Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
W wielu miejscowościach wciąż pokutuje przekonanie, że zebrania wiejskie i lokalny samorząd to „męska rzecz”. Ten stereotyp trzeba odłożyć między bajki. Na wsi jest coraz więcej pań, które z dobrym skutkiem działają na rzecz swoich lokalnych społeczności.
W miastach kobiety aktywne mają większe możliwości dotarcia do
informacji o tym np. jak założyć stowarzyszenie, jak napisać
projekty, gdzie szukać funduszy na ich realizację. Jest też wiele
organizacji, do których można zwrócić się o pomoc. W małych
miejscowościach często trudno jest dotrzeć do takiej wiedzy.
Postanowiła temu zaradzić Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej,
która wraz z „Gazetą Sołecką” od lipca 2006 r. do końca marca 2008
r. przygotowywała 125 mieszkanek wsi (sołtysek, członkiń
stowarzyszeń, nauczycielek) do roli lokalnych liderek.
Panie, pochodzące z czterech województw: mazowieckiego, lubelskiego, wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego, wzięły udział m.in. w cyklu tematycznych szkoleń.
– Uczyliśmy na nich np. technik autoprezentacji, pokazywaliśmy jak pisać projekty, jak zdobywać dotacje, jak działają mechanizmy Europejskiego Funduszu Społecznego, jak mobilizować i aktywizować lokalne społeczności do podejmowania ciekawych inicjatyw społecznych – wyjaśnia Hanna Szczeblewska, wiceprezes zarządu FRDL.
Po szkoleniach, na których narodziło się też kilkadziesiąt pomysłów na lokalne inicjatywy, rozpoczęły się indywidualne konsultacje z uczestniczkami. Eksperci odwiedzali je w ich miejscowościach i pomagali doprecyzować wymyślone projekty, doradzali jak zdobyć na nie pieniądze, jak je wprowadzać w życie.
– Panie wymyśliły ponad 70 projektów. Około 20 z nich się zaczęło i są realizowane. Napisano kilka planów rozwoju lokalnego, a także powołano kilka nowych stowarzyszeń, które prężnie działają – wylicza Hanna Szczeblewska.
Aktywnie wokół chleba
Jolanta Pecio, mieszkanka Zabłocia (woj. lubelskie) wzięła udział w szkoleniach na przełomie lutego i marca w 2007 r. To właśnie wtedy postanowiła utworzyć stowarzyszenie, które zrzeszałoby kobiety z różnych miejscowości w gminie Markuszów. Z pomocą wójta gminy Andrzeja Rozwałki zorganizowała kilka spotkań w sołectwach oraz Kołach Gospodyń Wiejskich przedstawiając swój pomysł.
– Bardzo się spodobał, ale na początku kobiety nie wiedziały, co mogłyby od siebie zaoferować, mówiły, że nie mają żadnego doświadczenia – wspomina Jolanta Pecio. – Wtedy wspomniałam o wypieku wiejskiego chleba. To dało paniom do myślenia. Szybko okazało się też, że każda z nich coś potrafi, że kiedy połączą swoje siły, to efekt będzie murowany.
Zdecydowano, że powstanie Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych Markuszów. Papiery poszły do sądu, a panie wzięły się do pracy. Wymyśliły projekt „Od ziarenka do bochenka”, który miał przybliżyć młodym i starszym mieszkańcom gminy tradycje kulinarne, szczególnie wypieku chleba. Projekt wysłano na konkurs grantowy Fundacji Wspomagania Wsi „Nasza wieś naszą szansą”. Niestety, panie z Markuszowa pieniędzy nie dostały, ponieważ ich stowarzyszenie nie było jeszcze zarejestrowane.
– To nas jednak nie zniechęciło. Jednym z założeń naszego projektu było zorganizowanie festynu. Postanowiliśmy, że jednak się on odbędzie – mówi J. Pecio.
