Z czym kojarzy się wam temat „Gender w wielkim mieście?”. Brak bezpieczeństwa i rewiry, w które lepiej się samej nie zapuszczać; nieprzyjazność chodników i "uschodowionych" instytucji publicznych dla mam/osób z wózkami – te pierwsze skojarzenia choć dość oczywiste, niestety nadal bardzo aktualne. Co jeszcze powiedziano na drugim spotkaniu z cyklu "Przestrzeń miasta, przestrzeń działania"? rozmawiano o feministycznym spojrzeniu na Warszawę.
Filozofka Ewa Majewska, z wielu aspektów feministycznego spojrzenia na miasto, wybrała jeden: bezpieczeństwo w przestrzeni publicznej i to, w jaki sposób obecny system, miasto, władze odpowiadają na ten problem.
Przeglądając wyszukiwarki internetowe pod hasłem „bezpieczeństwo
kobiet”, Ewa Majewska - wśród linków na temat bezpieczeństwa na
drogach, zdrowia i rodziny – odnalazła przede wszystkim teksty na
temat propozycji warsztatów z samoobrony. Policja lub inni
mundurowi szkolą kobiety z technik walki, w nadziei, że wpłynie to
na poziom ich bezpieczeństwa. Czy jest tak rzeczywiście i czy
przeciętna kobieta jest w stanie przyswoić chwyty karate w stopniu
umożliwiającym jej równą walkę z napastującym mężczyzną – to sprawa
kontrowersyjna.
Ale problem leży gdzie indziej: kobietom „przynależy”
tradycyjnie mniej przestrzeni lub jest ona bezceremonialnie
naruszana – ze społecznym przyzwoleniem. Czy rzadko widzimy pana,
zajmującego w autobusie dwa siedzenia, czy część panów zważa na to,
by nie dotykać siedzących obok towarzyszek podróży? Czy nie uważa
się, że kobiety nie powinny chodzić same ulicami w nocy, do knajp,
klubów, gdyż w ten sposób „zapraszają” do zaczepek? Czy nie powinny
one, zdaniem "ogółu", grzecznie siedzieć w domu? Na dowód tego Ewa
Majewska przypomniała kampanię „Nie wychylaj się” z roku 2003,
która miała służyć bezpieczeństwu kobiet. Plakat będący jej
ilustracją, przedstawiał elegancką kobietę, spacerującą ulicą i
oglądającego się za nią faceta. Komunikat był prosty: nie będziesz
chodzić ulicami sama (i wystrojona), nie narazisz się na zaczepki
mężczyzn, siedzących w kawiarni.
Od tego czasu minęło kilka lat i prawdopodobnie teraz pomysł na
taką kampanię by już nie przeszedł. Jednakże nadal głównie (tylko?)
trenerki Wendo uczą kobiety, że mają one prawo do swojej
przestrzeni, mają prawo do powiedzenia „nie”, mają prawo do
negocjowania swoich warunków. Że niekoniecznie w życiu chodzi o to,
by na agresję odpowiedzieć agresją. I że właśnie może technika
negocjacji, asertywności i zapewnienia kobietom miejsca w
przestrzeni publicznej jest lepszym sposobem na ich bezpieczeństwo.
Dlatego też aktualnym problemem jest odzyskiwanie przestrzeni: i
tej najbliższej, fizycznie nas otaczającej, i tej na ulicach, w
kawiarniach, zwłaszcza wieczorami.
Sylwia Chutnik, szefowa "promaminej" Fundacji MaMa, opowiedziała, że jej perspektywą kobiety w mieście jest wielki wyczyn fizyczny - spacerowanie po Warszawie, chodzenie do sklepów, korzystanie z instytucji publicznych, gdy jest się matką z wózkiem. To kobiety (jako że są zazwyczaj opiekunkami dzieci) oraz osoby niepełnosprawne borykają się z tym problemem najczęściej. Przez niedostępność budynków nie mogą w pełni uczestniczyć w życiu publicznym. Przez dźwiganie wózka nadwerężają swoje zdrowie. Są wykluczone i narażone. W tej kwestii nie zmieniło się ostatnio zbyt wiele – pomimo przyjaznych w teorii przepisów nakazujących w nowych lub remontowanych budynkach umieszczać podjazdy i czynić je dostępnymi dla osób na wózkach lub z wózkami. Także zwykli spacerowicze rzadko mają szansę w Warszawie korzystać z w pełni z ulic: odpocząć chwilę na ławce czy znaleźć kosz na śmiecie - dopowiadała Elżbieta Sekuła. - Ulice nie są urządzone tak, by poruszanie się po nich było przyjemnością, brakuje ładnych i funkcjonalnych miejskich mebli.
Także odzyskiwanie przestrzeni dla osób poruszających się
pieszo, w dodatku z wózkami czy na wózkach jest nadal ogromnym
wyzwaniem dla Warszawy.
Sylwia Chutnik opowiedziała też o innym sposobie na odzyskiwanie
przestrzeni w mieście, o przywracaniu pamięci o wybitnych
kobietach, które w Warszawie mieszkały, pracowały, uczyły się. W
tym celu powstały 4 szlaki turystyczne po mieście z
przewodniczkami, opowiadającymi o miejscach związanych z kobietami.
Ta inicjatywa - mówiła Sylwia Chutnik - cieszy się coraz większą
popularnością, a na wycieczki zapisują się także rdzenni
warszawiacy i warszawianki.
Elżbieta Sekuła, kulturoznawczyni i socjolożka, współautorka raportu "Warszawa. Czyje jest miasto?" skupiła się na metaforycznej kobiecości Warszawy. Miastom tradycyjnie przypisuje się płeć O Paryżu mówi się, ze jest kobietą. Kobieca staje się Warszawa, jeśli oczywiście zgodzimy się na założenie, że kobiety mają inny niż mężczyźni zestaw cech i kompetencji, wypracowany wskutek wieloletniego treningu kulturowego w patriarchacie. To cechy to poczucie estetyki i zdolności komunikacyjne.
W dyskusjach o Warszawie coraz więcej uwagi zwraca się na
estetykę i powoli nasze miasto staje się coraz ładniejsze. Dobrym
przykładem jest Krakowskie Przedmieście czy zła opinia o reklamach
wielkoformatowych na budynkach. Argument estetyczny jest też
niezwykle ważny w dyskusji na temat placu Defilad i blaszanych bud
KDT.
Warszawa jest też miastem usieciowionych mieszkańców. Fora
internetowe, poświęcone lokalnym problemom ulic, dzielnic, osiedli
błyskawicznie napełniają się postami. Miejmy nadzieję, że energia
wkładana przez forumowiczów w internetowe dyskusje przełoży się
pewnego dnia na realne działania i że ludzie nie będą poprzestawać
na wirtualnym wentylowaniu emocji, tylko zaczną brać sprawy w swoje
ręce.
Źródło: inf. własna