamy podobne problemy. Pomyśleliśmy – zróbmy coś wspólnie, żeby to się zmieniło.
– My pojawiliśmy się w Sieci z doświadczeniem budowania Centrum Wsparcia Kooordynacji – miejsca, które przez dwa lata pozwalało na wymianę informacji pomiędzy organizacjami pomagającymi osobom z Ukrainy i udostępniało im wspólną przestrzeń – wyjaśnia Witek Hebanowski z Fundacji Inna Przestrzeń. – To miejsce działało dzięki wkładowi jednej z dużych firm na rynku nieruchomości. Zależy nam na tym, żeby stworzyć standardy, które pozwalają lokalnej organizacji organizować przestrzeń, która pomoże innym organizacjom, innym podmiotom, organizować dobre działania. Myślimy też, że warto porozmawiać także o innych przestrzeniach. Np. o tych prowadzonych przez biznes. Jeżeli ktoś np. buduje pięćdziesięciopiętrowy obiekt w centrum Warszawy, to może powinno stać się normą, że jedno lub dwa piętra przeznaczone są na działania non-profit.
– Wydaje mi się, że koalicja powstała także z braku realnego dialogu z miastem – kontynuuje Witek.
– Miasto ma deficyt skutecznych narzędzi partnerskiej rozmowy z podmiotami takimi jak niezależne organizacje pozarządowe zarządzające różnymi przestrzeniami. Przez co ogromnie kuleje to, co jest wpisane do Strategii #Warszawa2030. Jest tam wyraźnie napisane, że mieszkańcy powinni mieć wpływ na zarządzanie miastem.
Dlatego celem tej koalicji jest znalezienie prostych rozwiązań, które pomogą po pierwsze realizować te założenia ze Strategii. Po drugie konsekwentnie zmieniać ten paradygmat rozmowy o mieście – że to nie tylko politycy i nominowani przez nich urzędnicy kreują politykę miejską, ale jest to także element współdecydowania ze strony społecznej.
Manifest
Co udało się zrobić koalicji do tej pory? To dopiero początek ich drogi. Na razie spotykają się, rozmawiają, dyskutują, identyfikują problemy, myślą nad rozwiązaniami. Efektem tego jest manifest umieszczony na stronie https://lokalnigospodarze.pl/. Zależy im na tym, żeby wypracowane rozwiązania spełniały kilka wymagań ujętych w manifeście. Manifest jest dość ogólny, bo sytuacja każdego z podmiotów jest inna.
– W manifeście mówimy przede wszystkim, że model takiego wielosektorowego zarządzania jest bardzo potrzebny i od lat poszukiwany – wyjaśnia Wojciech Matejko. – Definiujemy lokalnych gospodarzy – jako przedstawicieli wszystkich sektorów, którzy chcą naprawdę czule zajmować się jakimiś przestrzeniami i brać za to odpowiedzialność. Wprowadzenie takiego modelu to szansa na to, że przestrzenie publiczne będą lepiej wyglądały, będą lepiej zarządzane, bardziej otwarte, a przez to w miastach po prostu będzie się żyło lepiej.
W manifeście jest mowa o podmiotowości, czyli prawnym zakorzenieniu międzysektorowej grupy gospodarzy. Może być to wiążąca umowa, a może jakaś wspólna organizacja. Terytorium to opisana, wydzielona część przestrzeni – budynek, osiedle lub ulica, która zostaje przekazana lokalnym gospodarzom do gospodarowania. Zasoby to wszystko, co mogą wnieść poszczególne podmioty – czyli praca rąk, wiedza, środki materialne czy finansowe – te zasoby powinny być w ramach partnerstwa współdzielone.
Zasada interesu publicznego zakłada, że najważniejszy powinien być zawsze interes publiczny, a nie np. zysk. Zasada ta ma chronić przestrzeń przed zawłaszczeniem przez któregoś z gospodarzy – niezależnie od tego, czy mówimy o biznesie, czy o organizacji pozarządowej. Partnerskość oznacza równość głosów wszystkich podmiotów, a jeżeli ma wystąpić jakaś nierówność, to wszyscy partnerzy mają wyrazić na to zgodę.
Testowanie
W sieci znajduje się dwanaście podmiotów. Większość z nich to organizacje pozarządowe i partnerstwa – takie jak Partnerstwo Otwarty Jazdów, Partnerstwo Przepis na Muranów, Przystań Warszawa, Stacja Praga, Fundacja Otwarta Przestrzeń, Teatr Komuna Warszawa. Są także organizacje wspierające, takie jak Stowarzyszenie Boris, czy Fundacja Bęc Zmiana. Jest instytucja publiczna – Muzeum Sztuki Nowoczesnej oraz przedsiębiorczyni prowadząca Prochownię Żoliborz. Projekt wspierają naukowcy – dr Ewa Zielińska oraz dr Artur Jerzy Filip. Sieć jest otwarta na nowe podmioty, które chcą działać na rzecz nowego modelu współpracy.
Podczas spotkania, które odbyło się w lipcu pod manifestem podpisali się ówczesna zastępczyni prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy Adrianna Porowska (obecnie Ministra do spraw Społeczeństwa Obywatelskiego) oraz Pełnomocnik Prezydenta do spraw Nowego Centrum Warszawy Michał Lejk.
– Chcemy wypracować warszawskie model współpracy, zastanowić się na podstawie jakiego istniejącego prawa takie współdziałanie byłoby możliwe, a potem przetestować to w praktyce – wyjaśnia Wojciech Matejko. – Poszukać pieniędzy miejskich, krajowych lub europejskich. Znaleźć trzy lokalizacje i stworzyć prototyp. A potem powiedzieć – wyszło nam świetnie, albo to wyszło, to nie wyszło.
Na razie model ma być testowany w Warszawie, ale Lokalni Gospodarze byli w tym roku na OFIP-ie i opowiadali o swoim pomyśle nie tylko warszawskim NGO-som.
– Spotkało się to z dużym zainteresowaniem. Uważam, że powinna to być na którymś etapie inicjatywa ogólnopolska, że w którymś momencie będą niezbędne zmiany w ustawowe, np. w ustawie o pożytku. Aby to było możliwe, będziemy potrzebowali organizacji i samorządów z całej Polski. Ale nie rozmawiamy jeszcze o tym, ten etap jeszcze przed nami.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23