To był strzał w dziesiątkę. Potrawy, domowe wędliny i wypieki przygotowane przez kobiety z całej gminy cieszyły się sporym powodzeniem. Na majowej imprezie w Kaleniu zjawili się też przedstawiciele władz powiatowych i wojewódzkich z Lublina, którzy byli pod dużym wrażeniem przygotowanych specjałów. Ustalono, że taki sam festyn zostanie zorganizowany także w tym roku.
Panie były dumne, że wszystko wypadło tak pięknie. Ośmielone tym sukcesem zaczęły jeździć na podobne imprezy odbywające się w innych miastach. Swoje potrawy wystawiały na konkursie „Nasze kulturalne dziedzictwo” w Muzeum Wsi Lubelskiej. Były też na odbywającym się w sierpniu „Święcie jesieni” w Kazimierzu Dolnym, gdzie na pniu sprzedały wszystkie przywiezione przez siebie produkty oraz zdobyły za nie wiele nagród i wyróżnień. A we wrześniu przyszła z sądu informacja, że Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych Markuszów zostało zarejestrowane.
– Mamy wiele pomysłów na to, co jako Stowarzyszenie będziemy robić w gminie. Ale najważniejsze, że wyszłyśmy z domów, przestałyśmy narzekać i zaczęłyśmy działać – zapewnia Jolanta Pecio.
„Mokre pamięta”
Barbara Kobylarz została sołtyską wsi Mokre (woj. mazowieckie) w 2005 r. Wiedziała, że w jej miejscowości toczyły się krwawe walki podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Tutaj nasze wojska wstrzymały i odparły natarcie Armii Czerwonej kierującej się na Warszawę. Podczas jednej z bitew na polach Mokrego został śmiertelnie ranny major Stefan Walter, legendarny dowódca 29 Pułku Strzelców Kaniowskich. Niewielu mieszkańców pamiętało, że ich wieś odegrała tak dużą rolę w historii Polski. Nowa sołtyska postanowiła przywrócić swojej miejscowości historyczną tożsamość.
– Przypomniałam władzom gminy o historii naszej wsi i zaproponowałam, aby to jakoś upamiętnić. Ale dopiero, gdy wzięłam udział w szkoleniach FRDL-u moje działania nabrały rozpędu – opowiada Barbara Kobylarz, która jest jednocześnie prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej działającej we wsi.
Latem 2007 r, z pomocą konsultantki pani Barbara opracowała projekt „Mokre pamięta”, który zakładał wzniesienie obelisku w miejscu, gdzie został ranny major Walter, uporządkowanie terenu wokół i zorganizowanie uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej. Dofinansowanie otrzymała z Fundacji na rzecz Rozwoju Wsi. Z pomocą przyszła jej rodzina, część mieszkańców, strażacy z OSP i młodzież z miejscowej szkoły. Pani Barbara odszukała nawet rodzinę majora Waltera i zdobyła część pieniędzy niezbędnych na sfinansowanie projektu od lokalnych sponsorów.
6 października 2007 r. odbyła się uroczystość odsłonięcia kamienia z tablicą pamiątkową. Były władze gminne, mieszkańcy Mokrego, rodzina majora, dzieci i młodzież, a nawet kompania honorowa żołnierzy Wojska Polskiego. Obelisk stał się miejscową dumą i punktem odwiedzanym przez turystów, którzy podróżują Rowerowym Szlakiem Walk 1920 r.
– Dzięki projektowi udało mi się zrealizować moje zamierzenia, ale przede wszystkim nabrałam wiary we własne możliwości – mówi Barbara Kobylarz.
Zmiany w Świętem
Mieszkańcy popegeerowskiej wsi Święte (woj. kujawsko-pomorskie) nie są zamożni. Wielu z nich nie może znaleźć pracy. Sporo młodych ludzi wyjechało ze Świętego w poszukiwaniu zajęcia do większych miast, a nawet do Irlandii czy Anglii. Nie ma tu dobrej komunikacji z innymi miejscowościami. Drogi są w fatalnym stanie. Z drugiej strony wioska ma całkiem dobrą infrastrukturę techniczną: jest sieć wodociągowa, kanalizacyjna i energetyczna. Wokół nie brakuje czystych lasów i jezior. We wsi znajduje się drewniany kościółek i dzwonnica z XVIII w. (zabytki klasy zerowej). Są też ruiny dawnego dworu otoczonego parkiem, w którym rosną stare dęby i jesiony.
