Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Teatr WARSawy, prowadzony przez Stowarzyszenie Teatru Konsekwentnego mierzy się z dużymi problemami. Wcześniej działał w Starej Prochowni, potem w Koneserze, obecnie w budynku dawnego kina Wars. Problemy wiążą się m.in. z tą lokalizacją.
Klara Sołtan-Kościelecka: – Dlaczego tu tak zimno?
Aldona Machnowska-Góra: – Właśnie. Od kilku dni borykamy się z awarią centralnego ogrzewania. Panowie hydraulicy nie mogą jej zlokalizować, gdyż nie ma odpowiednich planów. Gdy rura chowa się w ścianie, można jedynie zgadywać, jak dalej biegnie. Na domiar złego budynek jest niedocieplony. Realia prawne, w jakich przychodzi nam działać powodują, że w takich sytuacjach jesteśmy pozostawieni sami sobie. Nie ma administratora, do którego należałyby te obowiązki.
Reklama
A przychodzi wam się mierzyć z dużo poważniejszym kryzysem.
A.M-G.: – Niestety. Prowadzimy teatr w bardzo trudnych warunkach nieuregulowanego statusu prawnego. Budynek ma dwóch właścicieli: wejście, foyer i toalety należą do miasta, a właściwy teatr jest w prywatnych rękach. Kilka lat temu miasto zawarło z deweloperem umowę na zamianę tego budynku, zgodnie z którą ma on przejść pod pieczę miasta, które udostępni w zamian deweloperowi inną działkę. Z jakiś przyczyn wymiana nie dochodziła do skutku, budynek stał pusty, niszczał. W takiej sytuacji władze miasta nakłoniły dewelopera, aby pozwolił nam tutaj działać do czasu, gdy nie zostanie dokonana zamiana. Właściciel poszedł nam na rękę, wynajmując przestrzeń po cenie preferencyjnej i wspierając w naszej działalności. Miasto chce, aby ten historyczny budynek, z 1952 roku, na powrót stał się jego własnością, aby służył kulturze.
W ten sposób znaleźliśmy się tutaj i prowadzimy teatr od dwóch lat. Wyremontowaliśmy i zmodernizowaliśmy kino ogromnymi nakładami. Nie było tu ogrzewania – my je założyliśmy, wymieniliśmy instalację elektryczną, wyremontowaliśmy toalety, uporządkowaliśmy przestrzeń wokół budynku. Do tych kosztów początkowych dochodzą stałe, które wynoszą około 30 000 zł miesięcznie, mimo preferencyjnej stawki czynszu, jaką mamy zarówno od miasta, jak dewelopera. Koszty są bardzo wysokie, bo jest to po prostu stary, wymagający modernizacji budynek.
Dlaczego status prawny jest nieuregulowany?
A.M-G.: – Nasz teatr jest niepubliczną instytucją kultury. Niepubliczny, gdyż nie jest prowadzony przez instytucję kultury i też nie prywatny, gdyż nie jest zarządzony przez prywatny podmiot. Prowadzony jest przez organizację pozarządową – Stowarzyszenie Teatru Konsekwentnego. Przepisy prawne nie pozwalają, aby miasto (już po dokonaniu zamiany budynku z deweloperem) przekazało go organizacji pozarządowej, może natomiast przekazać instytucji kultury. Szansą dla nas, abyśmy tu zostali, byłoby ogłoszenie przez miasto konkursu na prowadzenie teatru. Chętnie do niego staniemy. Jednak teraz działamy w zawieszeniu. Umowa na najem budynku, jaką mamy z deweloperem, wygasa 31 grudnia. Obowiązuje właśnie bowiem do tego dnia lub do dnia dokonania zamiany, której, jak widzimy, znów nie udało się zrobić. Jak w takiej sytuacji planować działania i pozyskiwać sponsorów? Ja mam oczywiście zaplanowany sezon do końca czerwca 2015 r., rozmawiam z artystami o współpracy w następnych latach, nie mogę przecież tego nie robić. Pozyskiwanie sponsorów jest jednak niemal niemożliwe, nie mogę im bowiem obiecać nic w zamian za ewentualne wsparcie finansowe. Stąpamy po cienkim lodzie. Tymczasem, gdybyśmy działali w warunkach stabilnych, np. na zasadzie umowy najmu na 10 lat, moglibyśmy się starać o środki, np. unijne, rozmawiać ze sponsorami.
Jesteście w tak trudnej sytuacji, mimo iż dawno temu udowodniliście, że świetnie wykonujecie działania miasta. Wasze spektakle cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Naprawdę działalność merytoryczna nie broni się sama?
