W regionach trwają przygotowania programów operacyjnych na lata 2007 – 2013. Tym razem województwa same decydują, na co przeznaczą unijne unijne środki. A mają do dyspozycji 24 mld euro. Programy operacyjne powstają w Urzędach Marszałkowskich. Komisarz Danuta Huebner powiedziała, że politykę regionalną trzeba uprawiać w partnerstwie, czyli konsultować z innymi. Tymczasem w województwach wygląda to różnie. Konsultuje się raczej w trybie prostym i raczej na chybcika. Ministerstwo swoich programów jeszcze w ogóle nie konsultowało.
Regiony dostaną o wiele więcej unijnych pieniędzy. Do dyspozycji
samorządów będą miały 24 mld euro: prawie 16 mld to pieniądze na
programy regionalne, 2,2 mld z programu „Rozwój Polski Wschodniej”
oraz 5,7 z programu „Kapitał Ludzki”.
W odróżnieniu od poprzedniego okresu programowania, tym razem
województwa same konstruują swoje programy operacyjne. Mogą więc
zdecydować, na co wydadzą unijne pieniądze. Ale również: kto będzie
mógł z nich skorzystać i w jaki sposób.
To, jak regiony się do tego przygotowują, komentowała
podczas konferencji minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka.
Były to głównie zastrzeżenia.
– Regiony dostaną znacznie więcej pieniędzy niż poprzednim razem,
co powinno wywołać gorącą dyskusję: czy wspieramy
przedsiębiorczość, czy turystykę? Których beneficjentów? Tymczasem
temperatura debaty wokół programów regionalnych jest znacznie
niższa niż się spodziewałam.
– Polityka regionalna opiera się na partnerstwie i trzeba
go bardzo pilnować – mówiła z kolei komisarz Danuta Huebner. – Jak
strategie rozwoju nie są uzgadniane ze wszystkimi środowiskami,
których dotyczą, to potem kuleją.
Dopytujemy, czy programy są partnerskie w wystarczającym
stopniu.
– Nie byłam wszędzie, ale moi koledzy po wizytach w regionach
przynoszą dobre wiadomości. Na tle Europy nie musimy mieć
kompleksów. Wygląda to całkiem przyzwoicie.
Tymczasem konsultacje przebiegają najczęściej w trybie uproszczonym. Urzędy wywieszają gotowy projekt w internecie razem z formularzem do zgłaszania uwag. Tak było na przykład na Podlasiu (gotowy projekt był dostępny w serwisie www.wrotapodlasia.pl).
– Nasz program powstawał w zaciszu gabinetów urzędu
marszałkowskiego – mówi Barbara Szczerbińska z Ośrodka
Wspierania Organizacji Pozarządowych w Białymstoku. – Musieliśmy
się nagimnastykować, żeby wyrwać projekt z urzędu. Kiedy powstawał,
traktowano nas jak intruzów. Nie był też konsultowany z innymi
środowiskami. To raczej one – zirytowane na któreś z postanowień –
organizowały spotkania, na których Urząd Marszałkowski „tłumaczył
się z zapisów”. Podlaski Klub Biznesu zorganizował takie
spotkanie. My nie mamy takiej siły przebicia, jak biznes.
Organizacje na Podlasiu bardzo dobrze wspominają natomiast prace
nad strategią rozwoju województwa, nad którą pracowano w zeszłym
roku, wspólnie z urzędnikami. Tej formy (spotkań i warsztatów) nie
powtórzono jednak w przypadku programu operacyjnego.
– Podejrzewam, że urząd dostał po prostu znacznie mniej czasu na
przygotowanie programu regionalnego. A wiadomo – im szersze
konsultacje, tym trudniejsze i zabierają więcej czasu.
Urzędnicy bronią idei konsultacji internetowych, bo do takich każdy ma dostęp. Nikogo nie wykluczają w przeciwieństwie do warsztatów i spotkań, na które zaprasza się liderów i ekspertów, a to zawsze jakiś rodzaj selekcji.
– Dzięki konsultacjom wprowadziliśmy do naszego programu dodatkowy priorytet, dotyczący odnowy terenów miejskich Dolnego Śląska. Uważam, że to niezły efekt.
Między Ministerstwem a regionami widać animozje. Nie wszystko zależy od samorządu – mówiono podczas konferencji „Rozwój regionalny – szanse i zagrożenia”. Przy wydawaniu unijnych pieniędzy w regionach potrzebne będzie po prostu dobre prawo: zmiany w prawie budowlanym, ustawie o ochronie środowiska, finansach samorządów, ustawie o VAT. Kuleje partnerstwo publiczno-prywatne – piekielnie ważna ustawa, która by pozwalała finansować duże projekty inwestycyjne. W każdej z tych spraw piłeczka leży po stronie rządowej. Żadnej z tych potrzebnych zmian nie ma na razie w porządku obrad Sejmu.
Poza tym, ministerstwo nie rozpoczęło jeszcze konsultacji
własnych programów operacyjnych i innych unijnych dokumentów, co
też wywołuje komentarze w regionach.
Minister Gęsicka zachęca do konsultacji:
– Moim zdaniem trzeba pobudzić ducha obywatelskiego właśnie teraz,
bo za rok może się okazać, że jakichś beneficjentów w programach w
ogóle nie ma, czegoś nie można sfinansować, bo nie ma takich
możliwości.
A odpowiadają jej w regionach:
– Pytanie, czy ministerialne programy będą przygotowywane w takim
partnerstwie, bo ja jeszcze żadnego nie widziałem – przyznaje
dyrektor Ratuszniak. – Być może minister Gęsicka powinna zatem
spuścić z tonu.
Źródło: inf. własna