Wioleta Kalinowska, sołtyska wsi zdaje sobie sprawę z potencjału swojej miejscowości i nie lubi siedzieć bezczynnie. W dawnej salce katechetycznej mieszczącej się na plebani, dzięki uprzejmości księdza proboszcza, otworzyła wiejską świetlicę, w której organizowała pogadanki i różne imprezy nie tylko dla dzieci. Potem reaktywowała Koło Gospodyń Wiejskich oraz Ludowy Zespół Sportowy „Iskra”. Planuje też stworzyć stronę internetową, która będzie promowała jej miejscowość. W 2007 r. wzięła udział w projekcie „Sołtyski i liderki wiejskie”.
– Na szkoleniach nauczono mnie, jak zrobić plan odnowy wsi. Namówiłam kilka osób w Świętem, aby się tym zająć. Prace nad stworzeniem planu zajęły nam pół roku. Uznaliśmy, że najważniejszy jest rozwój wsi oraz poprawa warunków życia jej mieszkańców. W grudniu 2007 r. rada gminy Łasin przyjęła go do realizacji – opowiada Wioleta Kalinowska.
Plan zakłada wybudowanie świetlicy, placu zabaw, boiska, modernizację dróg, organizację festynów i pikników, zagospodarowanie podworskiego parku i terenów znajdującym się nad pobliskim jeziorem, żeby przeobrazić je w miejsca atrakcyjne dla turystów. Opracowano szczegółowy harmonogram prac, które będą realizowane do 2013 r. Najważniejsze jest jednak to, że pani Wioletcie udało się przekonać do planu nie tylko gminne władze, ale i samych mieszkańców, którzy już zaoferowali pomoc Radzie Sołeckiej Świętego przy niektórych pracach.
– Kiedy sołtysi z siedmiu innych wiosek w gminie dowiedzieli się o naszym planie odnowy wsi, postanowili stworzyć własne. To ważne, żeby mieć marzenia i dążyć do ich realizacji – przekonuje W. Kalinowska.
Trzeba działać
Realizowany przez prawie dwa lata pilotażowy projekt „Sołtyski i liderki wiejskie” przyniósł konkretne efekty w postaci wielu ciekawych projektów i zarejestrowanych kilku stowarzyszeń. Ale przede wszystkim pokazał, że na wsiach mieszkają kobiety, które chcą działać, trzeba im tylko pokazać jak to robić. Wieści o projekcie szybko się rozeszły. Jego uczestniczki opowiadały o nim swoim koleżankom. Te przekazywały informacje dalej.
– Jesteśmy bombardowani telefonami i mailami od pań z całej Polski, żeby przeprowadzić kolejną edycję projektu w innych województwach. To tylko potwierdza, że jest bardzo duże zapotrzebowanie na takie programy edukacyjno-szkoleniowe skierowane do kobiet mieszkających na wsiach. Być może jesienią tego roku ruszy kolejna edycja tego projektu – mówi Ilona Matysiak z FRDL, koordynatorka projektu „Sołtyski”.
– Tam, gdzie kobiety są sołtysami lub radnymi, tam zmiany następują szybciej i przynoszą długotrwałe i dobre efekty – przekonuje Jolanta Fedak, Minister Pracy i Polityki Społecznej, która obecna była na konferencji podsumowującej projekt w hotelu Gromada w Warszawie.
– Panie często długo dojrzewają do podjęcia działań na swoim terenie, ale jak już się za nie wezmą, to są bardzo skuteczne i wytrwałe w ich realizowaniu – twierdzi Ireneusz Niewiarowski, prezes Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów.