A.M-G.: – Rzeczywiście nasze działania idą świetnie: mamy ponad 200 wydarzeń rocznie, są to przedstawienia, koncerty, warsztaty. Spektakle cieszą się ogromnym zainteresowaniem, wystarczy wspomnieć ostatnie przedstawienie – „Ofiarę” Adama Sajnuka, które odebrano jako wielkie wydarzenie artystyczne. To wszystko prawda, jednak sprawa rozbija się o słabość systemu. Nie dotyczy to wyłącznie naszej organizacji, czy też nawet organizacji działających w sferze kultury (choć te rzeczywiście mają specyficzne problemy), ale w ogóle III sektora i obowiązków nałożonych nań przez prawo. Z jednej strony od organizacji pozarządowych wymagane jest, aby bazowały na dobrej woli, entuzjazmie, zaangażowaniu swoich pracowników, a z drugiej strony nakłada się na nie wyśrubowane obowiązki: GIODO, działanie zgodnie z ustawą o rachunkowości, prawem pracy, spełnianie wymagań BHP i PPOŻ. W przypadku dużych organizacji, obracających większymi środkami wymaga to utrzymywania rozbudowanej administracji i księgowości. Nadto mamy się też profesjonalizować, a to wiąże się z zatrudnianiem specjalistów, np. od marketingu, promocji, komunikacji etc. To wszystko wymaga niemałych nakładów finansowych. Tymczasem nie raz słyszeliśmy od grantodawców zastrzeżenia dotyczące wysokości kosztów administracyjnych: „dlaczego nie bazujecie na pracy wolontariuszy?”, „dlaczego pani od PR zarabia 2,5 tys., nie może mniej?”. Jeśliby zastosować się do tych zaleceń, nasza działalność nie bazowałaby na wolontariacie, a na wyzysku. Zresztą mamy wielu wolontariuszy, jednak współpracę tę musimy prowadzić uczciwie. Nie możemy wykorzystywać obecnej sytuacji na rynku pracy, gdzie trudno znaleźć zatrudnienie w ośrodkach kulturalnych.
Następna kwestia, tym razem specyficzna dla organizacji działających w sferze kultury. Słyszymy: „niech kultura będzie dostępna, tania, dla wszystkich”. A z drugiej strony: „damy wam jakieś pieniądze, ale miejcie 30-40% wkładu własnego, sprzedajcie tych biletów za worek pieniędzy”. I dalej: „wspieramy te trudne, niekomercyjne przedsięwzięcia”, ale przecież wszyscy widzą, co się sprzedaje najlepiej: kabaret, rozrywka i farsa. Przychodzi nam działać w schizofrenicznych warunkach.
Formuła finansowania – przynajmniej w naszym przypadku – w ogóle się nie sprawdza. Musimy generować wysoki zysk, aby mieć z czego pokryć wkład własny, który wraz z dotacją ma być skonsumowany w projekcie. Nadto, jak wiemy, granty przyznawane są najczęściej na działania merytoryczne, co zaś z infrastrukturą? To w naszym przypadku – gdy działamy w budynku wymagającym modernizacji – jest szczególnie ważne. Mam zatem takie pytanie, jak mam udowodnić, że remont ubikacji jest istotny dla powodzenia realizacji projektu kulturalnego? Albo weźmy przykład miesięcznego festiwalu, czy koszty remontu centralnego ogrzewania mam podzielić przez 12 i odpowiednią część podać jako koszt w projekcie?
To co mówisz jest tym bardziej niepokojące, że nie dotyczy wyłącznie was. W Warszawie działa wiele niepublicznych instytucji kultury, w tym teatrów.
A.M-G.: – Oczywiście, wystarczy wymienić niektóre z nich: teatry Komuna Warszawa, Remus, Polonia, Druga Strefa, Kamienica, Scena Lubelska, czy Studio Teatralne Koło. To, że nie ma odpowiedniej formuły finansowania jest rzeczywistą przeszkodą w działaniu tych instytucji. Kilka lat temu rozwinęła się w Warszawie tendencja wspierania organizacji pozarządowych, np. poprzez możliwość uzyskania wieloletnich dotacji czy najem lokali na preferencyjnych warunkach. My – dwa lata temu – znaleźliśmy się tutaj właśnie dzięki Biuru Kultury. Brakuje tu jednak długofalowej perspektywy. Mam wrażenie, że nie ma nawet dialogu w celu znalezienia rozwiązania tej sytuacji, rozmowy są interwencyjne, od kryzysu do kryzysu.
Smutną ilustracją naszej sytuacji jest też fakt, że formuła naszego działania nie jest zrozumiała dla dużej części opinii publicznej. W jednej z ogólnopolskich gazet przedstawiono nas jako „najlepszy prywatny teatr w mieście”. Teatr „Imka”, teatr „Polonia” też są tak określane, mimo że prowadzone przez fundacje. Niepubliczne instytucje kultury to pojęcie wciąż nieznane. Przed ostatnią nowelizacją ustawy o działalności kulturalnej ówczesny minister Bogdan Zdrojewski obiecywał, że formuła „niepublicznej instytucji kultury” zostanie zapisana ustawowo, były nawet konkretne propozycje, na jakich zasadach miałaby działać. Niestety, były to tylko czcze obietnice i jak widać wciąż nic się w tym kierunku nie dzieje.
Aldona Machnowska-Góra: Dyrektor Naczelna Teatru WARSawy, Wiceprezeska Stowarzyszenia Teatru Konsekwentnego
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.