TODYS: Mam ambiwalentne odczucia, kiedy czytam o różnych powinnościach sektora, w tym tych dotyczących budowy jego wizerunku. Spotykam się z przekonaniem, że najlepiej byłoby, gdyby powstawały różne dokumenty w rodzaju strategii albo zbioru zasad, którymi wszystkie organizacje powinny się kierować. Widzę w tym niekiedy boskie aspiracje, by ten wizerunek raz na zawsze i dla wszystkich wykreować. A tak się nie da.
Moje wrodzone poczucie wolności zostaje zaburzone, gdy czytam, że sektor potrzebuje kolejnych „nadbudów” opisujących, co też powinien robić. Zawsze myślałem o sektorze jako o przestrzeni swobodnego, wolnego działania, oczywiście w granicach prawa. Zawsze uważałem, że organizacje mogą też chcieć lub nie chcieć budować swojego wizerunku. Nie mam przekonania, że istnieje możliwość budowania spójnego wizerunku całego sektora. Nie wiadomo, ani jaki on miałby być, ani kto miałby się tym zajmować.
W imieniu sektora?
Szukając odpowiedzi na pytanie, kto miałby wziąć odpowiedzialność za budowę wizerunku sektora, być może jako pierwsze do głowy przychodzą federacje organizacji. Pojawia się jednak pytanie o legitymację ich działań. Dopóki wypowiadają się w imieniu organizacji członkowskich, które akurat mają potrzebę, żeby organizacja federacyjna budowała ich wizerunek, komunikowała się z mediami w ich imieniu, to wszystko jest w porządku. Ale federacje mają w zwyczaju wypowiadać się za świat cały, w imieniu całego sektora pozarządowego, nie zaś kilkudziesięciu organizacji, które realnie reprezentują. A nie wiem, czy niewielka, wiejska organizacja, opierająca swoje działania w całości o pracę wolontariuszy, myśli cokolwiek o OFOP-ie, albo mała organizacja mazowiecka ma jakiekolwiek oczekiwania wobec Mazowii.
Rady działalności pożytku publicznego, które także moglibyśmy wskazać jako ewentualny podmiot podobnych działań, są z kolei bardzo różne, niektóre praktycznie nie działają, inne są zaś bardzo aktywne. Nie sposób zadekretować jakichkolwiek wspólnych działań możliwych do prowadzenia przez nie wszystkie. Podobne wątpliwości można kierować także wobec innych pomysłów na to, kto miałby się tym zająć.
Róbmy swoje
Można też powiedzieć bardzo prosto: „po owocach ich poznacie”, wskazując tym samym na odpowiedzialność każdej poszczególnej organizacji. Jeśli jakaś organizacja jest rozpoznawalna wśród ludzi, to na ogół po prostu dlatego, że coś dla nich robi, spotyka się z nimi, działa na ich rzecz, chodzi do sąsiadów, zaprasza ich do działania, tworzy z nimi jakieś relacje. I robi to dobrze. Bo w jaki sposób swój wizerunek buduje człowiek, który sprzedaje kapustę? Sprzedaje dobrą kapustę.
Rzecz w tym, że składowych i podmiotów wpływających na wizerunek sektora jest bardzo dużo. Zastanawiam się, czy ktoś może nad tym zapanować. Ten wizerunek buduje zarówno samorząd, rady pożytku, każda organizacja z osobna, w największym stopniu być może media.
Brakuje podstawowej wiedzy
Ale nawet zakładając, że wymyślimy, kto miałby budować wizerunek sektora, musielibyśmy jeszcze zgodzić się co do tego, jaki miałby on być. Zanim zaś będziemy rozmawiać o jego poszczególnych elementach, warto uświadomić sobie, że w społeczeństwie brakuje podstawowej wiedzy na temat organizacji i działań obywatelskich.
Także różnorodność organizacji jest tak wielka, że nie sądzę, by można było zbudować jeden spójny komunikat obejmujący je wszystkie. Kto miałby go uzgadniać? Czy to jest technicznie możliwe? Również działania mające na celu stworzenie strategii sektora nie są wolne od tych dylematów i trudności. Być może jedynym możliwym do przekazania komunikatem jest ten mówiący właśnie o tym, jak bardzo sektor jest różnorodny i że dzięki temu – z pomocą organizacji – można realizować najróżniejsze cele społeczne, grupowe, indywidualne.
Porozmawiajmy o obywatelskości
Ale wizerunek organizacji jest słaby, bo ludzie nie wiedzą, czym one są, czym się zajmują. W pierwszej kolejności powinniśmy się więc skupić na łataniu podstawowych braków w świadomości. Tyle tylko, że to łatanie wymaga nie działań PR-owych, a przeformułowania sposobu prowadzenia edukacji obywatelskiej, zaś efektów nie powinniśmy się spodziewać zbyt szybko. Już małe dzieci w przedszkolu powinniśmy uczyć nie tylko współpracy, ale także pokazywać im, że mamy w Polsce wolność i że można z niej korzystać także zakładając organizację, czy to po to, aby pomagać innym, czy po to, by realizować własne pasje. Od samego początku uczyć dzieciaki tego, że mogą się zrzeszać i realizować swoje cele poza sektorem państwowym i prywatnym, niekoniecznie pojedynczo, ale w porozumieniu z innymi ludźmi.
Rozmowa o szczegółach wizerunku sektora jest więc dla mnie czymś absolutnie ostatnim w sytuacji, gdy mamy taki problem z rozpoznawalnością organizacji i wiedzą na ich temat. Dlatego wolałbym mówić nie o wizerunku organizacji, ale w pierwszej kolejności o wizerunku obywatelskości, czyniąc z tego punkt wyjścia do budowania wizerunku działań społecznych – niekoniecznie zresztą ubranych w szaty organizacji pozarządowej.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)