– Rola sołtysów i liderów wiejskich jest ogromna. Są blisko ludzi, znają ich problemy i potrzeby. Mogą niejako od dołu budować świadome społeczeństwo obywatelskie. I nasz program potwierdził, że tak właśnie jest – zapewnia prof. Jerzy Regulski, prezes FRDL.
Panie, pochodzące z czterech województw: mazowieckiego, lubelskiego, wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego, wzięły udział m.in. w cyklu tematycznych szkoleń.
– Uczyliśmy na nich np. technik autoprezentacji, pokazywaliśmy jak pisać projekty, jak zdobywać dotacje, jak działają mechanizmy Europejskiego Funduszu Społecznego, jak mobilizować i aktywizować lokalne społeczności do podejmowania ciekawych inicjatyw społecznych – wyjaśnia Hanna Szczeblewska, wiceprezes zarządu FRDL.
Po szkoleniach, na których narodziło się też kilkadziesiąt pomysłów na lokalne inicjatywy, rozpoczęły się indywidualne konsultacje z uczestniczkami. Eksperci odwiedzali je w ich miejscowościach i pomagali doprecyzować wymyślone projekty, doradzali jak zdobyć na nie pieniądze, jak je wprowadzać w życie.
– Panie wymyśliły ponad 70 projektów. Około 20 z nich się zaczęło i są realizowane. Napisano kilka planów rozwoju lokalnego, a także powołano kilka nowych stowarzyszeń, które prężnie działają – wylicza Hanna Szczeblewska.
Aktywnie wokół chleba
Jolanta Pecio, mieszkanka Zabłocia (woj. lubelskie) wzięła udział w szkoleniach na przełomie lutego i marca w 2007 r. To właśnie wtedy postanowiła utworzyć stowarzyszenie, które zrzeszałoby kobiety z różnych miejscowości w gminie Markuszów. Z pomocą wójta gminy Andrzeja Rozwałki zorganizowała kilka spotkań w sołectwach oraz Kołach Gospodyń Wiejskich przedstawiając swój pomysł.
– Bardzo się spodobał, ale na początku kobiety nie wiedziały, co mogłyby od siebie zaoferować, mówiły, że nie mają żadnego doświadczenia – wspomina Jolanta Pecio. – Wtedy wspomniałam o wypieku wiejskiego chleba. To dało paniom do myślenia. Szybko okazało się też, że każda z nich coś potrafi, że kiedy połączą swoje siły, to efekt będzie murowany.
Zdecydowano, że powstanie Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych Markuszów. Papiery poszły do sądu, a panie wzięły się do pracy. Wymyśliły projekt „Od ziarenka do bochenka”, który miał przybliżyć młodym i starszym mieszkańcom gminy tradycje kulinarne, szczególnie wypieku chleba. Projekt wysłano na konkurs grantowy Fundacji Wspomagania Wsi „Nasza wieś naszą szansą”. Niestety, panie z Markuszowa pieniędzy nie dostały, ponieważ ich stowarzyszenie nie było jeszcze zarejestrowane.
– To nas jednak nie zniechęciło. Jednym z założeń naszego projektu było zorganizowanie festynu. Postanowiliśmy, że jednak się on odbędzie – mówi J. Pecio.
To był strzał w dziesiątkę. Potrawy, domowe wędliny i wypieki przygotowane przez kobiety z całej gminy cieszyły się sporym powodzeniem. Na majowej imprezie w Kaleniu zjawili się też przedstawiciele władz powiatowych i wojewódzkich z Lublina, którzy byli pod dużym wrażeniem przygotowanych specjałów. Ustalono, że taki sam festyn zostanie zorganizowany także w tym roku.
Panie były dumne, że wszystko wypadło tak pięknie. Ośmielone tym sukcesem zaczęły jeździć na podobne imprezy odbywające się w innych miastach. Swoje potrawy wystawiały na konkursie „Nasze kulturalne dziedzictwo” w Muzeum Wsi Lubelskiej. Były też na odbywającym się w sierpniu „Święcie jesieni” w Kazimierzu Dolnym, gdzie na pniu sprzedały wszystkie przywiezione przez siebie produkty oraz zdobyły za nie wiele nagród i wyróżnień. A we wrześniu przyszła z sądu informacja, że Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych Markuszów zostało zarejestrowane.
