„Prawdopodobnie największe jasełka w Europie” - głosił nagłówek w materiałach prasowych Orszaku Trzech Króli. Trudno się z tym nie zgodzić. Na Placu Zamkowym pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy osób. Organizatorzy Orszaku – specjalnie do tego powołana fundacja z wieloma partnerami – zadbali, by każdy mógł poczuć się królewsko: wszystkim rozdawane były korony i śpiewniki z kolędami.
„Prawdopodobnie największe jasełka w Europie” - głosił nagłówek w materiałach prasowych Orszaku Trzech Króli. Trudno się z tym nie zgodzić. Na Placu Zamkowym pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy osób. Organizatorzy Orszaku – specjalnie do tego powołana fundacja z wieloma partnerami – zadbali, by każdy mógł poczuć się królewsko: wszystkim rozdawane były korony i śpiewniki z kolędami.
Najważniejszy był jednak sam pochód, a w nim i królowie z Europy, i z Azji, a nawet z Afryki. Jak na tradycję święta Trzech Króli przystało były także zwierzęta: wielbłądy, konie oraz… smok. Za nami czwarty już z rzędu Orszak zorganizowany w Warszawie.