Warszawskie organizacje chcą, aby osoby niepełnosprawne miały swobodny dostęp do wydarzeń kulturalnych. Budują więc szeroką koalicję, by wypracować rozwiązania przyjazne osobom z różnymi niepełnosprawnościami, a następnie we współpracy z władzami zmienić warszawską rzeczywistość.
Podczas ostatniej „Awantury o Warszawę”, cyklicznych otwartych debat organizowanych przez Fundację MaMa, przedstawiciele warszawskich organizacji pozarządowych oraz zainteresowani tematem mieszkańcy dyskutowali o ograniczonym dostępie osób niepełnosprawnych do wydarzeń kulturalnych. Rozmawiano o barierach architektonicznych, ale także o trudnościach, jakie napotykają osoby z dysfunkcjami wzroku i słuchu.
Rozwiązaniem dla osób niewidomych jest audiodeskrypcja. Metoda ta polega na opisywaniu tego, czego osoby z dysfunkcją wzroku nie mogą zobaczyć. W przypadku teatru chodzi więc o scenografię, kostiumy czy grę aktorską. Opis, będący uzupełnieniem dialogów, trafia do osób niewidomych za pośrednictwem bezprzewodowych odbiorników i słuchawek.
W przypadku niesłyszących stosuje się dwa rozwiązania. Pierwszym jest wykorzystanie napisów. Wystarczy ekran, rzutnik oraz odpowiedni program komputerowy. Metoda ta ma jednak swoje wady. Osoby, które urodziły się z niepełnosprawnością słuchu, znają język polski w znacznie słabszym stopniu niż migowy. – Język polski jest dla nich językiem dodatkowym, ponieważ od dziecka komunikują się migając – tłumaczy Anna Żórawska. – Znacznie lepszym rozwiązaniem jest więc dla nich tłumaczenie dialogów na język migowy. Z kolei dla osób, które nabyły tę niepełnosprawność, lepsze będą napisy. Idealnym rozwiązaniem jest więc zastosowanie obu metod jednocześnie.
Nowym pomysłem jest również organizowanie spotkań warsztatowych, które przygotowują widzów do odbioru konkretnego filmu czy sztuki. Omawiając wyświetlany film lub wystawiany spektakl, osoby niewidome lub niesłyszące mają szansę zadawać pytania, dyskutować, dzięki czemu są znacznie lepiej przygotowane na jego odbiór.
Agata Etmanowicz, wiceprezeska Fundacji Impact, zwraca uwagę, że techniczne przygotowanie instytucji do potrzeb osób z różnymi niepełnosprawnościami nie rozwiązuje całego problemu. – Chodzi również o obsługę widza. Większość pracowników instytucji kultury nadal nie wie, jak zachować się względem osoby z niepełnosprawnością. Nie mają świadomości, jakie niepełnosprawności występują, nie wiedzą więc, jakiej pomocy lub jakich udogodnień ta grupa odbiorców potrzebuje. – Kiedy widzimy osobę na wózku w towarzystwie osoby towarzyszącej automatycznie zwracamy się do tej, która stoi – mówi Maciej Augustyniak z Fundacji Polska bez Barier. – Dla osób niepełnosprawnych to potwornie przykra sytuacja. Zakładamy, że osoba na wózku ma wyłączoną głowę, że nie jest w stanie nic powiedzieć i samodzielnie podejmować decyzji. A przecież osoba, z którą przyszła do kina czy teatru, wcale nie musi być jej „opiekunem”. To może być kolega, koleżanka, mąż, żona, a czasem i dziecko.
Na brak satysfakcjonującej obsługi skarżą się również sami niepełnosprawni. – Nieustannie irytuje mnie fakt, że gdy kupuję bilety do kina, mam z góry wyznaczone miejsca, w których mogę usiąść. Najczęściej są to fotele w pierwszym rzędzie – opowiada Iza Sopalska, autorka bloga Kulawa Warszawa, która od pół roku porusza się na wózku. – Siedząc tuż przed ekranem, muszę machać głową w lewo i prawo, żeby cokolwiek przeczytać. To dosyć śmieszne. Wyjście do kina, które miało być przyjemnością, staje się bardzo męczące.
– Sytuacja, w której osobom z niepełnosprawnością wyznacza się specjalne rewiry, z reguły najmniej atrakcyjne, jest nieporozumieniem – komentuje Agata Etmanowicz. – To rozwiązanie wygodne dla obsługi kina, nie dla człowieka na wózku, a przecież wystarczyłoby zapytać: „Gdzie chciałby pan, chciałaby pani dziś usiąść?” i pomóc zająć wybrane miejsce.
– Nie chodzi wyłącznie o osoby niepełnosprawne. To nasza wspólna sprawa – przekonuje Maciej Augustyniak. – Dziś jestem pełnosprawny, ale – kto wie – może jutro będę jeździł na wózku. Poza tym, różnego rodzaju przystosowania są pomocne także matkom i ojcom z dziećmi, seniorom lub po prostu osobom mniej sprawnym.
Podobnego zdania jest Patrycja Dołowy, wiceprezeska Fundacji MaMa. – Istnieje bardzo wiele rozwiązań wspólnych, takich jak chociażby windy czy podjazdy. Są jednak także rozwiązania, które mogą się wzajemnie wykluczać. Osoby poruszające się na wózkach chcą gładkich peronów, osoby niewidome zabiegają natomiast o wypustki w podłodze. Oczywiście są rozwiązania satysfakcjonujące dla jednych i drugich, przykład ten pokazuje jednak, że warto działać razem i szukać kompromisowych rozwiązań, które posłużą wszystkim.
O tym, że warto jednoczyć siły, Fundacja MaMa przekonała się na własnej skórze. W zeszłym roku, razem z grupą innych organizacji, utworzyła Federację Kółeczkową – koalicję działającą na rzecz przyjaznej i wolnej od barier przestrzeni miejskiej. – Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu działać oddzielnie, że czas stworzyć wspólną siłę nacisku i śmiało mogę przyznać, że takie działanie przynosi najlepsze rezultaty – przekonuje Patrycja Dołowy. – Federacja Kółeczkowa zajmuje się wieloma tematami dotyczącymi przestrzeni miejskiej. Ograniczony dostęp do wydarzeń kulturalnych to natomiast bardzo konkretny problem, na którym można się skupić i doprowadzić tę sprawę do końca. Wydział kultury w mieście jest dość zaangażowany, a to zachęca do działania. Federacja Kółeczkowa z pewnością przyłączy się do tej inicjatywy. Dostałam już informacje od jej wszystkich członków, że będą obecni na kolejnym spotkaniu.
– Chcemy zbudować szeroką koalicję, aby żadna grupa interesów nie poczuła się pominięta – dodaje Patrycja Dołowy. – Zapraszamy więc wszystkich zainteresowanych na kolejne spotkanie, podczas którego spróbujemy podjąć bardziej konkretne kroki.
***
Na zdjęciu, udostępnionym przez Fundację Kultury bez Barier, niewidoma młodzież zapoznaje się ze scenografią spektaklu teatralnego.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)