– Mamy wiele pomysłów na to, co jako Stowarzyszenie będziemy robić w gminie. Ale najważniejsze, że wyszłyśmy z domów, przestałyśmy narzekać i zaczęłyśmy działać – zapewnia Jolanta Pecio.
„Mokre pamięta”
Barbara Kobylarz została sołtyską wsi Mokre (woj. mazowieckie) w 2005 r. Wiedziała, że w jej miejscowości toczyły się krwawe walki podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Tutaj nasze wojska wstrzymały i odparły natarcie Armii Czerwonej kierującej się na Warszawę. Podczas jednej z bitew na polach Mokrego został śmiertelnie ranny major Stefan Walter, legendarny dowódca 29 Pułku Strzelców Kaniowskich. Niewielu mieszkańców pamiętało, że ich wieś odegrała tak dużą rolę w historii Polski. Nowa sołtyska postanowiła przywrócić swojej miejscowości historyczną tożsamość.
– Przypomniałam władzom gminy o historii naszej wsi i zaproponowałam, aby to jakoś upamiętnić. Ale dopiero, gdy wzięłam udział w szkoleniach FRDL-u moje działania nabrały rozpędu – opowiada Barbara Kobylarz, która jest jednocześnie prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej działającej we wsi.
Latem 2007 r, z pomocą konsultantki pani Barbara opracowała projekt „Mokre pamięta”, który zakładał wzniesienie obelisku w miejscu, gdzie został ranny major Walter, uporządkowanie terenu wokół i zorganizowanie uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej. Dofinansowanie otrzymała z Fundacji na rzecz Rozwoju Wsi. Z pomocą przyszła jej rodzina, część mieszkańców, strażacy z OSP i młodzież z miejscowej szkoły. Pani Barbara odszukała nawet rodzinę majora Waltera i zdobyła część pieniędzy niezbędnych na sfinansowanie projektu od lokalnych sponsorów.
6 października 2007 r. odbyła się uroczystość odsłonięcia kamienia z tablicą pamiątkową. Były władze gminne, mieszkańcy Mokrego, rodzina majora, dzieci i młodzież, a nawet kompania honorowa żołnierzy Wojska Polskiego. Obelisk stał się miejscową dumą i punktem odwiedzanym przez turystów, którzy podróżują Rowerowym Szlakiem Walk 1920 r.
– Dzięki projektowi udało mi się zrealizować moje zamierzenia, ale przede wszystkim nabrałam wiary we własne możliwości – mówi Barbara Kobylarz.
Zmiany w Świętem
Mieszkańcy popegeerowskiej wsi Święte (woj. kujawsko-pomorskie) nie są zamożni. Wielu z nich nie może znaleźć pracy. Sporo młodych ludzi wyjechało ze Świętego w poszukiwaniu zajęcia do większych miast, a nawet do Irlandii czy Anglii. Nie ma tu dobrej komunikacji z innymi miejscowościami. Drogi są w fatalnym stanie. Z drugiej strony wioska ma całkiem dobrą infrastrukturę techniczną: jest sieć wodociągowa, kanalizacyjna i energetyczna. Wokół nie brakuje czystych lasów i jezior. We wsi znajduje się drewniany kościółek i dzwonnica z XVIII w. (zabytki klasy zerowej). Są też ruiny dawnego dworu otoczonego parkiem, w którym rosną stare dęby i jesiony.
Wioleta Kalinowska, sołtyska wsi zdaje sobie sprawę z potencjału swojej miejscowości i nie lubi siedzieć bezczynnie. W dawnej salce katechetycznej mieszczącej się na plebani, dzięki uprzejmości księdza proboszcza, otworzyła wiejską świetlicę, w której organizowała pogadanki i różne imprezy nie tylko dla dzieci. Potem reaktywowała Koło Gospodyń Wiejskich oraz Ludowy Zespół Sportowy „Iskra”. Planuje też stworzyć stronę internetową, która będzie promowała jej miejscowość. W 2007 r. wzięła udział w projekcie „Sołtyski i liderki wiejskie”.
– Na szkoleniach nauczono mnie, jak zrobić plan odnowy wsi. Namówiłam kilka osób w Świętem, aby się tym zająć. Prace nad stworzeniem planu zajęły nam pół roku. Uznaliśmy, że najważniejszy jest rozwój wsi oraz poprawa warunków życia jej mieszkańców. W grudniu 2007 r. rada gminy Łasin przyjęła go do realizacji – opowiada Wioleta Kalinowska.
Plan zakłada wybudowanie świetlicy, placu zabaw, boiska, modernizację dróg, organizację festynów i pikników, zagospodarowanie podworskiego parku i terenów znajdującym się nad pobliskim jeziorem, żeby przeobrazić je w miejsca atrakcyjne dla turystów. Opracowano szczegółowy harmonogram prac, które będą realizowane do 2013 r. Najważniejsze jest jednak to, że pani Wioletcie udało się przekonać do planu nie tylko gminne władze, ale i samych mieszkańców, którzy już zaoferowali pomoc Radzie Sołeckiej Świętego przy niektórych pracach.
– Kiedy sołtysi z siedmiu innych wiosek w gminie dowiedzieli się o naszym planie odnowy wsi, postanowili stworzyć własne. To ważne, żeby mieć marzenia i dążyć do ich realizacji – przekonuje W. Kalinowska.
Trzeba działać
Realizowany przez prawie dwa lata pilotażowy projekt „Sołtyski i liderki wiejskie” przyniósł konkretne efekty w postaci wielu ciekawych projektów i zarejestrowanych kilku stowarzyszeń. Ale przede wszystkim pokazał, że na wsiach mieszkają kobiety, które chcą działać, trzeba im tylko pokazać jak to robić. Wieści o projekcie szybko się rozeszły. Jego uczestniczki opowiadały o nim swoim koleżankom. Te przekazywały informacje dalej.
– Jesteśmy bombardowani telefonami i mailami od pań z całej Polski, żeby przeprowadzić kolejną edycję projektu w innych województwach. To tylko potwierdza, że jest bardzo duże zapotrzebowanie na takie programy edukacyjno-szkoleniowe skierowane do kobiet mieszkających na wsiach. Być może jesienią tego roku ruszy kolejna edycja tego projektu – mówi Ilona Matysiak z FRDL, koordynatorka projektu „Sołtyski”.
– Tam, gdzie kobiety są sołtysami lub radnymi, tam zmiany następują szybciej i przynoszą długotrwałe i dobre efekty – przekonuje Jolanta Fedak, Minister Pracy i Polityki Społecznej, która obecna była na konferencji podsumowującej projekt w hotelu Gromada w Warszawie.
– Panie często długo dojrzewają do podjęcia działań na swoim terenie, ale jak już się za nie wezmą, to są bardzo skuteczne i wytrwałe w ich realizowaniu – twierdzi Ireneusz Niewiarowski, prezes Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów.
– Rola sołtysów i liderów wiejskich jest ogromna. Są blisko ludzi, znają ich problemy i potrzeby. Mogą niejako od dołu budować świadome społeczeństwo obywatelskie. I nasz program potwierdził, że tak właśnie jest – zapewnia prof. Jerzy Regulski, prezes FRDL.
Projekt „Sołtyski i liderki wiejskie – kobiety zarządzają polską wsią” realizowany był przez Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej (FRDL) we współpracy z „Gazetą Sołecką” od lipca 2006 r. do końca marca 2008 r. Więcej informacji: http://www.frdl.org.pl/oferta/soltyski.htm |
Źródło: inf. własna
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.